Rozdział dziesiąty

2.4K 67 16
                                    

Zander

Ta dziewczyna wyprowadzała mnie z równowagi. Nie poznałem jeszcze nikogo tak upartego jak ona. Nikogo tak bojowo nastawionego do mnie. Nie lubiłem, kiedy coś działo się nie po mojej myśli. Starałem się zawsze dążyć do osiągnięcia celu, nawet i po trupach. Ludzie to wiedzieli, dlatego zazwyczaj schodzili mi z drogi. Ale nie ona. Ona musiała hardo unosić głowę i walczyć jak lwica o swoje młode. Za to ja atakowałem ją jak wygłodniały lew.

Chociaż teraz wyglądałem jak marny posłuszny piesek. Szedłem za nią do tego pieprzonego zoo. Dziecinna zachcianka, jaka urodziła się w jej blond główce, mnie zaskoczyła. Naprawdę, chciałem ją już puścić samemu. Niech idzie, może zamkną ją razem z małpami w klatce.

Nie mogłem jednak tego zrobić Flynnowi. Wziąłem za nią odpowiedzialność z chwilą, kiedy wsiadała do mojej czarnej perełki. Wszechświat zwrócił się przeciwko mnie dzisiejszej nocy.

Podeszła do kasy, nie oglądając się na mnie, i kupiła dwa bilety. Podała mi bez słowa jeden z nich, po czym przeszliśmy przez bramki.

- Tutaj macie, państwo, mapkę obiektu. Prosimy o zachowanie ciszy. Zakłócenie jej grozi usunięciem z terenu - odezwał się pracownik przy jednej z głównych uliczek.

April ochoczo rozłożyła plan, od razu kierując się w pierwszą z ulic. Szedłem z rękami w kieszeni, zmęczony całym dniem.

Spojrzała na mnie przelotnie. W jej oczach dało się zauważyć błysk, który nie był spowodowanym światłem rzucanym z lamp. Naprawdę była podekscytowana zwiedzaniem. Przyspieszyłem tak, żeby iść równo z nią.

- Jaki plan? - zagadałem.

Zerknęła podejrzanie na mnie. Badała czy nie próbuję jej sprowokować do kłótni.

- Najpierw żyrafy.

Odpowiedziała, nie przestając dreptać. Nie pozostało mi nic innego, jak podążać jej śladami.

Mijaliśmy wiele osób. Nie spodziewałem się, że tyle ludzi może interesować życie nocą.

Weszliśmy do wysokiego budynku, kierując się zgodnie z instrukcją na ścianie w stronę schodów. Dziewczyna poszła pierwsza, a ja miałem idealny widok na jej tyłek. Naprawdę starałem się nie zerkać, ale jej krągłości były przyciągające.

Trzasnąłem się w myślach w głowę. Nie mogłem patrzeć na nią jak na kobietę do zdobycia. Odwróciłem wzrok.

Weszliśmy na ogromny taras z widokiem na stajnię. Dziewczyna podbiegła do barierki, spoglądając w dół. A tak, jak gdyby nigdy nic leżały żyrafy. Swoje długie szyje oplotły wokół swojego ciała. Nie zaprzeczę, widok był naprawdę uroczy.

April uśmiechnęła się pod nosem. Taki widok był znacznie bardziej ciekawszy. Nie często można było zobaczyć jej szczęście. Chłonąłem to, bo te uniesione kąciki ust tak bardzo do niej pasowały.

Odwróciła się w moją stronę.

- Wiesz, że każda żyrafa jest wyjątkowa? – szepnęła - Na świecie nie ma dwóch osobników z identycznym układem cętek.

Znowu zerknąłem na zwierzęta. Wskazałem palcem jedną z nich.

- Ta mi przypomina Flynna - powiedziałem cicho.

- Czemu?

- Też śpi tak powyginany, jakby był z gumy.

Dziewczyna zaśmiała się lekko. Ten dźwięk rozbrzmiał w moich uszach jak dobra muzyka. Uśmiechnąłem się.

RACE AGAINST THE PASTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz