Rozdział 8.- "Musisz mi pomóc"

75 6 2
                                    

Wstałam równo z budzikiem. Pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam czy nie dostałam żadnych wiadomości. Była jedna. Od mojej matki będzie około osiemnastej. Napisała mi, że chce ze mną poruszyć temat o chłopaku. Pierwsze co przyszło mi do głowy było tak głupie, że bałam się to zrobić. Ostatecznie wybrałam numer do Sikora.

- Cześć. Nie obudziłam cię?- zapytałam kiedy odebrał.

- Cześć. Obudziłaś. Widziałaś, która jest godzina?- również zapytał.

- Sorry, że dzwonię o piątej.

- Dobra. Do rzeczy. Co chcesz?- zadał kolejne pytanie.

- Musisz mi pomóc.- oznajmiłam wyciągając z szafy ubrania.

- W czym?- zapytał po raz kolejny.

- Przyjedź po mnie, to wtedy ci powiem.- oznajmiłam zakańczając rozmowę.

Ubrałam się, w pośpiechu zjadłam śniadanie, wzięłam klucze od domu, założyłam buty i kurtkę i szybko udałam się do kolegi.

- Cześć. Sorry, że tak długo.- przywitałam się wsiadając do samochodu.

- Cześć. Dobra. Nigdzie mi się nie śpieszy. Kawa dla ciebie. Taka jaką lubisz.

- Dzięki. Apropo tej pomocy to chodzi o moją matkę.- oznajmiłam wyciągając telefon z kieszeni.

- No dobra, ale o co dokładnie chodzi?- zapytał zatrzymując się na skrzyżowaniu.

- Chodzi o to, że będzie znowu gadała, że nie mam chłopaka.- powiedziałam podnosząc wzrok.

- Czyli mam być twoim chłopakiem na niby, tak? O to ci chodzi?- zapytał i zaczął się śmiać.

- No tak. Pomógłbyś?- zapytałam z nadzieją w głosie.

- Jasne. Nie ma problemu.- odpowiedział spoglądając na zegarek.

- To w takim razie tu masz komplet kluczy. Jak coś to będziesz musiał improwizować. Nie przygotowałam scenariusza.- powiedziałam i po chwili wybuchliśmy śmiechem.

Po dotarciu na komendę, udaliśmy się do szefa na odprawę. Dostaliśmy śledztwo w sprawie kradzieży na tle porwania. Cała ta sprawa nie dawała mi spokoju. Coś mi mówiło, że to wszystko ma drugie dno. Na komendzie siedzieliśmy do siedemnastej. Umówiłam się z Sikorem, że ma się pojawić pół godziny przed dziewiętnastą. Wracając do domu cały czas zastanawiałam się nad tym porwaniem. Jeszcze nie zamknęliśmy śledztwa, bo nie było dowodów na to by doszło do tego całego porwania. Nasi mundurowi mieli przejrzeć nagrania z monitoringu. Po wejściu do mieszkania zabrałam się za robienie herbaty. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć i wpuściłam matkę do środka.

- Ładnie tu masz.- powiedziała rozglądając się dookoła.

- A gdzie dzień dobry czy cześć?!- zapytałam lekko rozwścieczona.

- To chyba ty powinnaś się ze mną przywitać, a nie ja z tobą.- oznajmiła i się zaśmiała.

Poszłam do kuchni i wzięłam do rąk dwie szklanki z herbatą, które stały na blacie. Postawiłam je na stole. Jeden z nich dając matce. Obserwowała każdy mój ruch. Patrzyła na mnie tak jakby chciała mnie zabić wzrokiem. Mój wyraz twarzy momentalnie się zmienił kiedy zobaczyłam, że obok mnie pojawiło się pudełko z pierścionkiem zaręczynowy.

- Masz już...- chciała o coś zapytać ale przerwał jej Sikor.

- Już jestem!- usłyszałam głos wybawienia.

W jednej chwili w kuchni pojawił się mój policyjny partner. Wymieniliśmy ze sobą spojrzenia. Chyba się domyślił, że coś jest nie tak. Na udawane przywitanie pocałował mnie w czoło.

- Dzień dobry.- przywitał się z moją matką.

- Jak w pracy?- zapytałam opierając się o stół.

- Dobrze. Niedługo zaczynam nocną zmianę.- oznajmił spoglądając na mnie kątem oka.

- Nie będę wam przeszkadzać. Skoro masz już chłopaka nie będę się wtrącać w twoje życie.- oznajmiła kierując się w stronę wyjścia.

- Odwieźć cię?- zapytałam próbując się nie śmiać.

- Nie. Zamówiłam już taksówkę. Będzie za chwilę.

Resztę wieczoru miałam tylko i wyłącznie dla siebie. Podziękowałam kolędzie za uratowanie skóry. Równo o dwudziestej udałam się do łazienki i wzięłam prysznic, zjadłam kolację i położyłam się spać. Następny dzień też zapowiadała się tak męczący jak ten.

Sprawiedliwi - Wydział Kryminalny || Policyjna Gwiazda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz