XXII: Jestem twoim facetem?

264 48 41
                                    

|Kurt – teraźniejszość|

Idealnie na weekend do mojego małego mieszkanka zwaliła się siostra z mężem i dziećmi. Jak kochałem te szkraby, tak na widok mojej siostry już się szczerze nie uśmiechałem. Zdawała sobie z tego sprawy, jej maż także, a ich wizyta dała mi jasno do zrozumienia, że chciała ze mną pogadać. Logan niemal siłą zabrał ode mnie swoje pociechy i wskazał im kota, którego równie ochoczo zaczęły się czepiać. Posłał mi tylko współczujący uśmiech i tyle go widzieli. Za to ja musiałem ich jako dobry gospodarz uraczyć czymś do picia czy jedzenia i wstawiając wodę na ciepły napój, wybrałem numer cukierni. Przyjmowali na szczęście zamówienia na dowóz i choć brali za to niezbyt mało, to się opłacało. Przepyszne mieli te wypieki i wiedziałem, że zwłaszcza dzieciakom zasmakują.

Po krótkiej rozmowie telefonicznej zapadła w kuchni ciężka cisza. Tylko czajnik szumiał, gotując dla nas wodę.

– Co pijesz? – spytałem w końcu, będąc do siostry zwróconym plecami.

– Serio, Kurt? – obruszyła się. Oparłem się o brzeg blatu, żeby nie dać się ponieść emocjom. – Nie odzywasz się do mnie od tygodni. Ile ma trwać ten twój foch na siostrę, która się po prostu o ciebie martwi?

– A kiedy ta siostra zrozumie, że obrażanie Sebastiana i przyciskanie go do ściany to coś, o co nikt ją nie prosił? – odbiłem, sięgając ulubiony kubek na herbatę.

– Obiecałam ci, że po powrocie go przemagluje. Tak czy nie? Wrócił z dzieckiem i tekstem, że jacyś ludzie przez niego zginęli. Widziałeś ty go w ogóle? Jest jakiś taki... niebezpieczny. Dawniej taki nie był. Kurt, martwię się.

Skapitulowałem. Opuściłem ramiona i się do niej odwróciłem, będąc gotowym na jej smutną i pokonaną twarz. Taką, jaką zawsze mi serwowała, gdy różne sytuacje w życiu sprawiały, że wymijaliśmy się przez dłuższy czas. Byłem z siostrą zżyty, chyba bardziej niż z Nathanem. To ona słuchała o mojej niepewności co do orientacji, o moich skomplikowanych uczuciach do Sebastiana i nigdy nie wytknęła, że to „na pewno pozostałości po gwałcie", co serwowałaby mi mama. Ufałem jej i było warto. Poróżniła nas jedna sytuacja, gdzie ona martwiła się za bardzo, a ja za mało.

Rozłożyłem ramiona, a ona z powiększającym się uśmiechem w nie weszła i mocno do mnie przytuliła. W nos uderzył mnie zapach jej drzewnych perfum i wreszcie poczułem się jak dawniej.

– Kocham cię – wyznałem.

– Ja też cię kocham, braciszku. Przez to, że wiem więcej, muszę troszczyć się o ciebie bardziej – oznajmiła, odsuwając się. Niczym matka poprawiła mi włosy, które pewnie szybko mi potłuści, a dopiero co je rano myłem.

– Nie bądź jak mama i pozwól mi się sparzyć – poprosiłem, chwytając ją za nadgarstek.

Zatrzymała się posłusznie i wpatrywała we mnie wyczekująco. Może doszukiwała się chociaż najmniejszej oznaki zwątpienia, której mogłaby się uczepić i drążyć. Odganiać mnie od osoby, która obecnie pochłaniała wszystkie moje myśli. Byłem dorosły i sam chciałem decydować, kogo do siebie dopuszczam. To nie wybór należący do kogokolwiek z rodziny.

Westchnęła, skinęła głową i zrobiła krok w tył, gdy czajnik pstryknął, zwiastując zagotowaną wodę. Pomogła mi w zalewaniu trzech ciepłych napoi – dwóch herbat i kawy dla męża – a dla dzieciaków wyjęła z lodówki schłodzony sok z jabłek. Nie lubiły niczego, co było ciepłe, więc przestała z nimi o to walczyć dawno temu. Pewnie, gdy ktoś je kiedyś spyta, czy wolą ciepłe, czy zimne mleko do płatków, odpowiedzą bez wahania. Urocze szkraby.

Usiedliśmy w salonie, gdzie młodzi rozłożyli swoje zabawki na środku podłogi i z godnym pozazdroszczenia spokojem zaczęli się bawić w miejscu. Aż do nich niepodobne. Neo zmęczony ich wcześniejszą uwagą od razu umościł się na moich udach i kazał głaskać. Tyle z picia herbaty.

Basta//mxm//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz