Trójka nie wiedział, co odpowiedzieć. Słowa mężczyzny wwiercały się w jego mózg, przesiąkły do jego duszy. Nie miał pojęcia, dlaczego Miro jest tak o tym przekonany, ale poczuł się mile zaskoczony. Według tego, co powiedział, po raz pierwszy w życiu miał być kimś potrzebnym, kimś, bez kogo wykonanie czegoś będzie nie możliwe.
- Dlaczego twoim zdaniem jestem taki... wyjątkowy? We mnie nie ma nic nadzwyczajnego. Nie mam magicznych mocy ani nic w tym stylu. Nie jestem nawet jakoś szczególnie mądry.
- Podobno widziałeś Granicę - odpowiedział cichym, spokojnym głosem Miro.
- Granicę czego? - nagle zaciekawiony, pochylił się bezwiednie do przodu.
- Żadnych pytań, dopóki nie potwierdzisz moich wcześniej słów. Widziałeś Granicę, czy nie?
Chłopak zamyślił się. Do tej pory nie wychodził na powierzchnię. Z resztą o żadnej granicy nie wiedział. Ale skoro ktoś tam twierdzi, że ją widział, chyba musiało tak być. Przeszukał zakamarki swojego umysłu. Pamiętał ten sen bardzo mgliście - trochę tak, jakby patrzył przez kawałek waty - ale przypomniał sobie, że był tam tajemniczy gość, który wołał Endera i wypominał mu, że przekroczył granicę. To na serio była jakaś granica? Cóż, musiał przyznać, że bardzo oryginalna.
- Tak, chyba tak. Ale jak coś, nigdy jej nie widziałem na żywo. W sumie to nawet nie wiem, gdzie to jest.
Początkowo szatyn się rozluźnił, ale gdy Trójka wspomniał, że nie wie, gdzie szukać mglistego muru, spojrzał na niego podejrzliwie. Przez jego wzrok czuł się nieswojo. Zacisnął palce na jedwabistej sierści wilczura, który rozwalił mu się na kolanach i grzecznie leżał.
- Co masz na myśli, mówiąc, że widziałeś Granicę, a chwilę później temu zaprzeczając?
- Śniła mi się. Początkowo nawet nie wiedziałem, co to jest, ale jakiś głos mi to wytłumaczył.
- Potrafiłbyś zaprowadzić tam kilkuosobową grupę? - dociekał Miro.
- Może. Gdybym miał pod ręką jakąś zorientowaną w terenie osobę, sądzę, że prędzej czy później byśmy do niej dotarli.
Młody mężczyzna wydawał się usatysfakcjonowany jego odpowiedzią. Jeszcze przez chwilę mu się po przyglądał, po czym wstał.
- Chodź, poszukamy ci jakiś normalnych ubrań. Bo w tym - wskazał brodą blado pomarańczowy mundur Trójki - wyglądasz jak znak drogowy dla wszelkich kłopotów.
Trójka wstał z łóżka i pośpieszył za mężczyzną, który już znikał za drzwiami pokoju. Szli korytarzami szpitala przez dłuższy czas. Ściany były z żółtawej cegły, a w tych, które były po lewej stronie budynku, powstały owalne otwory - miały idealny kształt i prawie na pewno nie były stworzone przez człowieka. Na przeciwko nich - również co dwa metry - znajdowały się sale. Drzwi były wykonane z przezroczystego szkła, przez które chłopak podglądał pacjentów. Większość z nich była zawinięta w bandaże, nieprzytomna i podpięta do tysiąca metalowych rurek, które wychodziły z dziwnego pudła.
W końcu dotarli na trzecie piętro, do korytarza, który kończył się całkowicie zabudowanymi drewnianymi drzwiami.
- Zaczekaj tutaj - polecił mu Miro, po czym zniknął za drzwiami.
Nie wiedząc do końca, co ze sobą zrobić, Trójka przyjrzał się uważnie otworom w ścianach. Ze zdumieniem odkrył, że za nimi coś się błyszczy. Podszedł bliżej i zerknął przez dziurę. Zobaczył plac długi na mniej więcej trzy mile. Otaczały go stare, rozłożyste drzewa. Pośrodku placu, wbudowany w podłoże, znajdował się duży zegar. Miał złotą tarczę i cztery wskazówki, również ze złota. Zamiast cyfr były jakieś symbole, jednak z tej odległości nie miał szans ich dostrzec. Odbijało się w nim światło ,,Słońc". Jakaś kobieta z kolorową chustą na głowie przeszła obok zegara. Krnąbrny malec, który wspiął się na jedno z drzew, niebezpiecznie zachwiał się na jego gałęzi. Nagle gałąź pękła pod ciężarem chłopca i wraz z nim spadała wprost na głowę tamtej kobiety. Nie dowiedział się jednak, jak to się skończyło, gdyż pole widzenia przesłonił mu jego zwierzak, który zaciekawiony, czego jego pan wypatruje, chciał do niego dołączyć.
CZYTASZ
Between your wings
General FictionTen świat jest surowy i okrutny. Wśród licznych magicznych ras ludzie są wyborną przekąską. Spis ludności wynosi 93 osoby, z czego żadna z nich nie ma imienia. Prastara magia całkowicie przejęła Ziemię. Nie ma słońca, jedyne, co oświetla i ogrzewa t...