#misjaNolie
dawajcie spoiler alert
***
Zajęcia z socjologii to moje jedyne na dziś. Sofia skutecznie nastraszyła mnie profesorem, dlatego zjawiłam się w sali czterdzieści minut przed czasem. Siedzę w czwartym rzędzie. Jest zbyt blisko, by uznać, że wykład nic mnie nie obchodzi i zbyt daleko, by uznać, że obchodzi aż za bardzo.
Sala stopniowo się zapełnia. Nikt nie zajmuje miejsca obok. Odnoszę wrażenie, że wszyscy się znają. Istnieją pary, tria i grupki.
Staram się tym nie przejmować, bo przecież zaraz ktoś koło mnie usiądzie i wtedy będę mogła się odezwać. Robi się coraz głośniej. Każdy z kimś rozmawia.
Biorę uspokajający wdech i odwracam się przez ramię do dwóch dziewczyn.
– Mam na imię Nolie – przedstawiam się.
– Samantha i Pamela. – Wydają się miłe.
O czym mam z nimi rozmawiać?
– Wiecie może, czy profesor jest surowy? – pytam szeptem.
Samantha się do mnie nachyla i rozgląda wokół, nim odpowiada:
– Podobno prawie każdy u niego zdaje, a ocena zależy od tego, jak bardzo kojarzy twoją twarz. Dlatego lepiej jest przychodzić na wszystkie wykłady.
Przytakuję. To nie jest trudne. Czasem spróbuję się odezwać, żeby zwrócić jego uwagę i będę mieć ten przedmiot z głowy.
– Co studiujecie? – zagaduję, lecz już po sekundzie wiem, że mnie nie usłyszały. Skupiają się na siadającym obok Victorze.
Tego akurat spodziewałam się najmniej. Co on tu robi?
Chłopak rozsiada się wygodnie i spogląda na mnie.
– Co? – pytam.
– Co co?
– Usiądź gdzieś indziej.
– Sama zmień miejsce – wzdycha. – Za późno – dodaje, mając na myśli mężczyznę wchodzącego do sali.
Ma pewny krok, rzuca nam uważne spojrzenie i zajmuje miejsce przy biurku. Cała aż się spinam.
– Victor Lane. Cieszę się, że widzę cię na swoim wykładzie – zwraca się do niego, choć nie podnosi głowy znad laptopa.
– Oblał mnie pan profesor, bo podobno mnie nie kojarzył. – W głosie Kalifornijskiego Chłopczyka słychać wypominanie, ale w miarę grzeczne.
– Naprawdę? – Wykładowca unosi brwi, a potem głowę. Uśmiecha się. – Czasem mnie pamięć zawodzi. Postaram się, żebym tym razem cię zapamiętał za coś innego niż wybitne wyniki sportowe.
Czyli to prawda. Najważniejsza jest dla niego obecność.
,,Na ilu wykładach cię nie było? Na dwóch?'' – piszę na kartce i szturcham Victora.
Chce wziąć moją kartkę, ale od razu uderzam go w palce i czekam, aż przeczyta. Po tym zamazuję swoje pytanie i dyskretnie pokazuję mu, że ma odpisać na swojej. Pojmuje.
„Na dwóch to może byłem" – odpowiada.
Wzdycham pod nosem i skupiam uwagę na wykładowcy. Myślałam, że dowiem się o nim więcej od Victora, skoro miał już z nim zajęcia, ale jak widać, nie tym razem. Muszę być uważna, żeby nie podpaść.