XL: Kocham cię

298 53 25
                                    

|Sebastian – teraźniejszość|

Mówi się, że pogoda lubi odzwierciedlać nasze samopoczucie. Co nigdy nie miało dla mnie sensu, bo przecież jednego dnia nie może mieć zjebanego humoru cały Londyn. Ale w takim razie jak wytłumaczyć przetaczający się przez niebo grzmot zaraz po piorunach. Tak wściekłych, jakby tego dnia miało stać się coś złego. Nie chodziło już o moje przeczucia, ale niepewność. Właśnie ona sprawiała, że trzymałem w domu wszystkich przy sobocie, ledwo wróciłem z pracy. Nikt z domowników burz się nie bał, ale ta konkretna wywoływała ciarki. Dlatego Sherry siedziała w pokoju z zaciągniętymi roletami i słuchawkami na uszach. Chyba rozmawiała akurat z Dylanem, gdy zerkałem czy wszystko okej. Hannah skakała po kanałach, jakby niestraszne jej były przepięcia – co mogła usprawiedliwiać nowoczesna elektryka w ścianach. Ostatecznie zakomunikowała, że idzie się przejść do sąsiadki, bo jej się nudzi, a w domu za chwile jobla dostanie. Nie wierzyłem jej, że odwiedza sąsiadów w naszym budynku, ale zatrzymać jej nie dałem rady. Tak więc poszedłem do sypialni i z braku laku sięgnąłem po czytnik Kurta. Był wygodniejszy od mojego czytania na ekranie telefonu, dlatego odszukałem coś z ciekawym opisem – o ironio jakiś obyczaj – i odpaliłem na słuchawkach dousznych.

Piętnaście minut później audio wyłączyłem. Kurt. Kurt był w kuchni i szykował sobie shake'a z owoców, więc na pewno razem wymyślilibyśmy ciekawszą rozrywkę. Nawet jeśli polegałaby na siedzeniu ramię w ramię, bo i do tego byliśmy zdolni. Już otwierałem usta, chcąc go zagadać, ale spostrzegłem, że rozmawia przez telefon, więc taktycznie poczekałem w progu na koniec.

– Na razie mieszkam u Sebastiana, ale jestem pewien, że się na mnie uwzięli – żalił się, a ja nie kryłem zaciekawienia. – No skoro i ty ich widziałeś, zwłaszcza wtedy, gdy imprezowaliśmy, to musieli wiedzieć, że jesteśmy razem. Idealny moment do zdemolowania mi mieszkania. A skąd mam wiedzieć, Declan? Nie, nic mi nie jest. Byłem wczoraj wściekły, ale już mi przeszło. Ciężko będzie mi wracać w poniedziałek do wydawnictwa, ale jak się schowam, to będą mieli dopiero pożywkę. Przestraszyli ciotę, która dała się zgwałcić kobiecie. – Zmroziło mnie. – Na pewno chodzi im o mnie, nie jest to trudne. Policja? – zaśmiał się ironicznie. – Proszę cię, rozłożyli ręce, bo sprawca ani się nie nagrał, bo magicznie kamery przestały działać, ani nie zostawił śladów, bo przecież użył klucza. Dziwisz mi się, że nie chcę wracać do domu, żeby potem znów nie zostać zaskoczonym kotami na wycieraczce? Teraz mieszkam z Sebastianem i Sherry, nie chcę narażać małej.

Hannah w idealnym momencie wróciła do mieszkania, żeby Kurt się odwrócił i zauważył mnie w progu. Od razu wyczytał coś z mojej twarzy i pożegnał się krótko z Declanem.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś?

– Bastian...

– Rozmawialiśmy w nocą, dlaczego mi nie powiedziałeś?! – uniosłem się. Hannah stanęła bliżej i patrzyła na nas oniemiała.

Kurt zacisnął mocno usta. Krzykiem mało mogłem uzyskać, ale traciłem panowanie nad sobą. Ze strachu. Paniki, która narastała od niedomówień.

– Bo to coś, z czym mogę sobie poradzić sam. To zwykłe plotki w robocie. Dyrektor i paru współpracowników mnie wspiera.

– I uznałeś, że lepiej o tym powiadomić Declana niż mnie?

– Sebastian, opanuj się – wtrąciła Hannah.

– Nie wtrącaj się albo wystawię cię w trzy sekundy za drzwi – powiedziałem do niej wytrącony z równowagi. Zatrwożyła się, zrobiła krok do tyłu, ale zamknęła.

– Bastian – rzucił Kurt, podchodząc znacznie bliżej. Patrzył na mnie równie zdezorientowany co przestraszony. – Uspokój się. To zwykłe plotki w pracy. Nie wiem, jak się dowiedzieli, ale mnie zwyczajnie zaskoczyli. To nic, co mnie ubodło, rozumiesz?

Basta//mxm//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz