7️⃣nowy kolega👫

548 19 3
                                    

-dzisiaj idziemy na bankiet-oświatczył Vice.
-gdzie? Balniek? Co to?-zdziwiłam się.
Chłopcy zaczęli się śmiać.
-nie balniek tylko bankiet-pouczył mnie Dylan.
-no balniek! Wolniej powiec!
-powtarzaj za mną, b
-b
-a
-a
-n
-n
-k
-k
-i
-i
-e
-e
-t
-t
-banket.
-balniek.
Wszyscy oprucz Vinca zaczęli się śmiać, on jedynie uniusł kącik ust.
-dobra nie ważne, idziemy na bankiet więc...- zaczął Vince ale mu przerwałam:
-balniek.
On orzymknął oczy.
-idziemy na balniek więc...
-bankiet-poprawił go Dylan.
Bliźniaki parsknęli jeszcze większym śmiechem.
-dobrze tacy mądrzy to wasza dwójka powie.
-Hailie mów-szepnął Dylan.
Wstałam z kanapy i kazałam usiąść Vincowi, co zrobił..
-więc tak. Oświadczam wam tutaj zebranym moim braciom że dzisiaj idziemy na balniek więc...-no co ja mogę powiedzieć? Dobra improwlizakcja-wiec każdy musi ubrać się na różowo i wziąść bukiet kwiatków ze sobą!-zaczęło mi się to bardzo podobać.- będzie tam jedzenie! Będzie tort pary młodej czyli uwagaaaaaaaaa Dylana i Tonego! Gratuluję wam! Życzę aby wasze dziscko było tak samo mądre i urocze jak ja! Ale żeby nie było poważne i wredne jak Vincent i Dylan! Chociaż obawiam się że tę cęchę odzidziczy po...matce! Ale będę trzymać kciuki żeby jednak było moim klonem bo ja jestem jak mnie ostatnio Tony nauczył zajebista! Koniec!-ukłoniłam się a chłopcy byli aż czerwoni od śmiechu.
-Hailie słownictwo-skarcił mnie Vince.
-ale to Tony mnie tego nauczył!
-dobrze nieważne posłuchajcie mnie...

Vince przez kolejne 20 minut gadał o zasadach! Bla bla bla. Później Will pomugł mi się ubrać, w moją śliczną sukienkę z brokatem! Ona cała.się świeci!

się świeci!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Coś takiego. (Widzicię jakie wklejone? Ja tego nie robiłam-autorka).
Pojechaliśmy o 17:00 na balniek.

                                        ◇◇◇
Boże jesteśmy tu już jakąś godzinę a mi się strasznie nudziiii. Chodzę w tę i w tę stronę. Postanowiłam wyjść na dwur. Wyszłam i jęknęłam. Jestem już taka zmęczona. Szłam sobię powoli aż naglę usłyszałam jak ktoś gra na gitarzę. To musi być nie dalejo skoro to słyszę. Poszłam za dźwiękiem wychodząc z terenu imprezy. Przy drodzę siedział chłopiec i grał na gitarzę. Przed sobą miał czapkę do której można mu wrzucać pieniądze. Mam może jakieś to mu wrzucę. Zajrzałam do mojej torebki i zobaczyłam 10 banknotów. Stwierdziłam że mu wszystkie wrzucę. Podeszłam bliżej i przywitałam się:
-hejka.
-c-cześć.
-jestem Hailie.
-ja Aiden.
-proszę to dla ciebię-wrzuciłam mu wszystkie pieniądze.
-t-to dużo..
-nie wiem ile to-wzruszyłam ramionami.-ładnie grasz.
-dzięki. Chcesz się nauczyć?
-pewnie.
-choć siadaj dam ci moją kurtkę...
-nie. Ta sukienka jest wystarczająco gruba sieć sobie.
-no dobrze. To zobacz to jest akord. Amol-zagrał- a to cedur.
Polazał mi jeszcze kilka i nauczył grać wlazł kotek na płotek!
-no spróbuj jeszczę raz-uśmiechnął się.
Zagrałam i razem zaśliewaliśmy.
-pięknie!
Usłyszałam jak zaburczało mu w brzuchu.
-jesteś głodny?
-no tak...
-to choć! Tam jest taka impreza. Balniek! I tam sobie coś zjesz! I się ogrzejesz!
-nie chcę robić problemu...
-nie będziesz choć.
Wstaliśmy a ja dałam mu mój sweterek który kiałam założozy na sukienkę. Gdy weszliśmy Aiden otworzył buzię ze ździwienia.
-siadaj tutaj przy stole. Przepraszam!-krzyknęłam do jakiejś kelnerki.
-tak?-podeszła do mnie.
-czy mogła by pani podać nam 2 porcje zupy?
-oczywiście.
-dziękuję.
Już po chwilie siedzieliśmy i zajadaliśmy się zupą.
-Hailie!-usłyszałam krzyk Dylana.
-tu jestem!-on na szczęście mnie usłyszał i podszedł, nie on podbiegł.
-boże wiesz jak się martwiliśmy?-powoedział a zaraz jego wzrom padł na Aidena-kto to jest i co on tu robi?
-to món nowy kolega Aiden.
-dzień dobry.
-no siemka mały. Z kąd on się tu wziął?
-grał przy drodze na gitarze więc wrzuciłam mu pieniądze które kiałam w torebce i on nauczył mnie grać wlazł kotek na płotek! Ale był bardzo głodny więc zabrałam go tutaj i dałam zupe!
-nauczył cię grać na gitarzę?
-tak! Byłos super!
Dylan westchnął.
-okej. Choć już dziewczynko bo jedziemy do domu.
-dobrze. Aiden a gdzie mieszkasz to cię podwieziemy.
-Nie ja dam radę. Naprawdę.
-no oki to widzimy się na następnym bankiecie!
-naprawdę?
-no tak. Mi się samej tu nudzi więc dobrze że cię spotkałam.
Pożegnałam się z nim a on poszedł dalej grać na gitarze. Przez to wszystko zalomniał mi oddać sweterka ale tródno coś mu o mnie przypomni.
Uwielbiam go! 

Mała Hailie MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz