-8- Scar.

145 17 10
                                    

-Uspokój się, dzieciaku- Mruknął zmieniając bieg. -Nic ci nie zrobię, a potem nawet mi podziękujesz- Dodał ze spokojem.

Niestety ten spokój do mnie nie dotarł. Zacisnąłem pięści na pasie i bacznie obserwowałem jego kolejne poczynania, nawet starałem się zapamiętać różne szczegóły drogi, aby w razie czego podać je policji, na wypadek gdyby mnie porwał.

Hwang, którego najwidoczniej bawiło moje zakłopotanie i wystraszenie, dodał gazu i za chwilę znaleźliśmy się pod znaną mi herbaciarnią, do której często wraz z Saną i Jisungiem przychodziłem.

Brunet ostrożnie i precyzyjnie zaparkował na wyznaczonym miejscu i wziął do dłoni papierosa, który zaraz znalazł się w jego ustach. W drugiej ręce trzymał zapalniczkę jednak zanim odpalił fajkę spojrzał na mnie. -Idź i zamów sobie jakąś herbatę do szkoły. Ciepłą, żebyś się przypadkiem nie rozchorował- Odpalił papierosa.

-Co?- Zapytałem zdezorientowany.

Brunet spojrzał na mnie z politowaniem i kiwnął głową w kierunku wejścia do lokalu. -Do lekcji masz jeszcze z dwadzieścia minut, a jak dalej będziesz tak tu siedział to napewno nie zdążysz.

-Skąd ty wiesz o której ja dziś lekcje zaczynam?- Powoli odpiąłem pas bezpieczeństwa.

-Nie zapominaj, że Sana to także moja przyjaciółka- Wzruszył ramionami- Masz pięć minut, streszczaj się.

Bez słowa wysiadłem z auta i szybkim krokiem znalazłem się w środku herbaciarni. Kolejki jeszcze nie było, z racji że jest rano, więc wyszło mi to na plus. Jednak nadal byłem zdziwiony jego takim miłym gestem. Nie znaliśmy się Bóg wie ile, ale samo to, że mnie tu przywiózł wydawałoby się być dziwnie podejrzane.

-Co dla pana?- Z transu wydarł mnie głos młodej brunetki za ladą.

-Zieloną herbatę, na wynos- Odpowiedziałem z delikatnym uśmiechem i zapłaciłem telefonem.

Gdy dziewczyna przygotowywała moje zamówienie, odwróciłem się ku pewności, że brunet nadal tam jest. Musiałem się przekonać, że nie ma tu żadnego haczyka i po prostu mnie nie zostawił. Jednak chłopak nadal był w aucie i co chwilę kiepował fajkę za uchyloną szybę, przeglądał coś na swoim telefonie.

-Proszę bardzo, zapraszamy ponownie- Odebrałem swoją herbatę i wróciłem do pojazdu.

Bez słowa zająłem swoje wcześniejsze miejsce i obiema rękami trzymałem biały kubeczek z nakrywką. Brunet odłożył urządzenie i wyjechał, kierując się w stronę mojego liceum.

-Tak właściwie to co my tu robiliśmy?- Zapytałem, aby przerwać z lekka niezręczną ciszę.

-Trząsłeś się jak galareta.- Parsknął.

Przekręciłem oczami i poprawiłem kaptur na głowie.

-To miłe- Mruknąłem pod nosem, ale brunet to wyłapał.

-Umiem zadbać o swoich towarzyszy- Mrugnął do mnie- Masz szczęście, że jechałem akurat w tą stronę, można powiedzieć, że jestem twoim wybawicielem- Sarknął.

-Jasne- Burknąłem. - Wcześniej chyba mordercą- Dodałem cicho, czego chłopak już nie usłyszał.

Niemal podskoczyłem na siedzeniu gdy niespodziewanie wybrzmiał dźwięk dzwona telefonu Hyunjina. Po zobaczeniu kto dzwoni zmarszczył brwi i głęboko westchnął, po chwili odebrał.

Nie wsłuchiwałem się w jego rozmowę, ale wyglądał nie co poddenerwowany. Ściągnął brwi i mówił niskim głosem, przez co czasami sam się wzdrygałem. W pewnym momencie jego czarna kurtka osunęła się nie co, ukazując przy tym część jego przedramienia, na którym widniała blizna rozchodzącą się przez całe ramie.  Zdziwiony przyglądałem się temu. Nie wyglądała na głęboką, ale na taką, której nie mógł sobie sam jej zrobić. Jakby ktoś mu ją zrobił.

Zmarszczyłem brwi, ale od razu uniosłem wzrok na bruneta, gdyż poprawił on swoją kurtkę. Na szczęście nie wyłapał tego, jak wgapiałem się w ślad.

-Muszę kończyć, potem oddzwonię- Mruknął i upuścił telefon na swoje uda. -Jesteśmy.

Faktycznie, znajdowaliśmy się tuż przed bramą szkoły. Zabrałem pośpiesznie swoje rzeczy i wyszedłem z samochodu. Wcześniej jednak nachyliłem się i powiedziałem ciche: „Dziękuję" na co chłopak wykrzywił swoje usta w uśmiechu.

Po zaledwie kilku sekundach zniknął mi z pola widzenia. Westchnąłem i ruszyłem przez szkolną bramę wjazdową.

***

-Lix, co myślisz o tej?- Rudowłosa wyszła z przymierzalni i okręciła się wokół własnej osi w bordowej, brokatowej sukience.

Po szkole całą paczką zdecydowaliśmy się pójść do centrum handlowego, ponieważ żadne z nas się prawie dziś nie widziało, co wpadło mi na plus, bo uniknąłem zdziwionych wzroków moich przyjaciół na szarą bluzę Hwanga. Sana i Han byli przez całe lekcje na konkursie z algebry, bo razem na nią chodzili, Chae była u mamy w kancelarii, a Changbin nie miał dziś ze mną wspólnych lekcji.

-To samo mówiłeś przy trzech innych- Fuknęła i zmierzyła mnie karcącym wzrokiem, który na dłuższą chwilę zatrzymała na bluzie.

Przez moment zrobiło mi się gorąco. Myślałem, że domyśliła się, że to nie moja bluza, ale gdy na nowo przeniosła swój wzrok na sukienke, odetchnąłem.

-Bo w każdej ci ładnie- Mruknąłem i wzruszyłem ramionami.

-Możemy już iść? sterczymy tu już z dwadzieścia minut- Westchnął Han, który popijał sok pomarańczowy ze słomki.

-Masz problem? Mamy z Saną naprawdę duży problem z wybraniem sukienki- Blondynka zawiesiła się na moim ramieniu i przymknęła na chwilę oczy -Chociaż nie ukrywam, że bym coś zjadła.

-Jestem za!- Krzyknął Changbin, na co starsza pani zmierzyła go wzrokiem.

-Ciszej młodzieńcze- Syknęła pani w bordowym berecie i odeszła.

-Bin, a ty co myślisz o tej- Sana pokazała się w kolejnej sukience, tym razem ciemno zielonej.

-Pasuje ci do włosów- Stwierdził po chwili zastanowienia, za co dostał kuksańca w bok. -Ała! No co!

-Ciszej- Mruknąłem, przetarłem skronie palcami.

-Dobrze wiesz, że coraz to bardziej zastanawiam się nad pofarbowaniem włosów- Syknęła i podeszła do lustra. -Chociaż tu ci przyznam rację- Mruknęła z delikatnym uśmiechem.

-Sana nie musisz się przefarbować- Jisung podszedł do niej i położył jej dłonie na ramionach. -Wyglądasz bosko w tym kolorze- Dodał z szerokim uśmiechem.

-Rudy jest zajebisty, ale mam wrażenie, że pasuję tylko Sanie z naszej paczki- Chae przeciągnęła się i na nowo przytuliła się do mojego boku.

-To ma sens- Wzruszyłem ramionami. -Serio, ślicznie ci w tym.

-Możemy już iść coś zjeść?- Czarnowłosy poprawił swoje okulary.

-Bin- Syknąłem.

********
Hejka!
Jak wam się podoba książka?
Jak się czujecie?

Xoxo❤️

Starboy | HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz