Rozdział 2 ''Potrzebujesz faceta''

216 40 311
                                    

Teraz

Szurałam podeszwami o chodnik, by zakłócić tę krępującą ciszę. Stopy poruszały się rytmicznie, a chrzęszczący piasek pod butami odwracał uwagę od przygnębiających myśli. Wzrok wbiłam w szarą kostkę brukową i starałam się z całych sił, aby nie zerkać w bok, gdzie ramię w ramię szła moja kolejna nieudana randka.

Jeszcze trzy dni temu, po szalonej tanecznej nocy spędzonej wspólnie na parkiecie studenckiego klubu, wydawało się, że dzisiejsza kolacja, to fantastyczny pomysł. Niestety bardzo się myliłam. Impreza suto zaprawiana alkoholem, zdecydowanie różniła się od spędzania czasu sam na sam.

Po raz kolejny czar prysnął szybciej niż się pojawił, a trzeźwość umysłu nie pozostawiła żadnych złudzeń. Rozmowa nie kleiła się już na dzień dobry, a później było tylko gorzej. Różnice wypływały pod każdym względem i dotyczyły wielu aspektów życia, przez co zniknął nawet dotychczasowy pociąg fizyczny.

Nie wiem, czy Diana czuła to samo, ale mnie już drażnił nawet jej herbaciany zapach, który atakował nozdrza przy każdym małym podmuchu czerwcowego wiatru. Kłopotliwą sytuację ratowała jedynie aura wokół. Noc przyjemnie łaskotała skórę wyższą temperaturą, a ciepłe powietrze wysyłało wyraźne znaki, że zbliżało się upragnione lato. Najcudowniejsza pora roku, jaka istniała.

Zatrzymałyśmy się przy drzwiach bloku, w którym wynajmowałam stancję na pierwszym piętrze, a ściślej jednoosobowy pokój. Diana mieszkała w akademiku, więc było jej po drodze, żeby podejść ze mną ten mały kawałek.

Dziewczyna stanęła naprzeciwko i skupiła swój wzrok na mnie. Jej ładną smukłą buzię, upstrzoną pomarańczowymi piegami, oświetlały teraz białe lampy latarni, a zielone oczy błyszczały niczym szmaragdy. Nic dziwnego, że zwróciłam na nią uwagę w klubie.

– Dzięki za spotkanie – Diana powiedziała miękkim, przyjemnym głosem. Właśnie za to lubiłam i podziwiałam kobiety, za ich naturalną delikatność, której na próżno można było szukać w mężczyznach.

Uśmiechnęłam się skromnie i pomyślałam z żalem, dlaczego znowu nie mogło się udać? Co było ze mną nie tak? Przecież widziałam, jak Diana się starała, zagadywała, a ja z każdą minutą wycofywałam się bardziej. Z takim podejściem i brakiem zaangażowania nigdy nie znajdę miłości. A już nie wspominając o miłości swojego życia.

O ile pierwsze kontakty czy zbliżenia przychodziły mi względnie łatwo, tak gdy tylko nadchodził moment, by się otworzyć, natychmiast szczelnie się zamykałam. I dalej czekałam naiwnie na księcia, a w moim przypadku chyba nawet bardziej na księżniczkę na białym koniu, która wkroczy do akcji i wywojuje w zażartej walce moje względy.

Kolejna komplikująca wszystko sprawa, to moja zagadkowa orientacja seksualna. Jeszcze w liceum byłam pewna, że jestem w stu procentach homoseksualna. Mój wzrok wędrował w stronę koleżanek, zwracałam uwagę na ich figurę i rysy twarzy. A w moich nocnych fantazjach, główne role odgrywały zazwyczaj bohaterki damskiej płci. Lecz prawda jest taka, że dostrzegałam również przystojnych kolegów, podziwiałam męskie kształty, ale do nich podchodziłam sceptycznie i nie miałam ochoty na żadne bliższe relacje.

Jednym słowem byłam zagubiona we własnym ciele i uczuciach. Szukałam szczęścia, lecz nie wiedziałam zupełnie gdzie je znaleźć. Księżniczki w bajkach zazwyczaj nigdy się nie starały, wystarczyło, że były w opałach, a już zjawiał się najdzielniejszy rycerz i ratował ją przed wszelkim złem.

– Jaśmina?

Westchnęłam zdołowana. Całkowicie odleciałam i zapomniałam gdzie i z kim byłam. Ponownie skupiłam spojrzenie na dziewczynie, która stała przede mną i przybliżyła się nieśmiało.

Uwierz w bajkę ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz