Rozdział 15 ''Nic poważnego''

190 32 205
                                    

Czy jeden wieczór może zniszczyć całe życie? Czy jedna impreza może wszystko popsuć? Czy jeden pocałunek może skończyć przyjaźń?

A może powinnam zadawać sobie inne pytania?

Czy jeden wieczór może odmienić całe życie? Czy jedna impreza może wszystko pokierować na właściwe tory? Czy jednej pocałunek może rozwinąć miłość?

Od piątkowej nocy nie myślałam o niczym innym. Przez całą sobotę w mojej głowie na przemian przewijały się pozytywne i negatywne myśli. Gdy odtwarzałam pocałunek skóra mi cierpła, miałam uderzenia gorąca i ostre bóle brzucha. Nie mogłam się pozbierać. Jakbym przetrwała trzęsienie ziemi i teraz ktoś postawił mnie na miękkich nogach, i kazał wracać do normalności. Tylko, że tak się nie dało!

Nie wiedziałam co począć. Wyjść z inicjatywą, czy lepiej zostawić pocałunek w tyle? Przecież można po części powiedzieć, że wymusiłam go na Przemku. Chłopak od samego początku nie był zainteresowany moją propozycją. Rozmawialiśmy o tym kilkukrotnie i za każdym razem odmawiał. Aż w końcu został przyparty do ściany. Nie przepadał za Sebastianem i zapewne z obawy, że naprawdę mogłam go poprosić o tę przysługę, wolał się poświęcić i sam to zrobił.

Tylko dlaczego w tym pocałunku czułam tyle pasji? Gdyby go nie chciał czy potrafiłby całować z takim zaangażowaniem, namiętnością, która krążyła między nami i łączyła oba ciała? Łudziłam się po cichu, że jednak też tego pragnął. Ale gdy w sobotę rano napisał, że ma kaca i dzisiaj nie przyjedzie skręcać mebli, straciłam całą nadzieję.

Unikał mnie, to było niemal pewne. Nawet jeśli nie miał siły na pracę, mógł zjawić się, żeby ze mną porozmawiać, ale najwidoczniej nie widział takiej potrzeby. Nie chciałam na nim wywierać więcej presji i tak już zmusiłam go do czegoś czego nie chciał, więc odpisałam proste „ok" i rzuciłam się na łóżko z przybicia.

Przez całą sobotę nikt nie był w stanie wyciągnąć mnie z pokoju. Wiedziałam, że niepotrzebnie wszystkich martwiłam, ale czułam się, jakby ktoś wyrwał mi serce. Dla zabawy pokazał, jak powinna wyglądać miłość, a zaraz później odebrał ją, bo to tylko pokazowy eksponat, na który nie każdego stać.

Rozpaczałam nad swoim żałosnym losem, dobijałam się czarnymi myślami i rozumiałam w końcu wszystkie osoby, które kochały bez wzajemności. Taka miłość jest ciężarem nie tylko dla niezaspokojonego serca, ale również dla duszy i ciała. Miałam wrażenie, że wszystko mnie bolało, a każda kolejna jedna myśl o przyjacielu wbijała ostrzejsze gwoździe.

W niedzielę niestety nie miałam już wyboru i musiałam wykrzesać z siebie resztki sił, aby stanąć gotowa do towarzyskiego meczu koszykówki, który rozgrywałyśmy popołudniu na szkolnej hali sportowej. Trener Darek wymyślił ten sparing w ramach zabawy, a jego głównym celem, było spotkanie się całego klubu po rocznej rozłące. Wszyscy tęskniliśmy, więc każda zawodniczka przystała ochoczo na jego propozycję i wspólnie dobraliśmy dogodny termin.

Taka impreza sportowa sprzyjała rozwijaniu przyjaźni oraz zawieraniu nowych znajomości, dzięki zapoznaniu się młodych zawodniczek z tymi, które już zakończyły swoją karierę w klubie. Umożliwiała także przekazanie cennych wskazówek oraz podzielenie się doświadczeniem z nowym pokoleniem. Po meczu wszyscy mieliśmy udać się do pobliskiej pizzerii, by poświętować dłużej i poplotkować na różne tematy.

Mimo że dzień zapowiadał się obiecująco, to mnie nie napędzała adrenalina. Wszystko robiłam opornie i bez zaangażowania, musiałam w jakiś sposób wygrzebać z siebie pokłady pozytywnej energii. Przecież zaraz spędzę kilka godzin w gronie najlepszych przyjaciółek, na boisku, które kochałam całym sercem i trzymając w rękach pomarańczową piłkę.

Uwierz w bajkę ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz