Kilka lat temu
Wstałam dość wcześnie, z bólem głowy. Wczoraj przesadziłam w klubie. Zdecydowanie.
Dziś miałam pierwszy dzień w pracy, w szkole im pułków konnych w burdelu. Miałam nadzieję, że dobrze mi pójdzie w szkole i uczniowie mnie polubią. Podnosiłam się z łóżka, I założyłam swoje ulubione kapcie. Podeszłam do lustra.
Istna masakra. Moje włosy były rozczochrane, a oczy zaspane z worami. Kurwa, mam już dość tego dnia.
Odbywam moją codzienna rutynę, czyli na początku mycie pusi, później po prostu się ubieram i zjadam sniadanie. Wygląda na zwyczajnie życie.
Jednak takie nie jest. Miałam 3 próby samobójcze przez moich byłych i szkoły. Nie wytrzymywałam już z tymi bachorami.
Biorę kluczyki od auta i wychodzę z domu, zakluczając drzwi wejściowe. Wychodzę z mojego domu i idę w stronę garaży, gdzie trzymamy swoje samochody.
Cholera.. zapomniałam kluczyków..
Pomyślałam i natychmiast odwróciłam się na pięcie. Wchodziłam wtedy po schodach, I usłyszałam rozmowę przez telefon.
Nie żebym była jakaś wcibska.. jednak.. bardzo byłam ciekawa tego, kto o czym mówi. Wyjrzałam zza rogu ściany. Nie widziałam twarzy tego mężczyzny, jednakże był dość umięśniony a jego plecy wyglądały jak skrupa.
- Japierdole.. mam nadzieję, że nie będę miał po godzinach z jakimś brzydkim ogrem. - Mówi mężczyzna, a ja przewracam oczami. Mężczyźni. Mam nadzieję, że go już nie spotkam, bo na pewno wtedy przywalę mu przez kolano w krocze, a raczej w chuja.
Idę do domu, biorę kluczyk od bramy, zamykam drzwi, I schodzę na dół.
Tym razem klikam w kluczyk, a mur się otwiera. Widzę przez chwilę Mercedesa mężczyzny, wyglądał na drogiego. Wsiadam do mojego Passata i przewracam oczami. Bogacze. Pewnie nie zasługiwał na takie auto.
Wyjeżdżam z Garażu. Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
- Halo? Pielęgniarko? - Pyta chłopak z drugiej strony, a ja chichocze.
- Kim jesteś? - Spytałam, jadąc przez ulicę.
- Ostatnią noc, skarbie.. - Szepcze mi przez słuchawkę, a mnie znosi na wymioty. Serio się pieprzyłam z jakimś gówniarzem?
- Spierdalaj - odszeptuje z zabójczym uśmiechem. Na pewno się przestraszył. Rozłączam się i blokuje jego numer. Nie lubię młodych, chyba, że 10 latków.
Parkuje na parkingu dla nauczycieli. Jak tu kurwa jest mało miejsca, halo, gdzie szacunek dla nauczyciela?
Wychodzę z auta I go zamykam, bo wiem, że kilka razy już gówniarze mi próbowali zabrać to auto. Takie problemy, pięknych ludzi.
Weszłam do szkoły, kiedy po tym wpadła na mnie jakaś mała dziewczynka.
- Pseplasam paniom - mówi słodko i robi taka mine : 🥺.
- Nic się nie stało. - uśmiecham się moim typowym uśmiechem i mruże oczy. Ona odbiega, wyglądała na przestraszoną ale jednak do teraz myślę, że się przestraszyła go.
Wszedł. Od razu zamęt, od razu krzyk. Poczułam się.. jak w moim domu. Krzyk. Muszę posłuchać 2:00 sanah. To mi pomaga.
- Co ty tu robisz? Co się opierdalasz?! - krzyczy do mnie ten sam mężczyzna, którego widziałam w bloku.
- Spieprzaj stąd, nie będziesz mi tu rozkazywał - Powiedziałam bez zastanowienia. Mężczyzna się uśmiechnął, a ja zrobiłam zamknięta pozycje.
Podeszła do nas jakaś pani z dziwnymi oczami i okularami.
- Dzień dobry, nazywam się beta. Mam nadzieję że pani się podoba w szkole burdelu. Tutaj uczymy dzieci, jak się opieprzać i spierdolić sobie życie. - uśmiecha się, a ja odwzajemniam uśmiech.
- Mam nadzieję że pani beta jej nie przyjmie - odzywa się samiec alfa kurwa, który wygląda na największą pizde.
Już wtedy wiedzialam, że się nie polubimy.
- Przyjmę, a ty zdzis idź upolować sarnę dla dzieci na obiad, bo nic nie będą jadły. Sklepik za niedługo będzie otwarty.
- Dobrze, ty pójdziesz na swietlice i tam ci wszystko wytłumaczą. - kobieta zanim zdążyłam odpowiedzieć odeszła.
Spojrzałam się na "zdzisia" a ten odwrócił wzrok.
- gdzie jest ta swietlica? - spytałam grzecznie, on za to już nie tak mi odpowiedział.
- W pidzie
CZYTASZ
Zakazany Owoc | Mr dr. fiona x Pawełek Ohujo
Adventurezaczęłam pracę w świetlicy. Niestety, ostatnio odeszła jedna nauczycielka biolki.. ehh, i od tamtego momentu, musiałam nauczać dwie klasy. Była to 4d i.. 7e. 7e, czyli niewychowany bahory, których nie da się niczego nauczyć.