♛ 1 ♛

17 9 0
                                    

Był ciepły, letni poranek. Promienie słoneczne ocieplały rozkwitniętą roślinność. Ptaki śpiewające pieśni chowały się w cieniu liści. Lekki wietrzyk rozwiał moje rozpuszczone włosy. Uwielbiałam przebywać wśród natury od małego. Moi rodzice zabraniali mi wychodzić poza mury pałacu, więc takie chwile jak ta- śniadanie na tarasie doceniałam najbardziej. Mogłam słuchać dźwięków i podziwiać krajobraz godzinami. Niezwykle mnie to fascynowało i bolało, że tak rzadko mogłam poczuć to pojednanie z naturą.

Nagle szklane drzwi się rozsunęły i do środka weszła Abby. Wykonuje obowiązki służącej, ale dla mnie jest najlepszą przyjaciółką. Znamy się jak dwa łyse konie. Nie znam nikogo z zewnątrz, więc to jej powierzam wszystkie zmartwienia i problemy. Ona mnie tak samo. Mogę na nią zawsze liczyć. Nasza przyjaźń zaczęła się, gdy Ab podczas pierwszego dnia pracy tu źle uprała moje suknie. Uratowałam ją przed ochrzanem od rodziców, zwalając na siebie winę. Wmówiłam im, że kazałam jej użyć innego płynu niż dotychczas. Nie byli co do tego przekonani i wtedy stwierdzili, że będzie moją służącą. Poczułam, że jest osobą godną zaufania. I słusznie. Zapraszałam ją do siebie coraz częściej pod różnymi pretekstami a tak naprawdę, urządzałyśmy sobie babskie pogaduchy. Szybko nawiązałyśmy wspólny język. Stała się dla mnie jak siostra.

— Jak się masz, słodka? — spytała, zamykając za sobą szerokie drzwi. — Mam dla ciebie wieść od twojej mamy. Nie wiem, czy będziesz zadowolona.

— Tak z rana? — Stęknęłam, rozciągając się na wygodnej ławce i odkładając szkicownik. — Takie wieści są zawsze chujowe.

— Dziś do pałacu przybędzie książę Luke wraz ze swoimi rodzicami. Twoi chcą cię z nim zeswatać. — Wyrecytowała na jednym wdechu, szykując się pewnie na mój wybuch.

— Czy ich pojebało!? — Krzyknęłam, ciągnąc za swoje włosy. — Co to za pajac?

— Współczuję ci bardzo, Pop. — Wyszeptała, tuląc mnie do siebie. — Z chęcią kopnęłabym w zad tego księciunia, żeby się od ciebie odwalił.

Przytuliłam, więc przyjaciółkę wiedząc, że nie ważne co ta będzie ze mną. W kwestii ożenku nie miałam nic do powiedzenia. Moja matka powiedziała kiedyś — „Taka rola księżniczek".

— Wstawaj. Musimy doprowadzić cię do porządku. Raddarowie powinni przyjechać do południa, a ty wyglądasz jakbyś, spędziła cały dzień w stodole pełnej świń. — Wytknęła, chichocząc i mi przygotowując gorącą kąpiel.

Słońce świeciło wysoko na bezchmurnym niebie, gdy Abby skończyła robić mnie na bóstwo. Moje rude włosy pozostały proste. Makijaż wykonany był delikatnie, aczkolwiek z nutką perlistego brokatu, który idealnie pasował do turkusowej sukni. Często nosiłam suknie w odcieniach niebieskiego na znak otaczających nas mórz.

Po otrzymaniu przysłowiowego kopa na szczęście przemierzałam korytarze w kierunku głównej Sali tronowej. Pałac utrzymany był w nadmorskim stylu. Wszędzie dominował kolor błękitny jak wody oceanu. Służba ubierała się pod kolor zamku, co wyglądało bajecznie w takim wnętrzu. Strażnicy, kłaniając się nisko, otworzyli wielkie, złote wrota udekorowane najrozmaitszymi rodzajami muszli i moim oczom ukazali się rodzice wraz z gośćmi. Podeszłam do nich, stając blisko taty i ukłoniłam się ze słowami powitania na ustach.

— Jesteśmy już w komplecie, więc myślę, że możemy zaczytać.— Przemówiła matka, używając swojego sztucznie przyjaznego tonu głosu. W rzeczywistości była chłodna i pozbawiona uczuć.

— Chcielibyśmy, żebyście się pobrali.— Oznajmił rzeczowo ojciec Luke'a.— Dla dobra i wzbogacenia obu królestw.

Spojrzałam na młodego chłopaka, który wyraźnie pobladł. Widocznie nie wiedział o tym wcześniej. Gdybym była w takiej samej sytuacji wyglądałabym podobnie. Do tego dokładając duże prawdopodobieństwo zwrócenia ostatniego posiłku.

The mystery of the forestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz