Pov Peter Parker
7 dni przed ugryzieniem
------- -------W końcu ta nudna lekcja się skończyła, a ja mogłem dołączyć do swoich przyjaciół na korytarzu szkolnym. Ned potrzebował książek na kolejną lekcję, którą była biologią, ja miałem teraz razem z Harrym i MJ matematykę. W tamtym momencie zazdrościłem Nedowi lekcji, ponieważ miał z bardzo miłą nauczycielką, która dobrze tłumaczyła, natomiast ja miałem z nauczycielem, który nie rozumiał własnego przedmiotu. Czasem sam musiałem tłumaczyć wszystko nauczycielowi, ponieważ ten nie radził sobie nawet z podstawą. Moi przyjaciele gadali sobie w najlepsze podczas gdy ja zagubiłem się w swoim własnym świecie. Chce zrozumieć jakim cudem ten dziwny koleś z którym piszę nie zadzwonił po psychiatrę dla mnie, ale co mi oceniać. A może zadzwonił? Skoro nie zna mnie to bardzo prawdopodobne, że zadzwonił ale oni nie wiedzieli gdzie mają pojechać, aby mnie zabrać.
Aż zachciało mi się dowiedzieć.Dzieciak
Mam wagę życia i śmierci
(Nie)Pegofil
Kto umarł?
Albo umrze?
Dzieciak
Czy dzwonił pan po szpital psychiatryczny aby mnie zabrali?
(Nie)Pedofil
...
To jest to twoje ważne pytanie?
Zawiodłem się myślałem, że będzie to coś lepszego
Dzieciak
Nie zaprzecza pan!!!
Co oznacza, że zadzwoniłeś!!
Jak mogłeś?!! Nasza przyjaźń nic dla ciebie nie znaczy??!!
(Nie)Pedofil
Daj spokój, nie nie zadzwoniłem
Przecież cię nie znam, nie mam adresu ani nic takiego
Byłby dziwne jakbym znał.
Dzieciak
Hmmmm
No dobrze, tym razem przymknę oko na tą sprawę.
Co nie oznacza, że nie będę pana obserwował. Proszę się mieć na baczności.
Schowałem telefon do kieszeni ignorując przychodzące widomości. Ned akurat skończył pakowanie książek (zajęło mu to tyle przez to, że rozmawiał z Liz) i mogliśmy wszyscy rozejść się do naszych klas. Były one podzielone tylko dlatego, że moja szkoła miała wiele do zaoferowania jeżeli chodzi o rozwijanie, dlatego często zajęcia z wybranego hobby odbywały się na lekcjach, dlatego plany są bardziej pomieszane niż sałatka na święta.
- Tak w ogóle to słyszeliście plotki? - Zaczął Harry. - Podobno po wakacjach dołączy do nas nowy uczeń. Niedługo ma przyjść aby rozeznać się w szkole. - Gwen spojrzała na niego podejrzliwie. - Jak to jest, że znasz wszystkie najlepsze plotki? - Zapytała udając obrażoną. - Po pierwsze, mój ojciec ma dobre kontakty z dyrektorem, a po drugie jestem popularny, więc wiem dużo. - Przytulił ją i pocałował w głowę. - Odprowadzić cię na lekcję? - Pokiwała twierdząco głową i już po chwili zniknęli kierując się do sali od biologii. Ned popędził za nimi, kiedy zorientował się, że także ma biologię. - Dzwonek za dwie minuty, ciekawe czy idiota zdąży wrócić przed nauczycielem. - Powiedziała MJ, która prawie cały ten czas siedziała na ławce i czytała książkę. - Jak pobiegnie z prędkością światła i nie będzie gadał z Gwen aż do przyjścia nauczycielki to jest malutka szansa że zdąży idealnie przed nauczycielem. - Słyszałem jak wzdycha i nie dziwię jej się. Odkąd Harry i Gwen są razem to praktycznie nie rozstają się ani na chwilkę. Ciężko jest ich rozdzielić, co czasem przeszkadza, ale są bardzo słodką parą. - A wracając do tego nowego. - MJ odłożyła książkę. - Nie sądzisz, że to dziwne? Tak nagle się przenieść i przyjść do szkoły pod koniec? - Uśmiechnąłem się lekko. - Może musieli przenieść się przez pracę, albo coś innego? Pamiętaj, że nie należy oceniać nikogo z plotek. A poza tym on nie dołącza, tylko będzie się adoptował do tej szkoły, by przyjść tu po wakacjach. - Moja przyjaciółka była dobrym detektywem, ale nie lubiłem gdy gadała o kimś z plotek szkolnych. - A nie może przyjść tu w wakacje? Szkoła jest otwarta przez zajęcia dodatkowe, więc nie byłoby problemu. - Przed dalszą konwersacją uratował nas dzwonek. - No wiesz... Może ma lepsze rzeczy do robienia w wakacje niżeli przychodzenie do szkoły. Taka luźna sugestia. - Wzruszyłem ramionami i wszedłem do klasy, aby usiąść w pierwszej ławce, idealnie przed biurkiem. Najpierw posadzony został tam Harry przez to, że gadał, a później ja, aby pomagać uczniom w zadaniach przy tablicy. Nie za bardzo podobał mi się ten pomysł, bo nudziłem się przez większość lekcji, a telefonu wyciągnąć nie mogłem, bo nauczyciel nie pochwalał telefonów. Opowieści od starszych klas zniechęcały nawet do oddychania w jego klasie. Podobno kiedyś wyrzucił telefon jakiejś uczennicy przez okno i w to akurat jestem w stanie uwierzyć, bo słyszałem to od Harrego, który słyszał od ojca, który słyszał od dyrektora. Jak tylko wyciągnąłem książki do klasy wpadł zdyszany Harry i zaczął rozglądać się przerażony. - Zdążyłem! Normalnie nowy rekord! - Odetchnął z ulgą i usiadł obok mnie. MJ usiadła na końcu sali od ściany, miała szczęście, bo aż tak nie rzucała się w oczy. Z przodu i od strony biurka siedzieli ci, których kochał pytać, bo wiedział, że nic nie umieją, ale on też nic nie umiał, dlatego czasem go wkręcałem aby ktoś dostał lepszą ocenę z odpowiedzi. Czasem działało, a czasem nie, takie życie. Cała klasa szybko się wypełniła, bo nikt nie chciał podpaść. Pan Anderson zdołał nabawić się przezwiska Ćma, ewentualnie Żądło. Uczniowie często posługiwali się nimi w klasie gdy patrzyli czy nie idzie. - Żądło na horyzoncie!! - Krzyknęła jedna z uczennic i wszyscy siedzieli w spokoju na miejscach, z rozłożonymi zeszytami. Pan Anderson wszedł po chwili do klasy i zaczął rozglądać się z uwagą. Zawsze wybierał w ten sposób ludzi do odpowiedzi. Ja mogłem być jednak spokojny, nigdy nie byłem przez niego pytany. Harry miał mniej szczęścia. Z matematyki był dość słaby, reszta szła mu dobrze, ale ta matematyka... Widziałem jak Ćma patrzy na mojego przyjaciela, który po cichu próbował złapać oddech. - Dzisiaj sobie popytamy... - W klasie jeszcze nigdy nie było tak cicho. Uczniowie zaczęli się pocić ale nie wiem czy to przez panujące w sali gorąco, czy bardziej ze strachu...- No to do odpowiedzi przyjdzie... - Wiedziałem, że udaje zastanowienie. Jego wybór padł już dawno temu. Biedny Harry... Pomodlę się za niego. - Pan Osborn - Widziałem jak mój przyjaciel robi się cały blady i patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. - Pomocy... - Wyszeptał bezszelestnie, jestem pewny, że pół klasy zdążyło zmówić różaniec. Spojrzałem na niego z politowaniem, nie wiem jak, ale spróbuję mu jakoś pomóc. Jedyny problem jest w tym, że Pan Anderson jest głuchy i dlatego jak Harry stał nade mną to coś mu podpowiadałem, ale ten się zorientował i kazał stać pod tablicą gdzie nie mogłem aż tak mu pomagać.
Widziałem jak powoli podchodzi do tablicy i stojąc tyłem przeżegnał się przed krzyżem. Otworzyłem książkę, aby w razie co podpowiedzieć mu na różne sposoby. Było ich wiele, ale nie wszystkie działały. Musi się w końcu nauczyć jak czytać z ruchu warg. Ułatwi nam to sprawę podczas ściągania. Ćma wyciągnął swój specjalny zeszyt (tak samo specjalny jak on sam) w którym miał zapisane różne pytania i odpowiedzi na nie. Często pisał jakieś zadanie z ostatniej lekcji i kazał je rozwiązywać, czasem po prostu pytał z jakiegoś twierdzenia.
Rozpoczęła się wielka walka o to, by Harry nie dostał kolejnej jedynki z matmy. Poprawiłby ją z moją pomocą, ale znowu musiałby słuchać gadania Pana Andersona, czego nie życzę nawet największemu wrogowi.
- No więc Panie Osborn, zaczynajmy - Uśmiech na jego twarzy mówił od razu, że wiedział iż Harry nic nie umie, albo umie bardzo mało. To będzie wielka walka...
CZYTASZ
Zły Numer Dzieciaku
FanfictionPeter Parker żyje normalnym życiem, jego ciotka i wujek starają się stworzyć dla niego bezpieczny i kochający dom. Wszystko zaczyna się sypać przez jedną, niewinną wycieczkę na której Peter zostaje ugryziony przez radioaktywnego pająka, a jego życie...