Rozdział 8

2 0 0
                                    

Malum VenitHalle

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Malum Venit
Halle

Po owocnym dla mnie dniu wróciłam do domu zmęczona, mogłam nawet rzec, że wyczerpana. Ostatkiem sił przyszłam tutaj. Zsunęłam plecak z ramienia i trzymając za uchwyt weszłam w głąb domu widząc już matkę i ojca siedzącego na kanapie jak na szpilkach. Gdy mama mnie zobaczyła szybko zerwała się z kanapy, jednak ruch dłoni ojca sprawił, że znowu na niej usiadła i zagryzła usta w wąską linię.

- Gdzie byłaś Halle?- zapytała starając się opanować drżenie głosu, spojrzałam ukradkiem na jej dłonie, które delikatnie drżały.

- W szkole.- mruknęłam dość niepewnie, pomimo, że wcześniej starałam się utrzymać swoje nerwy na wodzy. - A potem odprowadziłam Jordan do domu.- mruknęłam już pewniej i wzruszyłam niedbale ramionami. Miałam nadzieję, że moja swobodna postawa sprawi, że łykną każde zaserwowane przeze mnie kłamstwo.

- W szkole?- zapytał poważnie ojciec a po moim ciele spłynął nieprzyjemny dreszcz, gdy na niego spojrzałam od razu przed oczami pojawił się widok tego co mi zrobił. Jak jego obrzydliwe dłonie sunęły po moim bezbronnym ciele.

- Tak, w szkole.- zaakcentowałam ostro i zmarszczyłam brwi chcąc już tylko by dali sobie spokój z tą pogadanką. Nie byłam już małym dzieckiem i w porządku, mogę zrozumieć fakt, że się o mnie martwili, ale bez przesady. Nie mogą mnie cały czas prowadzić za rączkę bo nie dam rady się wtedy usamodzielnić.

- To ciekawe...- mruknął denerwującym tonem głosu. - Dzwoniła do nas nauczycielka i powiedziała nam, że na połowie lekcji cię nie było.- powiedział gniewnie na mnie patrząc, lekko zaskoczona uniosłam brew i spojrzałam w ich stronę zaskoczona. Dlaczego to zrobiła?

- Po co do was zadzwoniła?- zapytałam cicho, od razu spokorniałam i zacisnęłam mocniej dłoń na swoim plecaku.

- Bo się martwiła gdzie poszłyście...- odparła tym razem mama i przetarła dłonią zmęczoną twarz. - Gdzie byłyście?

- W parku, rozmawiałyśmy sobie.- powiedziałam cicho i zagryzłam policzek od środka stojąc przed nimi jak bezbronne dziecko. Mama patrzyła na mnie z smutnym uśmiechem a ojciec... No cóż... Z pewnością mnie ukarana na ten swój popierdolony sposób. Po tym wszystkim nawet nie powinnam go traktować jak ojca. Nie był nim i nigdy nie będzie.

- W jakim znowu parku?- zapytał wzburzony mężczyzna, aż zacisnęłam ze strachu dłonie na swoim plecaku.

- W tym co ostatnio spacerowałyśmy.- wyszeptałam spoglądając w stronę mamy, moje błagalne spojrzenie musiało na nią wpłynąć, bo uniosła wypielęgnowaną dłoń i ułożyła ją na ramieniu swojego męża.

- Paliłaś papierosy?- zapytał z wysoko uniesioną brwią, trochę się uspokoił i nie brzmiał już jakby stąpał po polu minowym.

- Nie.- odparłam zirytowana i buńczucznie założyłam dłonie na klatkę piersiową.

Lullaby. Evil never sleeps.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz