Usiadłem na łóżku i przetarłem twarz dłońmi. Nie wierzę, że ten jeleniowaty palant ukradł mi córkę. I ja mam tu z nim żyć? Przecież ja tego nie wytrzymam!
Nie ma za grosz szacunku! Co ja tu w ogóle robię?! Miałem tylko odwiedzić to miejsce, a teraz mam tu mieszkać? To chyba jakiś żart.
Czemu on mnie tak wkurwia? Jak ja chcę się go pozbyć... Niech wypierdala i nigdy nie wraca. Szczerze, to nawet się ucieszyłem jak go nie widziałem podczas walki z aniołami, chociaż raz nic nie spierdolił.
Wziąłem głęboki wdech i wypuściłem go po paru sekundach. Powinienem zająć czymś myśli, byle żeby ten "Radiowy Demon" mnie nie denerwował.
Wstałem i podeszłem do biurka z kaczkami, zawsze mi pomagały. Zacząłem je robić, myśląc o tym jak je udekorować... Jednak na nic to się nie zdało, bo wszystkie wyglądały tak samo.
Gdy już skończyłem jedną robić, spojrzałem na nią i... Stwierdziłem że jest do niczego. Położyłem ją tam gdzie wszystkie - w pudełku, co prawda wypadały, bo było ich za dużo, ale nie chciało mi się przynosić nowego.
Westchnąłem i pomyślałem o moim żałosym wręcz życiu. Wszytko się pierdoliło, nawet jeśli próbowałem ze wszystkich moich sił, to nadal nic nie wychodziło.
Potrzebowałem osoby której mogłem to wszystko powiedzieć... Lilith.
Na samą myśl o niej zrobiło mi się smutno. Gdzie ona jest??? To już siedem lat, a jej nadal nie ma... Kochałem ją, ona mnie też, prawda?
Wtedy zauważyłem, że nad tym moim monologiem minęło nie mniej niż dwie godziny. Cholera, czy chociaż raz nie mogę przeznaczyć czasu na coś pożytecznego?!
Co ze mną jest nie tak?
Już podirytowany wziąłem prysznic. Trochę mi pomógł. Położyłem się do łóżka. Myślałem jeszcze trochę nad dzisiejszymi wydarzeniami i nawet nie zorientowałem się, kiedy zasnąłem.
...
To był długi dzień. Jak ja lubiłem denerwować Lucyfera. Zawsze dawał się tak łatwo sprowokować. Nie wierzę, że będzie mnie teraz znosił dla Charlie.
Tak, jest dla niego ważna, to prawda, ale bez przesady. Nie może odwiedzać hotelu co jakiś czas, tylko tu mieszkać?
Zaśmiałem się na samą myśl o tym. Nie lubiłem go, nienawidziłem mogę powiedzieć, ale odczuwałem przyjemność gdy go denerwowałem. Sam nie wiem czemu, może dlatego że jest głupi.
Jest też niski... Strasznie niski. Zastanawiam się jak to jest w ogóle możliwe, że ktoś go pokochał.
Ciekawe jak to jest mieć kogoś kto cię kocha, bez względu na wszystko. Nie chodzi mi miłość którą dostaje się od rodziny, bo jej akurat doświadczyłem, dostałem ją od swojej matki...
...Której już nie ma. Poczułem ukłucie w sercu na samą myśl o niej. Chciałbym, aby była tu teraz ze mną i nawet przez chwilę myślałem, aby mieć kogoś komu mogę wszytko powiedzieć, ale szybko odrzuciłem te myśl.
Nikogo nie potrzebuję, sam daję sobie radę. Poza tym, nikt nie jest wstanie dać mi takiej miłości jaką ona mnie obdarowywała.
Po co mi ktoś, kto i tak nie będzie mnie szczerze kochał? To nie ma sensu. Westchnąłem i położyłem się na łóżku. Nie rozumiałem tego, jak można być w związku, jeśli nie ma się pewności czy te uczucia są prawdziwe.
Dla mnie miłość nie istnieje. Nigdy nie byłem w związku, ani nie zamierzam być. Nie wyobrażam sobie kochać kogoś tak jak kochałem ją.
_____
2 rozdział będzie dłuższy przysięgam
CZYTASZ
"One Day I'll Kill You" - Radioapple
FanfictionLucyfer i Al byli wrogami od pierwszego spotkania. Oboje stracili ważną dla nich osobę i potrzebują kogoś kto będzie ich wspierał. Kto to będzie? (Tw. Krew, nieprzyzwoity język, itp...)