1-Wypad do Walkera

33 2 1
                                    

Ethan

2023 rok, Urodziny Ethana.

-Nienawidzę cię!

Usłyszałem krzyk brata. Młodszego brata którego tak bardzo kocham.

-Nie możesz być taki jak nasz ojciec ja przejmę interesy i spółki.

-I dlatego cię nienawidzę. To twoje 18 urodziny i cieszę się że już spierdalasz na swoje i że nie będzie cię już w domu rodzinnym.

Serce m się kruszy. Ja byłem wychowany na skromnego dzieciaka, nie potrzebowałem nigdy za wiele, nie to co mój brat.

Rozpieszczony bachor...

Ale i tak go kocham i muszę go chronić.

-Kocham cię Dawid...

Powiedziałem i wziąłem ostatnią walizkę.

Emily

Teraz (21 czerwca, godzina 19:12)

I mamy początek wakacji. Jestem sama w domu z Carterem, moim bratem i szykujemy się do wyjścia na imprezę rozpoczynającą wakacje. Mój brat serio ładnie wygląda, postarał się. Obaj Jesteśmy blondynami, w przeciwieństwie Carter miał na sobie już swoją stylówkę a ja nadal się zastanawiam czy wybrać jasno fioletową sukienkę czy białą... A może czarną? Patrzę na trzy sukienki rozłożone na moim dużym łóżku. Czarna i biała nie wyróźniają się za bardzo są tego samego kroju. Obie obcisłe z ramiączkami. Nie ma sensu ich ubierać bo są zbyt oklepane. Postanawiam na fioletową z odkrytymi ramionami i długim rękawem, też jest obcisła ale bynajmniej ma falowane elementy i jest po prostu ciekawsza niż poprzednie dwie.

-Carter!

Zawołałam starszego brata. Który od razu zjawił się w moim pokoju.

-Czego młoda?

-Stresuje się.

Ciężko opadłam na łóżko. Wgapiłam się w jeden punkt. Boję się Davida... Mojego byłego. On... To jest ciężkie wiem że tam będzie. Boli mnie to w jaki sposób mnie zostawił. Pamiętam że wtedy po raz pierwszy uniósł na mnie rękę.

Carter troskliwe usiadł koło mnie i złapał moje malutkie ręce, wtedy przeniosłam wzrok na nasze dłonie. Opadłam lekko na jego ramię bo akurat siedzi bardzo blisko mnie, co jest plusem. Tylko on wie co się działo z Davidem. Nie wiem co powie, czekałam aż w końcu coś z siebie wydusi bo ja sama bałam się odezwać. Nie chcę spotkać mojego ex ani nie chcę zostać sama w domu. Brat nie odpuści tej okazji w postaci imprezy u Aidena jego przyjaciela, a mojego chłopaka traktują się jak bracia. Młodsza siostra Aidena, Issa jest moją przyjaciółką od przedszkola. Tak się składa że dziś w nocy po kameralnej imprezie mamy plan wyjechać na ulice San Francisco. Jak na nas tylko 4 osoby to mało, a nawet nie wiem czy można to nazwać imprezą.

★★★

Zaczęłam brać się za makijaż. Usiadłam się przy białej oświetlanej toaletce. Uważnie, wolno i ostrożnie zaczęłam robić makijaż latina makeup. Na koniec dodałam rozświetlacz w kąciki oczu. I teraz wszystko do siebie pasuje. Szybkim ruchem wzięłam fioletową sukienkę w rękę i weszłam do mojej łazienki się przebrać. Minęło kilka sekund i w drzwi zaczął walić Carter.

-No już tak się nie maluj dla Aidena.

W odpowiedzi tylko prychnąłam.

-Zaraz będziesz musiała jechać sama swoim autem bo ja za 3 minuty odjeżdżam.

-Cwel.

Powiedziałam cicho pod nosem. Zawsze stawia mi ultimatum jak mam coś od niego dostać. W tym przypadku jest to podwózka.

Nie mamy daleko do ich chaty, po prostu musimy mieć swoję auta.

-Słyszałem to.

Szybko wyszłam z łazienki i ujrzałam blondyna siedzącego na moim łóżku. Ma na sobie czarne baggy jeansy i czarną koszulę.

-Dawaj, ubieraj te szczudły i idziemy.

Szybkim ruchem wzięłam torebkę na ramię w kolorze czarnym, wpakowałam do niej ładowarkę i telefon. Zeszłam po schodach na dół. W przedpokoju ubrałam swoje air force 1. Wyszliśmy z domu. Przed domem stoi czarne BMW M4 Cartera. Chłopak by się pofleksować pomachał kluczykami. Wsiadł do samochodu, szybko wskoczyłam do auta i delikatnie zamknęłam drzwi, jakbym trzasnęła to bym słyszała milion gadek że nigdy mnie już nie weźmie do swojej fury. Mój brat szybko odjechał z przed naszego rodzinnego domu. Po kilku sekundach brama automatycznie się otworzyła i wyjechaliśmy z posesji z piskiem opon. Otworzyłam schowek z chęcią wzięcia swoich miętowych gum. Pamiętam że ostatnio je tu zostawiłam.

-Carter! Serio?!

-Co?

-Kurwa...

W schowku ujrzałam kilka woreczków z prochami i pistolet.

Moja rodzina jest zamieszana w różne jak by to ktoś powiedział Mafię. Zamknęłam schowek. Minęła sekunda i już znaleźliśmy się pod domem Isabelli. Wyszliśmy i kierowaliśmy się w stronę ich domu.

Wymieniłam kilka słów z Carterem aż w końcu dotarliśmy pod drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem. Ktoś uchylił drzwi. W środku stał Aiden.

-Siema Adi.

Powiedział mój brat, chłopak mu odpowiedział i po przyjacielsku ścisneli dłonie.

-Hej Misia.

-Heja Aiden.

Przytulił mnie i pocałował delikatnie.

★★★

-Emily, chodź na chwilę.

Zawołał mnie Aiden który poszedł do swojego pokoju. Więc zostawiłam Isabelle razem z Carterem w salonie gdzie oglądaliśmy jakiś średnio ciekawy film, bynajmniej dla mnie. Idąc po schodach potknęłam się wchodząc na pierwsze piętro. Szybko wstałam z schodów i weszłam na 2 piętro gdzie znajduje się pokój Aidena. Tym razem ostrożne zeszłam z schodów i w butach szłam po szarym dywanie prowadzącym przez cały korytarz. Dotarłam pod drzwi mojego chłopaka. Były rozchylone więc od razu weszłam do pokoju. Chłopak siedzi przed swoim czarnym biurku. Podeszłam do niego.

-Co się stało?

Spytałam spokojnie.

-Jedziesz dziś z Carterem czy ze mną?

-Dobre pytanie. Jeżeli nie będziesz zachowywał się jak pizda, to owszem.

Chłopak spojrzał na mnie a ja tylko się szeroko uśmiechnęłam.

-Co z Issą?

-Pojedzie z Carterem. Po dzisiejszym dniu mam jej dość.

-Co zrobiła, Adi?

Spytałam cicho się podśmiechując.

-Niech sama ci powie.

-Okej.

Przytuliłam się do Aidena i usiadłam na jego kolana.

Kocham go. On mi pokazał czym jest prawdziwa miłość. To on był przy mnie przez cały czas. To z nim zawsze wygrywałam.

Wtedy nie rozumiałam że jak z nim będę wygrywać to tak samo będę przegrywać z nim życie.

I Loved Hope||NOWA WERSJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz