2-Misia

16 2 0
                                    

Ethan

Trzy lata temu.

Szefie!

—Tak, Davis?

—Nie mogę tego zrobić. Mam dopiero 17 lat, Aiden też.

Nie chcę tego robić. Emily, ona i tak dużo przeszła z Davidem.

—Co chcesz mi przez to powiedzieć? No chyba nie to że mam cię i Aidena zwolnić. Dzieciaku, to nie jest praca dla was jeżeli nie potraficie wykonać tak prostej roboty. Powiedz mi dlaczego to może nie zrobimy tego temu chłopakowi.

—Moja dziewczyna jest jego kuzynką.

Skłamałem.

—Davisek się zakochał? Okej nie zrobimy tego ale obiecaj że urwiesz kontakt z rodzicami po skończeniu 18 lat i przejmiesz ich interesy.

Ta wiadomość wstrząsnęła mnie niesamowicie.

Zgodziłem się.

Emily

Teraz, 22 czerwca godzina 02:23

Issa i Carter już pojechali, my z Aidenem dopiero wyjeżdżamy. Spotykamy się na obrzeżach miasta w lesie w którym mamy tor wyścigowy... Las jest posesją prywatną a więc nikt nie będzie nam przeszkadzać.

—Misia, jedziemy?

—Okej. Choć wolałabym zostać.

—Kurwa!

Zaczęłam się trząść na jego krzyk. Nie lubię go od kiedy się urodziłam. To było coś czego nigdy nie chciałabym doświadczyć.

—Serio?! Japierdole! Wiesz jak bardzo jest dla mnie ważna dzisiejsza noc!

Nie płcz kurwa, proszę, wytrzymaj, to tylko krzyk.

Z moich oczu spłynęły łzy.

I moja walka z samą sobą na nic.

Dlaczego ja się na to zgodziłam? Powinnam jechać z Carterem. Nie miałabym takiej pojebanej sytuacji z zajebistym Walkerem.

Japieprze.

Mój tusz na pewno się rozmył. Myśli w szybko przebiegały przez moją głowę, która z resztą zaczęła mnie mocno napierdlać.

Carter, Carter, braciszku, czemu pozwoliłam ci odjechać z Issą?

Carter, Carter, Carter, Carter, Carter, Carter, Carter, Carter, braciszku, jedyny bracie, Carter, Bracie, Carter proszę, bądź tu przy mnie teraz, boję się...

Nie ma go tu...
I nie będzie.

Szepty w mojej głowie nie dają mi spokoju. Jego krzyk też mnie nie uspokaja. Przecież on był miły. Co mu się kurwa stało? Zachowuje się jak nie on. Nie rozumiem już nic.

—Misia?

W głowie zaświeciła mi się lampka z  szansą na jego przeprosiny. Nie wiem zbytnio co mam z siebie wydusić. Aż w końcu na język przychodzą mi słowa.

—Tak, Aiden?

—Misia... Wypierdalaj z mojego auta!

Wykrzyczał mi prosto w twarz. Potem uderzył z liścia w policzek. Widząc dłoń zmierzającą na moją skroń szybko zamknełam oczy i się skuliłam.

   Zaczęłam głośno szlochać, ból psychiczny i fizyczny który sprawił mi w jednej chwili był tak mocny. Policzek zaczął piekielnie boleć, a oczy niemiłosiernie szczypać.

   Oszołomiona,  szybko wyskoczyłam z samochodu. Wciąż przed sobą widze jego maksymalnie powiększone źrenice i złość wymalowaną na twarzy, i tą ręke zmierzającą na moją małą twarz. Carter prawdopodobnie zabił by go za to, ale on się nie dowie. Nie powiem mu. Nie chcę go zamartwiać.

  Zaczęłam szybko biec przed siebie wybiegłam z posesji Walkerów. Biegłam po ulicy zaryczana, rozmyta, pobita i wykorzystana. Tak się właśnie czuję. Jak zwykła kurwa pracująca w burdelu.

  Spowolniłam bieg na zwyczajny chód, kiedy znalazłam się daleko od naszych domów. Omamiona zdarzeniami z dziś, po prostu zgubiłam się na jakiejś mrocznej ulicy. Carter często ostrzegał mnie przed tą dzielnicą. Mówił że mieszka tu dużo ćpunów, gangsterów, mafiozów i takich podobnych mrocznych osób.

  Na ulicy nie ma zbytnio ruchu więc siadam na skrawku chodnika. Zaczęłam szperać w torebce. Wyjęłam telefon i go włączyłam.

Godzina 03:34

(12) Nieodebranych połączeń od użytkownika: Carter

29 wiadomości od użytkownika: Carter

Carter: Siora, to co mówi Aiden jest prawdą?

Carter: odwiózł cię do domu?

Carter:Jest naćpany

Carter:kurwa odpisz

Carter: boję się o ciebie

Carter: Wiem jaki jest po narkotykach

Carter: Emily?

Carter: Jesteś tu?

Carter:  Jeśli coś ci zrobił przysięgam że go zabiję

Carter: Kurwa!

Carter: Emily, odpisz

Carter: Proszę

Carter: Martwię się

Carter: Emily...

Carter: Zapierdolę go

Carter: Nie ćpałaś z nim prawda?

Carter: A z resztą ty nie ćpasz

Carter: Boję się

Carter: Emi?

Mam dość czytania tych wiadomości. Przy każdej pokolei głośno ryczałam. Nie wierzę w to co się stało. Aiden zaćpał się i mnie uderzył...

   Przypomniałam sobie o żyletce, którą kiedyś schowałam do torebki. Szybko znowu zaczęłam szperać w torebce. Aż w końcu znalazłam upragnioną żyletkę. Kiedy z oczu zaczęły lecieć gorzkie łzy czyli kilka godzin temu Ubrałam słuchawki i włączyłam swoją playliste. I nie, na tej playliście nie ma wesolutkich piosenek, wręcz przeciwnie. Wyjęłam ją i automatycznie ręce zaczęły mi się trząść. Podwinęłam sukienkę tak żeby było widać moje jedno udo, wzięłam żyletkę i...

Ethan

Rozmawiam z moimi agentami przez telefon i opracowuje napady. Ale kurwa los stwierdził że nie mogę tego zrobić bo o 3:39
Jakieś bachory się schlały i wyją pod moim domem. Minęły 3 minut i nadchodzi moment w którym już nie wytrzymuje i patrzę przez okno. To co zobaczyłem, wstrząsnęło mną, 10 razy mocniej niż to o czym wcześniej myśłem. Jakaś dziewczyna z wielkim siniakiem na policzku siedzi na chodniku z drugiej strony ulicy niż mój dom , ma na uszach słuchawki, obok niej leży torebka i powyżucane rzeczy prawdopodobnie z torebki, ale to nie to jest najbardziej niepokojące. Dziewczynie z oczu płyną łzy a w ręce trzyma... Żyletkę. Na jej udzie jest trochę krwi. Kobieta wydaje mi się znajoma...

O kurwa...

To przecież...

Emily. Ta Emily...

Szybko wybiegam z swojego biura, i schodzę po schodach tak jak bym miał przebiec maraton.

I Loved Hope||NOWA WERSJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz