4-Ufam ci...

1 0 0
                                    

Ethan

Podałem dziewczynie szklankę. I usiadłem obok niej. Zaczęliśmy oglądać razem serial.

—Dzięki.

—Emily? Nie ufasz mi nie?

Jestem Davis. A moim bratem jest osobą którą ją rozjebała psychiczne. Szczerze, mam już dość swojego życia. Czas jebnąć w kalendarz.

—Dlaczego tak sądzisz?

Spytała niepewnie.

—Jestem... Bratem Davida.

—Ty nigdy nie byłeś jak on.

Przez jej słowa na mojej twarzy pojawił się uśmiech, choć szybko zniknął. Dziewczyna tego nie widziała, na moje szczęście. Czuję się tak jak by ktoś wbił w moje serce lodowatą igłę. Przez  moje ciało przeszedł dreszcz. Co by powiedział David jak by nas zobaczył razem jak się przytulamy? Był by zawiedziony i wkurwiony na mnie jeszcze bardziej, a tego nie chciałbym nigdy.

  Wstałem z kanapy i poszłem zgasić światło. Kiedy już to zrobiłem usiadłem tam gdzie wcześniej. Emily oparła się głową o moją klatkę piersiową.

—Ufam ci. Dziękuję że mi pomogłeś czułam się naprawdę kiepsko.

—Nie ma za co młoda.

Przytuliłem ją ramieniem.

★★★

Emily

Przebudziałam się leżąc na klatce Ethana. Czuję ciężar jego ręki na brzuchu. Powoli przypomniałam sobie co się stało wczorajszej nocy. Nie chcę wracać do domu więc tak jak powiedziałam w nocy zostaję do niedzieli. Przy Ethanie czuję się bezpiecznie, dziwne uczucie. Ale wczoraj udowodnił że nadaję się na przyjaciela. Pomógł mi, a po prostu mógł mnie olać. Nie jestem dla niego ważną osobą więc nie musiał tego robić. Szczerze, nie sądziłam że ktoś będzie się o mnie martwić. Kiedy przechodziłam przez sytuację z Davidem nikogo nie było obok. Każdy tylko patrzał i miał wyjebane. Aż w końcu stoczyłam się i zaczęłam sięgać po narkotyki. Wtedy Carter faktycznie mi pomógł. Rodziców nie interesowało zbytnio nasze życie, dla nich liczą się pieniądze i interesy. Pracują w dobrej organizacji na wysokiej posadzie. Ja dorabiam od prawie 2 lat w agencji która zajmuje się kryminalistyką. Często zajmuję się sprawami związanymi z osobami z organizacji i wrogami naszych mafiozów. Agencja należy pod organizację w której pracują moi rodzice. Często muszę manipulować ludźmi, nachodzić ich, grozić,  czasem przydarzy się że muszę kogoś pobić i organizować napady w których biorę udział. Ta robota jest ciężka, nigdy nie wiem czy wróce żywa z pracy. Kocham adrenalinę a w mojej pracy tego nie brakuje. Moja praca bardzo niszczy psyche, nigdy nie wiem też czy ktoś nie chciał by się na mnie zemścić. To bardzo pojebane i niebezpieczne.

  Mija trochę czasu aż w końcu decyduję się na obudzenie Chłopaka. Nie będę tu czekać do wieczora.

—Ethan!

—Tak? Już wstaję.

—Wyspałeś się?

—Tak agentko Miller.

Jego słowa uderzyły mną. Mówią tak na mnie w agencji.

—Mów mi po imieniu.

Wstałam z sofy i podeszłam do stolika na którym leży mój telefon, sięgam go i sprawdzam godzinę. 13:23. O kurwa... Długo spaliśmy.

—Jaka jest godzina?

—13:23

—Późno już jest.

Powiedział zielonooki.

—Noo. Na którą mamy być u Erica?

Spytałam ciekawa.

—Erica i Elvisa.

—W sensie?

—Są bliźniakami.

—Aaa, okej.

Wzięłam telefon i usiadłam na duży szary fotel. Zaczęłam scrolowac Instagrama i polubić zdjęcia.

—Będziemy u nich na 15. Chcieli abyśmy pomogli im przygotować wszystko na wieczór, ale oczywiście jeżeli nie będziesz chciała nie musisz nam pomagać.

—Spoko, pomogę.

Ethan też przeglądał coś na telefonie. Nie miałam problemu z pomaganiem organizowania imprezy. Lubię zajmować się takimi rzeczami. Nie mogę się doczekać kiedy poznam znajomych Ethana. Jestem otwarta na nowych ludzi. Jestem ciekawa czy są związani z jakąś organizacją. A co jeżeli ich znam? Też tka może być. Przez pracę poznałam już wielu ludzi. I nie każdy z nich darzy mnie sympatią.

★★★

Wsiadłam z Ethanem do jego Czarnego Porsche.

—To co jedziemy?

Kiwnęłem głową na “tak„. Obaj zamknęliśmy drzwi. Chłopak odpalił auto i odjechaliśmy z piskiem opon.

—To nie daleko, jakieś dwie ulice z tąd.

Powiedział. Wyjechaliśmy na ulicę. Po kilku minutach skręciliśmy i Ethan wjechał na posesję. Kieruję się do otwartego garażu. Zaparkował obok czerwonego Dodge. Czerwone auto przypominało mi jedną akcję. Miejmy nadzieję że nie znam właściciela samochodu.  Wysiedliśmy z samochodu.

—To co idziemy?

—Tak.

Odpowiedziałam pewnie. W jakimś stopniu zaczęłam się ekscytować poznaniem nowych ludzi. Podeszłam do Ethana i szliśmy w stronę drzwi. Wyszedł z nich jakiś chłopak. Wydaję mi się znajomy. Szedł w naszą stronę.

—Siema, Ethan.

Chłopak podał rękę Ethanowi. Przeniósł wzrok na mnie. Zlustrował moje całe ciało od stóp do głowy. Nie spodobało mi się to i poczułam się trochę niepewnie.

—My się chyba znamy.

Powiedział nowopoznany.

—Co?

Spytałam.

—Jestem Eric White, a ty Emily Miller. Ścigałem się z tobą kiedyś.

To z tąd kojarzę czerwonego Dodge Challengera stojącego w garażu.

—I wygrałam.

Spojrzeli się na mnie. Eric podał mi rękę.  I po chwili znaleźliśmy się w ogromnym salonie. On różnił się od wszystkich salonóe w których byłam. Dwie czarne ogromne kanapy stały przed wielkim telewizorze. Przy kanapach stoi niski kwadratowy szklany stół.  Jeżeli ma tu być impreza stól będzie cały potłuczony. To jest pewne.

—Dobra chodźcie do ogrodu.

★★★

W ogromnym ogrodzie skączyliśmy już rozkładać leżaki obok dużego basenu, pompować balony, i rozkładać alkohole na stół. Po godzinie przyjechał Elvis. Chłopacy rozłożyli miejsce dla DJ. Z tego co mówił mi Eric oni sami będą siedzieć przy muzyce. Najwidoczniej to lubili. Ale czy tacy mafiozi powinni organizować takie imprezki?

I Loved Hope||NOWA WERSJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz