5-Agentko Miller zemszczę się

1 0 0
                                    

Emily

Usiadłam na leżaku obok Erica.

-Naucz mnie wygrywać tak jak ty to ostatnio zrobiłaś.

-Nie obiecuję.

Raczej już go nie spotkam więc nie daje mu złudnej nadzieji.

-Szacun w ogóle.

Pochwalił mnie.

-Dzięki.

Powiedziałam znudzona. Próbuje nawiązać ze mną jaki kolwiek kontakt, ale ja nie chcę. W mojej głowie od wczoraj anioły tańczą z demonami. Nie chcę już siedzieć obok niego skoro nasza rozmowa ma tak wyglądać. Wstałam z leżaka i zawiesiałam torebkę na ramię. Podeszłam do studia DJ i położyłam tam torebkę, ale zanim to wyjęłam telefon i elektryka. Nie palę za często, robię to po prostu czasem żeby się odstresować. Nie jestem jakoś mocno uzależniona. Kieruję się do przednich drzwi wejściowych, które znajdują się od strony ulicy. Nikogo tam nie ma więc będę mogła odsapnąc i pobyć sama.

-Idziesz, zapalić?

Usłyszałam głos nieznajomego. Skierowane słowa są na 100% do mnie. Szczerze, nie rozpoznaje głosu i coraz bardziej zaczynam się obawiać. Nie był to Elvis ani Eric, ale czuję że gdzieś już słyszałam tego chłopaka. Mam wielką nadzieję że to nie jest nikt z mojej pracy.

-Yyy, tak.

Powiedziałam prawdę. W moim głosie słychać niepokój. Odwróciłam się by zobaczyć kto jest za mną. Niespodziewanie obcy zaslonił mi usta. Zrobił to szybko abym nie zobaczyła jego twarzy. Próbuję się wyrwać, ale on miał nade mną przewagę siłową. Kiedy się szarpałam zabrał mi mój telefon i papierosa. Jesteśmy daleko od ludzi więc nikt nie widzi tego zajścia. Próbowałam z całych sił uwolnić się z uścisku, ale moje starania na nic. W głowie zaczynają tworzyć mi się scenariusze mojej śmierci. Nie mogę się uwolnić z jego uścisku. Wiem że to musi być mocny przeciwnik. Akurat dziś nie miałam przy sobie broni. Zaczął mnie ciągnąć jak najdalej od ludzi. Kiedy jesteśmy już na ulicy chłopak kładzie mnie na chodniku, ja próbuję się wyrwać ale on przyciska mnie kolanem i jedną ręką do gleby. Mężczyzna ma siwe włosy które opadają na boki.

-Witaj agentko Miller.

Powiedział sarkastycznie w moje usta. Jest zdecydowanie za blisko. W środku czuję strach. Panicznie się boje. Przecież on może wyciągnąć klamkę i mnie zajebać. Zazwyczaj tak robią osoby z mojego otoczenia. Szczerze żałuje że nie pojechałam z Aidenem na wyścig. Mogłam normalnie spędzić noc z swoim chłopakiem. A wyszło z tego ogromne gówno. Chciałabym być teraz przy swoim bracie. On by mnie obronił. Ale on myśli że jestem u jakieś koleżanki. Nie potrzebnie kłamałam. Wszystko stało się takie nie jasne.

-Kim ty jesteś?

Spytałam spokojnie. Bynajmniej miało tak to wyglądać. Staram się opanować ale to na nic.

-Rozjebałaś mi życie, kurwo. A teraz ja rozpierdole twoje.

Wysyczał w moją twarz. Zaczęłam głośno oddychać. Jego słowa mną wstrząsnęły. Serce mi napierdala jak nigdy wcześniej. Całe ciało przechodzi dreszcz.

-Zostaw mnie!

Wrzasnęłam. Zaczęłam cała się trząść. Na jego twarzy widać złość i chęć zemsty. Wszystko się pierdoli przez tą pierdoloną agencję. Jestem na tka małej posadzie, że jedna z ważniejszych osób od razu może mi rozdpierodlić życie.

-O nie dziwko. Najpierw trochę popracujesz dla mnie a potem zapierdolę twojego brata, matkę i ojca. Przyniosę ci ich ciała i zajebie ciebie. Zginiesz szybko. I dopinuje aby twój chłopak Aiden mógł zobaczyć ciebie martwą. To twój koniec.

I Loved Hope||NOWA WERSJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz