Wstęp

9 3 0
                                    

                                         JAMES
- Natalie!- wołałem bez skutku.- Natalie jesteś tam? Słyszysz mnie? Natalie?
Krzyczałem tak przez jakieś dziesięć sekund, ale nikt nie odpowiadał. Postanowiłem wejść wprost do płonącego budynku, aby ją znaleźć i uratować. Moją Natalie. Mojego kwiatuszka. Nie miałem na sobie nic co by mnie uchroniło, ale byłem gotów poświęcić wszystko dla niej. Dosłownie wszystko. Chodziłem po całym budynku jednak nie mogłem jej znaleźć. Nigdzie jej nie było. Jednak w końcu ją zobaczyłem. Leżała na ziemi. Podbiegłem do niej, ale była nieprzytomna. Wykonałem pierwszą pomoc, a potem szybko wyniosłem ją z budynku. Gdy już byłem przed drzwiami, przypomniałem sobie, że po drodze wypadł mi pluszowy miś, który był prezentem dla Natalie, więc odłożyłem ją w bezpiecznym miejscu poza budynkiem i wróciłem po pluszaka.

                                       NATALIE
Jedyne co widziałam gdy odzyskałam przytomność to wielki pożar w moim bloku. Próbowałam sobie coś przypomnieć, ale nic nie pamiętałam. Nagle przypomniało mi się, jak James wyniósł mnie na rękach z budynku i mówił coś o moim misiu.
"Już pamiętam! O boże James wrócił do budynku po tego misia! Nie, nie, nie! Tylko nie to!"
Zaczęłam płakać. Nagle zobaczyłam jak James wybiega z budynku. Chciałam do niego pobiec, ale zabronił ruszyć mi się z miejsca. Podszedł do mnie i dał mi misia.
- Zatrzymaj go - powiedział ze łzami w oczach.- Będzie ci o mnie przypominał.
- Ale James! Co się dzieje? Dlaczego tak mówisz?- zapytałam płacząc.
- Żegnaj Natalie... Pamiętaj o mnie...- mówił nie mogąc powstrzymać łez.- Będzie mi ciebie brakować kwiatuszku...- powiedział i stracił przytomność.
- James nie! Proszę James, nie możesz mi tego zrobić!
Płakałam i prosiłam. Jednak on właśnie umierał. To wszystko przeze mnie. Gdyby nie ja to James nie straciłby przytomności.

* * *

Karetka zjawiła się około pięć minut później. Czyli pięć minut za późno dla Jamesa. Lekarze powiedzieli, że James za długo przebywał bez powietrza i w dymie z ognia, a to spowodowało utratę przytomności. Jednak James miał astmę, która nie pozwoliła mu oddychać, przez co umarł...

𝑲𝒊𝒎 𝒋𝒆𝒔𝒕𝒆𝒎?Where stories live. Discover now