Tak jak Jisung powiedział – nie mógł mu niczego obiecać.
W wyniku czego nie przyszedł na umówioną próbę i znowu nie odczytywał wiadomości. Ich relacja ponownie cofnęła się do poziomu nieznajomych, a to wszystko przez Hana.
Minho był już zwyczajnie zdenerwowany.
Męczony przez natrętne myśli o powodzie nieobecności chłopaka w szkole oraz swoich przyjaciół ponownie złamał zasady. Ponownie przyszedł do Chana z niemoralną prośbą i ponownie wyciągnął od niego interesujące go informacje. Tym razem ze szkolnych akt.
Zamieniał się w kryminalistę.
Dwukrotnie przeczytał zapisany na kartce papieru adres mieszkania szkolnego kolegi, przenosząc wzrok na jeden z wieżowców na znanym mu osiedlu. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że Jisung mieszkał dobre dwie ulice dalej.
Drżącym palcem nacisnął guziczek z nazwiskiem Han i nerwowo przełknął ślinę. Bardzo liczył na to, że samego Jisunga zastanie przy domofonie. Tak byłoby o wiele łatwiej.
– Tak, słucham?
Przyjemny kobiecy głos wybrzmiał niewyraźnie przez głośniczek, sprawiając, że Minho z nerwów zgniótł trzymany papierek.
– Dzień dobry, ja... ja jestem kolegą Jisunga. Ze szkoły. Ekhem, mam dla niego notatki do przekazania. Nazywam się Minho.
– Och, Jisungie nic mi nie mówił o tym, że ktoś ma przyjść – zawiesiła na moment głos. – Już cię wpuszczam.
Drzwi zostały odblokowane, a zestresowany Minho szybko wgramolił się na klatkę schodową. W ciszy wszedł do windy i schował kartkę z adresem do swojej torby. Teraz musiał jedynie porozmawiać z jak się domyślał mamą Jisunga i wyciągnąć od niej informacje o stanie syna. Nie mogło to być aż takie trudne.
Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, dzięki czemu już po chwili stał pod odpowiednimi drzwiami. Uniósł pięść by zapukać, ale pani Han była szybsza i otworzyła drzwi z delikatnym uśmiechem.
– Dzień dobry. Musisz wybaczyć Jisungowi, ale nie czuje się najlepiej – zaczęła od tłumaczenia, trzymając w dłoniach telefon, który zdawał się cały czas dzwonić.
– Domyślam się – skinął kobiecie głową i wyciągnął z torby losowy zeszyt, padło na ten do matematyki. – Jednak uczyliśmy się dzisiaj nowych rzeczy i ten temat jest dość trudny. Lepiej jak pokażę Jisungowi wszystko sam i pomogę mu omówić nowe zagadnienia.
Musiał improwizować. Kobieta nie wyglądała na przekonaną, widocznie biła się z myślami. Telefon ponownie wydał z siebie irytujący dźwięk, przez co westchnęła.
– Dobrze, byle szybko. Jisung od tygodnia choruje i nie chce nikogo widzieć. Jeżeli poprosi żebyś wyszedł, proszę uszanuj to.
– Oczywiście. Szybko to załatwię – posłał pani domu uśmiech i zgrabnie ściągnął buty. – I dziękuję.
Kobieta zaprowadziła go korytarzem pod drzwi jedynego syna, w które cicho zapukała. Ku zaskoczeniu Minho po drugiej stronie rozeszło się ucieszone szczekanie. Pani Han otworzyła drzwi, wypuszczając niewielką, białą kulkę, która ucieszona merdała ogonem, skacząc Minho do kolan.
– Bbama, nie wolno – zganiła zwierzę, odciągając je od rozbawionego chłopaka. – Wezmę go do salonu.
– Dobrze.
Kobieta zniknęła za zakrętem z ucieszonym szczeniakiem, a Minho postanowił zaryzykować i przekroczył próg pokoju Jisunga.
Przywitała go ciemność. Opuszczone rolety i zasunięte zasłony nie dopuszczały do pomieszczenia nawet małego promienia słońca. Było cicho. Powoli jego wzrok się wyostrzył, dostrzegając poszczególne zarysy mebli i samego Jisunga. Pokój był niewielki, ale zapewniał jego właścicielowi wszystko czego potrzebował. Pod ścianą stało zawalone książkami biurko, nad nim wisiała tablica z przypiętymi do niej zdjęciami oraz rysunkami najpewniej autorstwa Jisunga, choć nie posiadał tej pewności. Po drugiej stronie stała wysoka szafa, obok półka z książkami i urocza pufa w kształcie jednego z pokemonów. Na samym końcu pomieszczenia stało łóżko okupowane przez przykrytego kocem chłopaka.

CZYTASZ
Strawberry Cake || minsung
FanficHan Jisung mierzy się z problemami psychicznymi od ponad roku, uciekając od ludzi w świat anime i mangi. Nie przyjmuje pomocy od przewodniczącego szkoły, który usilnie pragnie uszczęśliwić każdego ucznia, więc ten rekrutuje do tego zadania skarbnika...