I znów zamiast na lekcjach siedzę pod schodami pożarowymi, otwierając nową paczkę fajek. Powoli, nigdzie się nie spiesząc, wyciągam pierwszego szluga nawet na niego nie patrząc. Mój wzrok utkwił na kwilącej myszy, która starając się uciec rudej kotce, macha odnóżami na wszystkie strony świata.
Mądra kocica, znalazła sobie zabawkę.
Kafka w budzie znów pewnie przynudza, usypiając moją zapchloną klasę. Tak bardzo ich nienawidzę, że mogłabym wpuścić im do sali wygłodniałego buldoga, który po obcięciu jaj, nie wiedziałby gdzie zatopić ostre kły.
Marna kara, ale jakże wykonalna...
Dziewiąta zero siedem, wyrzucam peta, choć do końca nie jest wypalony. Nie chcę odpalać nowego, więc wynurzam się z mojej kryjówki i podążam wzdłuż budynku. Nie uśmiecha mi się zdradzać miejsca położenia mojej ulubionej miejscówki, za bardzo przywykłam do siedzenia tutaj, kiedy idę na wagary. Za każdym razem dziwi mnie, że nikt jeszcze nie załapał, że tu przychodzę. Przecież to tak chamsko widać z okien szkolnych... Dobrze, że chociaż fabryka nie posiada kamer, bo te z pewnością zauważyłyby nieproszonego gościa.
Nie wiem dokąd idę, po prostu tam, gdzie mnie nogi poniosą. Paradise nie jest wielkim miastem, to nawet nie jest dzielnica Las Vegas. To po prostu dziura zabita dechami, w której mieszkam.
I nagle wibruje mi telefon.
Co znowu?, jęczę przeciążale w myślach.
[A] Na szybko, bo w jeden dzień i powoli akcja się rozwija ^^
![](https://img.wattpad.com/cover/43861927-288-k7860.jpg)