Współlokatorzy cz.1

10 2 0
                                    

Siedziałaś zestresowana na kanapie wraz z Sansem. Miałaś pustke a jednocześnie pełno pytań do niego, połowa z nich ...o ich anatomi...

-Tooo czemu akurat chcesz tu zamieszkać o ile jeszcze się nie rozmyśliłaś heh- lekko się wzdrygałaś gdy zaczął mówić. 

- potrzebuje by mieć jak najbliżej uczelnie..

-to czemu nie akademik ?- popatrzył na ciebie zdziwiony 

-jego zła sława nawet się do mojej wsi przedostała - zaśmiałaś się nerwowo- a że stąd jest blisko do uczelni tooo stwierdziłam, że biore w ciemno - za wszelką cenę nie chciałaś na niego patrzeć. Nie obrzydzał cię ale czułaś na sobie jego wzrok. Jak obserwuje każdy twój ruch.

-a co myślisz o potworach? - Bałaś się jak diabli że o to spyta iii spytał. 

-Nie wierzyłam do teraz że potwory istnieją- przemogłaś się i popatrzyłaś wprost na niego - ale też jestes pierwszym potworem jakiego spotkałam i jesteś miły- na twoje słowa szkielet się uśmiechnął 

-miło mi słyszeć ty też jesteś mi-- przerwał mu wejście wysokiego szkieleta z pomarańczową chustą ii zbroją? 

-SAAAANS! WRÓCIŁEEEEEEM! -zauważyłaś, że po chwili spojrzał na ciebie i szybko podbiegł -  CZŁOOOWIEEEK!! WIEC NAPRAWDE PRZYSZŁAŚ ZOBACZYĆ DOM ???!!-jego energia cię przytłaczała. Szkielet na szczęście to zauważył -OH! WYBACZ! JESTEM PODEKSCYTOWANY ŻE BEDZIEMY MIESZKAĆ POD JEDNYM DACHEM Z CZŁOWIEKIEM!- wydawał się taki.. niewinny , jak duże dziecko ale też było zauważalne że jest  czuły.

-Przyszłam i właśnie czekam na osoby z którymi mam zamiar mieszkać - uśmiechnęłaś się 

Sans patrzył na ciebie. Czułaś jego wzrok jak przyszpila cię na wskroś. Chyba ten duży szkielet był kimś ważnym dla niego.

-GDZIE MOJE MANIERY! JA JESTEM WIELKI PAPYRUS! JESTEM BRATEM SANS!-oooooouu to wiele wyjaśnia..

- Jestem___! ciebie też miło poznać wspaniały papyrusie-  mrugnęłaś do niego na co szkielet się.. zarumienił na pomarańczowo? Chyba go trochę zawstydziłaś.

-heh dzieciaku jest jeszcze jedna rzecz- popatrzyłaś na sansa zdziwiona -moi kuzyni są spoko ale dwójka z nich jest dość ... sadystyczna- zatkało cię , i zastanawiałaś się czy to będzie bezpieczne tu zostawać bo ci psychole jeszcze ci coś zrobią. Sans przerwał twoje zamyślenia- najlepiej zrobisz jak nie będziesz im wchodzić w droge...- czy szkielet właśnie się o ciebie martwi ? Szok.

-Dzięki za radę.. ale chyba nie może być aż tak źle co nie ?- zapytałaś nerwowo ale też pełna optymizmu, że szkielet może wyolbrzymia.

Sans i Papyrus popatrzeli po sobie zmieszani, miałaś wrażenie, że podziwiają twój optymizm.

20 min później 

Gadałaś na luzie z Sansem, gdy papyrus coś szykował w kuchni. Nie wyobrażałaś sobie że tak szybko przyzwyczaisz się do jego obecności. Możliwe, że bardzo przypominał ci Eryka lecz bez skóry. Sans opowiadał ci o życiu w podziemi i jak doszło do ich uwolnienia.

- Jak jeden dzieciak był wstanie uwolnić podziemia które były zamknięte przez czarowników ?-Nie mogłaś tego pojąć, było to jakby opowiadał ci głupi żart.

-Wiem dziecino, że ciężko ci w to uwierzyć- wzruszył delikatnie ramionami i popatrzył na ciebie- Szczerze gdyby mi ktoś powiedział, że cała nasza rasa zostanie uwolniona przez jedno dziecko w życiu bym nie uwierzył i stwierdził że ma się leczyć- za śmieliście się oboje -ale uwierz ten dzieciak miał dużo determinacji w sobie - odwrócił od ciebie wzrok i spojrzał na ziemie-był jedynym człowiekiem który nie oceniał potworów z wyglądu.. - czułaś że jego ton głosu posmutniał, chciałaś dotknąć jego ramienia gdy znowu drzwi się otworzyły.

-WÓRCILIŚMYYY- oboje z sansem wzdrygnęliście , na co ty cofnęłaś szybko rękę i spojrzałaś w stronę drzwi. Zauważyłaś niskiego szkieleta z niebieską chustą  i coś ala zbroją.  Gdy cię zauważył pojawiły mu się gwiazdki w oczach i tak jak poprzedni podbiegł do ciebie -WITAJ JESTEM SA-- szybko sans który siedział obok ciebie zakrył mu usta.

-Tooo jessst Blueberry - zaśmiał się nerwowo.

Blueberry wyglądał na zdezorientowanego ale po chwili z ekscytacją odparł - MOŻESZ MI MÓWIĆ BLUE! OCZYWIŚĆIE WSPANIAŁY BLUE MWEHEHEH - Zapozował przed tobą co cię lekko za śmieszyło 

- oczywiście , ja jestem tylko ____! - uścisnęłaś jego rękę.

-MASZ ZAMIAR Z NAMI ZAMIESZKAĆ CO NIE CO NIE CO NIE???-gwiazdki w jego oczach się poszerzyły, wyglądał dość uroczo .

- Tak ale jeszcze się zastanawiam nad tym - uśmiechnęłaś się delikatnie.

Po czym do domu wszedł jeszcze jeden szkielet w pomarańczowej bluzie.

-Ooo już tak szybko znalazłeś współlokatora ? -zapytał i podszedł do was 

- najwyraźniej- uśmiechnął się sans i poszedł do kuchni do brata.  

-jesteeem .. Stretch ale możesz tez mówisz do mnie Honey -mrugnął do ciebie  

-Miło mi jestem ___!- szkielet usiadł obok ciebie a mała jagódka usiadła po drugiej stronie. 

Niestety pomimo iż szkielety przypominały ci sansa i papyrusa zachowywali się zupełnie inaczej ,przez co dyskomfort wrócił. Aż Honey się nie odezwał.

===============================================================

chamska przerwa XD

tutaj macie miejwięcej wzrost sansów i papyrusów do ciebie 

sansy są tego samego wzrostu tak samo jak papyrusy (o a ty masz na sobie strój w którym przybyłaś do domu :3 )

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

sansy są tego samego wzrostu tak samo jak papyrusy (o a ty masz na sobie strój w którym przybyłaś do domu :3 )

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 06 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Decyzja bez wyjścia (au sans x reader x  au papyrus)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz