Siedziałaś zestresowana na kanapie wraz z Sansem. Miałaś pustke a jednocześnie pełno pytań do niego, połowa z nich ...o ich anatomi...
-Tooo czemu akurat chcesz tu zamieszkać o ile jeszcze się nie rozmyśliłaś heh- lekko się wzdrygałaś gdy zaczął mówić.
- potrzebuje by mieć jak najbliżej uczelnie..
-to czemu nie akademik ?- popatrzył na ciebie zdziwiony
-jego zła sława nawet się do mojej wsi przedostała - zaśmiałaś się nerwowo- a że stąd jest blisko do uczelni tooo stwierdziłam, że biore w ciemno - za wszelką cenę nie chciałaś na niego patrzeć. Nie obrzydzał cię ale czułaś na sobie jego wzrok. Jak obserwuje każdy twój ruch.
-a co myślisz o potworach? - Bałaś się jak diabli że o to spyta iii spytał.
-Nie wierzyłam do teraz że potwory istnieją- przemogłaś się i popatrzyłaś wprost na niego - ale też jestes pierwszym potworem jakiego spotkałam i jesteś miły- na twoje słowa szkielet się uśmiechnął
-miło mi słyszeć ty też jesteś mi-- przerwał mu wejście wysokiego szkieleta z pomarańczową chustą ii zbroją?
-SAAAANS! WRÓCIŁEEEEEEM! -zauważyłaś, że po chwili spojrzał na ciebie i szybko podbiegł - CZŁOOOWIEEEK!! WIEC NAPRAWDE PRZYSZŁAŚ ZOBACZYĆ DOM ???!!-jego energia cię przytłaczała. Szkielet na szczęście to zauważył -OH! WYBACZ! JESTEM PODEKSCYTOWANY ŻE BEDZIEMY MIESZKAĆ POD JEDNYM DACHEM Z CZŁOWIEKIEM!- wydawał się taki.. niewinny , jak duże dziecko ale też było zauważalne że jest czuły.
-Przyszłam i właśnie czekam na osoby z którymi mam zamiar mieszkać - uśmiechnęłaś się
Sans patrzył na ciebie. Czułaś jego wzrok jak przyszpila cię na wskroś. Chyba ten duży szkielet był kimś ważnym dla niego.
-GDZIE MOJE MANIERY! JA JESTEM WIELKI PAPYRUS! JESTEM BRATEM SANS!-oooooouu to wiele wyjaśnia..
- Jestem___! ciebie też miło poznać wspaniały papyrusie- mrugnęłaś do niego na co szkielet się.. zarumienił na pomarańczowo? Chyba go trochę zawstydziłaś.
-heh dzieciaku jest jeszcze jedna rzecz- popatrzyłaś na sansa zdziwiona -moi kuzyni są spoko ale dwójka z nich jest dość ... sadystyczna- zatkało cię , i zastanawiałaś się czy to będzie bezpieczne tu zostawać bo ci psychole jeszcze ci coś zrobią. Sans przerwał twoje zamyślenia- najlepiej zrobisz jak nie będziesz im wchodzić w droge...- czy szkielet właśnie się o ciebie martwi ? Szok.
-Dzięki za radę.. ale chyba nie może być aż tak źle co nie ?- zapytałaś nerwowo ale też pełna optymizmu, że szkielet może wyolbrzymia.
Sans i Papyrus popatrzeli po sobie zmieszani, miałaś wrażenie, że podziwiają twój optymizm.
20 min później
Gadałaś na luzie z Sansem, gdy papyrus coś szykował w kuchni. Nie wyobrażałaś sobie że tak szybko przyzwyczaisz się do jego obecności. Możliwe, że bardzo przypominał ci Eryka lecz bez skóry. Sans opowiadał ci o życiu w podziemi i jak doszło do ich uwolnienia.
- Jak jeden dzieciak był wstanie uwolnić podziemia które były zamknięte przez czarowników ?-Nie mogłaś tego pojąć, było to jakby opowiadał ci głupi żart.
-Wiem dziecino, że ciężko ci w to uwierzyć- wzruszył delikatnie ramionami i popatrzył na ciebie- Szczerze gdyby mi ktoś powiedział, że cała nasza rasa zostanie uwolniona przez jedno dziecko w życiu bym nie uwierzył i stwierdził że ma się leczyć- za śmieliście się oboje -ale uwierz ten dzieciak miał dużo determinacji w sobie - odwrócił od ciebie wzrok i spojrzał na ziemie-był jedynym człowiekiem który nie oceniał potworów z wyglądu.. - czułaś że jego ton głosu posmutniał, chciałaś dotknąć jego ramienia gdy znowu drzwi się otworzyły.
-WÓRCILIŚMYYY- oboje z sansem wzdrygnęliście , na co ty cofnęłaś szybko rękę i spojrzałaś w stronę drzwi. Zauważyłaś niskiego szkieleta z niebieską chustą i coś ala zbroją. Gdy cię zauważył pojawiły mu się gwiazdki w oczach i tak jak poprzedni podbiegł do ciebie -WITAJ JESTEM SA-- szybko sans który siedział obok ciebie zakrył mu usta.
-Tooo jessst Blueberry - zaśmiał się nerwowo.
Blueberry wyglądał na zdezorientowanego ale po chwili z ekscytacją odparł - MOŻESZ MI MÓWIĆ BLUE! OCZYWIŚĆIE WSPANIAŁY BLUE MWEHEHEH - Zapozował przed tobą co cię lekko za śmieszyło
- oczywiście , ja jestem tylko ____! - uścisnęłaś jego rękę.
-MASZ ZAMIAR Z NAMI ZAMIESZKAĆ CO NIE CO NIE CO NIE???-gwiazdki w jego oczach się poszerzyły, wyglądał dość uroczo .
- Tak ale jeszcze się zastanawiam nad tym - uśmiechnęłaś się delikatnie.
Po czym do domu wszedł jeszcze jeden szkielet w pomarańczowej bluzie.
-Ooo już tak szybko znalazłeś współlokatora ? -zapytał i podszedł do was
- najwyraźniej- uśmiechnął się sans i poszedł do kuchni do brata.
-jesteeem .. Stretch ale możesz tez mówisz do mnie Honey -mrugnął do ciebie
-Miło mi jestem ___!- szkielet usiadł obok ciebie a mała jagódka usiadła po drugiej stronie.
Niestety pomimo iż szkielety przypominały ci sansa i papyrusa zachowywali się zupełnie inaczej ,przez co dyskomfort wrócił. Aż Honey się nie odezwał.
===============================================================
chamska przerwa XD
tutaj macie miejwięcej wzrost sansów i papyrusów do ciebie
sansy są tego samego wzrostu tak samo jak papyrusy (o a ty masz na sobie strój w którym przybyłaś do domu :3 )
CZYTASZ
Decyzja bez wyjścia (au sans x reader x au papyrus)
Romance"Książka opowiada o życiu na pozór zwyczajnej dziewczyny z normalnym życiem. Problem pojawia się kiedy ma zamiar iść na studia daleko od domu i MUSI wynająć mieszkanie. Podejrzanie znajduje ofertę 15 minut od uczelni o dość niskiej cenie. Problem po...