Rozdział 18

103 16 150
                                    

{I jak widzicie rozdzialik już jest. Dedykuję go dla wszystkich moich czytelniczek i tych nowych, jak i tych starszych❤️❤️❤️
Rozdział króciutki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy, a teraz nie przedłużając, czytacie i komentujecie 🔥😊}

Dziękuję AlliceaWonder z opiekę nad tą historią ❤️❤️❤️


Z chwilą, gdy weszłam do lecznicy, Minsun przywitała mnie szerokim uśmiechem. Odniosłam jednak wrażenie, że bardziej ucieszyła się na widok tego, co trzymałam w dłoniach, niż mój. W jednej ręce dzierżyłam koszyczek z czterema jednorazowymi kubkami aromatycznej kawy, a w drugiej – papierową torbę do pełna załadowaną maślanymi rogalikami z kremem czekoladowym. Zaśmiałam się na widok śliniącej się Minsun. Dobrze, że takich słodkości wzięłam więcej, bo słusznie obawiałam się, że Sojoon i Minran mogliby tylko poczuć z daleka zapach tych wypieków, bez możliwości ich zjedzenia.

Ostatnie dwa dni były dla Minsun dość przygnębiające, dlatego ucieszyłam się, że dziś przyjaciółka, tak jak zawsze, tryskała dobrym humorem. Martwiłam się, bo nosiła w sobie ogromne brzmienie cierpienia. Byłam dumna, że dziewczyna zebrała się na odwagę i zwierzyła mi się z tej czarnej melancholii, która dusiła ją od środka. Poraktowała mnie jak siostrę, więc pragnęłam wspierać ją najlepiej, jak umiałam, ponieważ strata bliskiej osoby zawsze będzie ją boleć, nigdy nie da o sobie zapomnieć. Jest jak cierń, który w wrasta w serce i nie potrzebuje wielu składników do życia. To pasożyt w czystej postaci. Z biegiem czasu zdaje się łagodnieć, choć tak naprawdę tylko przyzwyczajamy się do jego nieustannej obecności. Po wizycie w kolumbarium pojechałyśmy do domu dziadków i spędziłyśmy większość wieczoru na rozmowie. Koreanka potrzebowała wyrzucić z siebie to, z czym żyła sama przez ostatnie dziesięć lat. Podziwiałam ją, że pomimo tych trudnych przeżyć, umiała cieszyć się życiem takim, jakie ono było.

– Czas na przerwę – zawołałam dość głośno, aby mężczyźni mnie usłyszeli, po czym skierowałam swoje kroki do pokoju socjalnego.

Minsun nie trzeba było jakoś specjalnie namawiać, bo po chwili znalazła się obok mnie i porwała z mojej ręki papierową torbę.

– Nie wiem, jak ty to robisz... – Przystanęła z łupem w zamyśleniu. – Gdzie udaje ci się dostać takie rarytasy? – Uśmiechnęła się do mnie, po czym wyciągnęła ciepły smakołyk i zaczęła go gryźć.

Położyłam słodkie fanty na stole i sięgnęłam po karmelową kawę. Upiłam łyk, przymykając oczy. Rozkoszowałam się napojem, który zawsze poprawiał mi humor. Zamyśliłam się na chwilę, zanim odpowiedziałam Minsun:

– To z cukierni mojego znajomego. – Mrugnęłam do niej tajemniczo.

– Hmm... czy jak powołam się na ciebie, to będę mogła liczyć na jakiś rabat? – zapytała konspiracyjnie.

Zaśmiałam się na tę uwagę i już miałam usiąść na kanapie, gdy Minsun chwyciła mnie za łokieć.

– Uważaj! No chyba że chcesz mieć nakłuty kolcami tyłek! – Spojrzałam na nią, nie rozumiejąc, co miała na myśli.

Dziewczyna tylko przewróciła oczami i zerknęła sugestywnie na kanapę. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam kolczastą kulkę, która spała sobie w najlepsze na naszym narożniku.

– Okej… Nie było mnie tylko trzydzieści minut, a tu taka niespodzianka!   – Zaśmiałam się rozbawiona i usiadłam ostrożnie obok jeża, nie chcąc go budzić.

Singielka Stop! Chcę Miłości.  Where stories live. Discover now