Głos Przeszłości

4 1 0
                                    

Znów obudziła się z krzykiem. Działo się tak bardzo często mimo, że minęło już tyle czasu. Usiadła na łóżku, zlana potem. Chwilę później, z jękiem irytacji, przebudził się Afiryn. Przekręcił się na bok i ziewnął przeciągle. Spojrzał na nią pytająco.

- To nic, przepraszam – spuściła wzrok. – Znów mi się śniło, że mnie odszukał.

Minęło pięć lat. Kinga nie mogła w to uwierzyć. Pięć lat od czasu, kiedy Stawius zostawił ją samą w ogrodzie na Euforii. Była wtedy jeszcze w ciąży z Edwardem. Afiryn i jego ludzie uprowadzili ją, aby wymienić za swoich towarzyszy, wziętych do niewoli, lecz nic z tego nie wyszło. Stawius nie chciał słyszeć o żadnych negocjacjach i jak na złość, tego samego dnia, stracono wszystkich jeńców. Kobieta wystraszyła się wtedy nie na żarty. Obawiała się, że podzieli los więźniów jej męża. Ona i jej dziecko. Jednakże elf uspokoił ją słowami:

- Nie bój się, nic ci się nie stanie. Jesteś w końcu jedną z nas.

Jego słowa wciąż dźwięczały jej w pamięci. Dowiedział się. Jakimś cudem się dowiedział o oszustwie Stawiusa. Zdawał sobie sprawę, że ona jest tak naprawdę córką rebelianta, nieżyjącego już dowódcy klanu Kairos, Kalisą.

Kilkanaście godzin po tamtych tragicznych wydarzeniach urodziła syna. Prawie dwa tygodnie przed terminem. Żona Afiryna, Rita, pomogła przy porodzie. Nie było żadnych problemów. Wydała na świat dużego, ślicznego chłopca. Od tamtej pory jasnym było, że jej mąż zechce znaleźć ją i wydrzeć rebeliantom siłą, wraz ze swoim dziedzicem, dlatego Kinga musiała się ukrywać. Nie opuściła Euforii. Przyjaciel Afiryna, Hiroshi Yamada, zaopiekował się nią i dzieckiem.

W tym czasie Rita również zaszła w ciążę i urodziła elfowi córkę. Niestety żona Afiryna została brutalnie zamordowana w szpitalu niedługo po porodzie. O tym wszystkim dowiedziała się od niego samego. Pamiętała, jaki był zdruzgotany. Dukał coś o powiązaniach mafijnych, jakie miała jego nieżyjąca małżonka, ale Kinga nie potrafiła wiele z tego zrozumieć. Swoje dziecko Afiryn ukrył w obawie przed swoimi przeciwnikami. Krótko po tym spotkali się znowu, by zamieszkać razem. Od tej pory żyli, jak rodzina, co jakiś czas zmieniając miejsce pobytu. Kinga jednak nie mogła w pełni cieszyć się swoim szczęściem, gdyż wciąż ciążyło na niej widmo męża, który prędzej, czy później ją znajdzie. Bardzo bała się tego spotkania. Często widziała jego następstwa w snach. Tak, jak przed chwilą.

- Bardzo się tym przejmujesz – zauważył, podnosząc się do pozycji siedzącej i pocałował ją delikatnie.

- Nie mogę przestać się tym martwić – wyznała, mając na myśli przyszłe spotkanie ze Stawiusem.

- Rozumiem, wiem że się boisz. Ja także żyję w ciągłym napięciu. Wiesz, że nie będą się ze mną obchodzili godnie, gdy już mnie dorwą – przyznał elf.

- Proszę, nie mów o tym! – zawołała ze łzami w oczach.

- Mamo? – rozległo się pukanie do drzwi. – Mamo, jesteś tam!

- Edward wstał – zauważył Afiryn i zawołał do małego po elficku. – Już do ciebie idę, twoja mama musi się rozbudzić.

- Chcę mamę! – wykrzyknął buntowniczo prawie pięcioletni chłopiec w tym samym języku i zaczął kopać zamknięte drzwi w bezsilnej złości.

- Ma charakterek – przyznał elf i zmarszczył brwi.

- To tylko małe dziecko, nie skończył jeszcze pięciu lat, poza tym jest głodny – usprawiedliwiała go jego matka.

- Jeśli będziesz mu tak pobłażała, to powiększy grono trudnej młodzieży – ostrzegł ją.

- To moje dziecko – ucięła Kinga i poszła do syna.

Czarna Orchidea - Ampułka Łez - WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz