Biegłam. Wiedziałam że jeden fałszywy ruch to mnie dogoni.
Modliłam się by mnie nie złapał. Słyszałam jego zimny i łapczywy oddech.
Zbliżały się jego kroki coraz bardziej do mnie.
Wbiegłam do lasu panicznie łapiąc oddech. Wiedziałam że był już koło mnie.
Poczułam jego dłoń na moim ramieniu i zaczęłam wrzeszczeć.
× × ×
Obudziłam się w swoim ciepłym łóżku. Zapaliłam szybko lampkę I usiadłam .
Zastanawiałam się dlaczego ciągle miałam ten sam koszmar.
Ponoć w naszej rodzinie gdy ma się ciągle ten sam sen to się w końcu to stanie prędzej czy później.
Zaczęło mi być za bardzo gorąco więc powoli wstałam I podeszłam do okna. Otworzyłem je i wzięłam głęboki oddech. Rozejrzałam się.
Ochroniarze pełnili tak samo swoje obowiązki jak zawsze. Pilnowali posiadłości Andersenów.
Pomyślałam o swoich braciach. Bardzo rzadko się z nimi spotykałam, ale to tylko dlatego że Nicholas mieszkał na Florydzie, Tony w Monako, a Aaron w Barcelonie. Ja za to z tatą tutaj w Malibu.
Spotykaliśmy się raczej w jakieś święta choć nie zawsze. Chciałam by w tak trudnym czasie byli tu że mną. Zawsze sprawiali że czułam się sobą.
Pamiętam nawet raz gdy przez przypadek dałam szampon Aaronowi ale to tak naprawdę była różowa farba i przez miesiąc musiał chodzić w różanych włosach.
Na początku był na mnie wściekły ale mi wybaczyła bo w tedy byłam tylko pięciolatką która tak naprawdę nie wiedziała o co mu chodziło.
Z moich myśli Wyrwało mnie ciche pukanie do mojego pokoju. Byłam ciekawa kto to więc ostrożnie podeszłam do drzwi I je otworzyłam.
Na szczęście to tylko był mój tata - Henry Anderson. Gdy mnie zobaczył od razu miał zatroskanym wzrok. Zawsze taki miał gdy coś się stało.
- Coś się Lils stało że krzyczałaś? - spytał mnie łagodnie a ja już wiedziałam że przez sen krzyczałam.
- Nie Tato , po prostu to był zły sen i nic więcej - uśmiechnęłam się do niego bo wiedziałam że to go uspokoi.
- Jakby coś to mów dobrze?- skanował mnie wzrokiem by się upewnić że wszystko gra.
- Dobrze tato - na te słowa uśmiechnął się do mnie i poszedł do swojego pokoju a ja zamknęłam drzwi.
Położyłam się z powrotem na łóżku I zaczęłam ręką szukać telefonu. Gdy znalazłam włączyłam ekran.
Była druga rano.
Westchnęłam wyłączając ekran. Spróbowałam jeszcze usnąć.
Zamknęłam oczy, ale to było na marne. Po raz kolejny wpisałam hasło do telefonu I zaczęłam przeglądać portale społecznościowe.
Po chwili znudziło mi się to, więc zalogowałam się na Netflixa i włączyłam sobie swój serial.
× × ×
Obudził mnie budzik do szkoły. Wstałam I otarłam oczy.
Wiedziałam że musiałam zasnąć przy telefonie.
Gdy na wyświetlaczu odpalił mi się kolejny alarm by mnie obudzić zaklęłam.
Była 7.59.
Japierdole przecież mnie nauczyciele tam zabiją. Zaczęłam się szykować na biegu, założyłam swój mundurek oraz rozczesałam włosy.
Umalowana wzięłam torbę i zbiegłam po schodach. Szofer już na mnie czekała więc wsiadłam.
Gdy już dojechaliśmy była prawie dziewiąta rano. Znów zaklęłam i poszłam do Sali.
Weszłam przepraszając za spóźnienie na co nauczycielka tylko mnie zimnym wzrokiem otaksowała.
No i pięknie będę miała do końca roku przejebane u pani od zawodowych.
Zrezygnowana opadłam na krzesło obok mojej przyjaciółki.- Śpiąca Królewna znów zaspała - zachichotała i na mnie popatrzyła.
- Żebyś wiedziała Ami nie mam niczego innego do roboty - fuknęłam a następnie popatrzyłam na nią - wiesz sama że nie sypiam ostatnio najlepiej
- Dziewczyny jeśli macie coś do przekazania to proszę, każdy tego z chęcią posłucha - przerwała nagle naszą rozmowę nauczycielka.
- Rozmawialiśmy o tym jaka Pani Profesor jest piękna - odezwała się Ami , a klasa zachichotała.
- Rozumiem ale skupcie się dziewczęta na lekcji.
Posłuchaliśmy jej. Zaczęliśmy notować, ale znów zamyśliłam się.
- Lilianno Anderson proszę powiedz mi co charakteryzuje miłość na podstawie jakiekolwiek lektury obowiązkowej - po raz kolejny ta jędza się na mnie uwzięła.
- Na przykład Lektura „Mały Książę" gdy nie miłość Małego Księcia do róży to by róża nie przetrwała nawet na tej planecie jego.
- Anderson proszę bardziej się przykładać do nauki.
- Dobrze Pani Profesor
Miałam jej już dość chciałam jak najszybciej stąd uciec i iść przed siebie.
Na następnie lekcji było trochę luźno i tak zostało aż do końca dnia.
Kiedy w końcu opuściłam to miejsce zaczęłam iść spacerkiem do domu.
- Założę się że taka „ lalusia „ jak ty nigdy nie poznała życia , pamiętaj że od prawdy sie nie da uciec moja kochana - powiedział do mnie jakiś chłopak którego nie znałam, a następnie uśmiechnął się wrednie i odszedł.
Chciałam za nim pobiec co prawda ale mój instynkt podpowiadał inaczej więc szłam dalej.
Gdy dotarłam do domu w końcu odetchnęłam. Spokojna usiadłam w swoim pokoju gdy nagle ktoś mi wysłał wiadomość.
Nieznany Numer :
- Nie uciekniesz ode mnie ślicznotko.
A pod spodem wysłał moje zdjęcie jak byłam na lekcji. Pomyślałam najpierw że to żart któregoś głupiego chłopaka z klasy ale gdy oddaliłam trochę zdjęcie zobaczyłam że to zdjęcie robiono przez okno . Zrobiło mi się słabo.
Przełknęłam ślinę.
„ Od Niego Nie Ucieknę „......
CZYTASZ
The End Of The Moment
Teen FictionSiedemnastoletnia Lily Anderson ma poukładane życie. Jej Ojciec - Henry Aderson to znany na całym świecie biznesmen. Choć on sam nie wie że to co robi to w pewnym stopniu przekracza barierę bezpieczeństwa Lily. Tymczasem Do miasta wracają morderstw...