Rozdział 16

133 3 0
                                    

Był dwudziesty drugi czerwca i Neville zaprzątał sobie głowę tylko jedną sprawą — rozmową kwalifikacyjną. Dobrze się bawił, pracując z Ronem i George'em, ponieważ nikogo nie obchodziło, czy zrobił coś głupiego — to był sklep z żartami do rozpuku. Jeśli miałby kiedykolwiek pracować w Hogwarcie, choć nie sądził, że w ogóle dostanie tę pracę, musiałby zachowywać się... jak dorosły, którym nie był. Hermiona i Luna bez przerwy namawiały go, by to zrobił, ale zlekceważył je, przekonany, iż to nie jest dla niego. Tego dnia w sklepie było bardzo cicho, a Neville siedział znudzony za ladą. Ron podszedł do niego i walnął go w głowę egzemplarzem Proroka Codziennego.

— Hej! Za co to było? — zapytał.

— Chcę, żebyś wyświadczył mi przysługę. Możesz wstać i przejść dziesięć kroków w lewo. — Neville to uczynił. — Weź trochę proszku Fiuu i wrzuć go do kominka. — Też to zrobił. — I idź na rozmowę kwalifikacyjną.

Neville zaśmiał się i przewrócił oczami, po czym ponownie usiadł. Ron zawołał George'a i szepnął mu coś na ucho. Ten uśmiechnął się i podszedł do Neville'a.

— Nev, obawiam się, że mamy złe wieści — powiedział uroczyście.

— O co chodzi? — zapytał.

— Musimy pozwolić ci odejść. — George uśmiechnął się.

— Co masz na myśli? — westchnął.

— ZWALNIAM CIĘ! — wrzasnął George, wskazując na jego palcem. — Przepraszam, zawsze chciałem to zrobić. Ale tak, zwalniam cię. — Zaśmiał się, gdy dołączył do nich Ron.

— Wygląda na to, że potrzebujesz nowej pracy — mruknął Ron. — Och! Patrz na to! — Położył na blacie gazetę, wskazując ogłoszenie o rozmowie kwalifikacyjnej.

— Ron, mówiłem ci, że tego nie zrobię — warknął Neville.

— Tak, ale dlaczego? — zapytał niewinnie.

— Ponieważ... Ponieważ to jest Hogwart! Miejsce, gdzie my... Gdzie straciliśmy wszystkich... To miejsce, gdzie Hermiona została spetryfikowana, gdzie Harry musiał wziąć udział w turnieju, gdzie Draco drwił z nas przez lata, miała tam też miejsce ta cała sprawa z pająkiem... Zbyt wiele złych wspomnień — wymamrotał.

— Tak, ale co z tymi wszystkimi dobrymi momentami? Kiedy pokochałeś zielarstwo, kiedy ty i Ginny poszliście na bal i nie wróciliście aż do świtu! A co z tym, że uratowałeś wszystkich, zabijając Nagini — to ohydne wspomnienie, ale byłeś bohaterem — powiedział George.

— Zdaję sobie sprawę z tego, że to brzmi jak naprawdę głupi pomysł, ale masz tak wiele do zaoferowania — jesteś zabawny, masz zielarstwo w jednym paluszku i dzieci będą cię kochać! — wykrzyknął Ron.

Neville zastanawiał się przez minutę, zanim podjął decyzję.

— Dobra, niech będzie, zrobię to — powiedział, a Ron klepnął go po plecach. — O cholera, naprawdę to robię... Dobra! Kurtka, mózg, panika — mam wszystko. Życzcie mi powodzenia! — Neville miotał się.

— Oddychaj, Sprout, oddychaj. — George uśmiechnął się ironicznie.

— Oddychać?! Nie mam na to czasu. Chwila — jeśli mnie nie przyjmą, mogę tu wrócić? — zapytał.

— Tak, oczywiście. A teraz idź, zanim stchórzysz! — Ron roześmiał się.

Neville pomachał im na pożegnanie, po czym aportował się do Hogsmeade. Szedł brukowaną ulicą aż do bram Hogwartu, gdzie zastał swoich dawnych profesorów McGonagall i Flitwicka, stojących na zewnątrz.

[T] Apartament 9 i 3/4 [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz