01.

266 10 3
                                    

*Chivas*

Ja pierdole — westchnąłem.

Złapałem się za głowę i zamknąłem oczy. Od kilku dni mam całkowitą pustkę w głowie. Nic mi nie siedzi albo nic sensownego nie mogę wymyślić. Popierdoli mnie tu chyba.

Musze się przewietrzyć. I to kurwa jak najszybciej.

Spojrzałem na godzinie na telefonie, która wskazywała 2.37. Chuj w to. Wziąłem papierosy, zapalniczkę i telefon do kieszeni. Założyłem buty, po drodze jeszcze chwytając klucze, którymi po chwili zamknalem drzwi mojego mieszkania.

Zjechałem windą na sam dół i skierowałem się do mojego samochodu, który na tle innych aut, odznaczał się swoim kolorem. Po chwili już jechałem po obrzeżach Łodzi do mojego ulubionego miejsca w okolicach tego miasta, słuchając przy tym jakiejś losowej playlisty.

Po kilkunastu minutach byłem na miejscu. Wyszedłem z auta, zauważając, że na pomoście nad jeziorem, który zawsze był moją bezpieczną przystanią, ktoś siedzi.

Chuj, potrzebuje chwili odpoczynku, a do głowy nie przychodzi mi aktualnie żadne inne miejsce, więc po prostu ruszyłem w stronę pomostu. Będąc w połowie drogi, osoba, która siedziała na pomoście, szybko się odwróciła. Ujrzałem dziewczynę w długich brąz włosach. Była ubrana w biały top i czarne spodnie. Od razu rzuciły mi się w oczy tatuaże na jej rękach. W dłoni tlił się papieros. Niestety przez otaczający nas mrok nie mogłem się jej bliżej przyjrzeć.

Po chwili zdałem sobie sprawę, że od jakiejś minuty stoję bez ruchu na pomoście i patrzę się na nią, jak jakiś psychopata. Dziewczyna jednak nie wyglądała na wystraszoną. Podniosła brew do góry, co w końcu sprawiło, że ruszyłem się z miejsca. Podszedłem do końca pomostu, gdzie siedziała nieznajoma i usiadłem obok niej.

Dziewczyna tylko popatrzyła się na mnie, po czym przeniosła wzrok na jezioro i zaciągnęła się papierosem.

Niezreczna cisza sprawiała, że poczułem duszność, przez co postanowiłem się odezwać.

— Masz może szluga na zbyciu? — Spytałem, doskonale wiedząc, że w mojej kieszeni jest prawie pełna paczka. Jestem taki kurwa głupi.

Nieznajoma tylko kiwnęła głową i zgasiła swojego papierosa, po czym wyciągnęła z kieszeni bluzy paczkę oraz zapalniczkę i skierowała w moją stronę.

— Jestem Krystian tak w ogóle — rzuciłem i wyciągnąłem jednego szluga z paczki oraz zgarnąłem zapalniczkę z jej ręki.— Dzięki.

— Julka — odpowiedziała, ujawniając swój delikatny głos. — Spoko.

Odpaliłem papierosa, obserwując jak Julka wyciąga jeszcze jednego z paczki. Podałem jej zapalniczkę i dziewczyna również podpaliła swojego.

— Pierwszy raz tu kogoś widzę. Co tu robisz o tej godzinie? — Spytałem zaciekawiony, mając nadzieje, że Julka odpowie.

— Niedawno się wprowadzilam do Łodzi i musiałam znaleźć jakieś miejsce, gdzie będę mogła chwilę odpocząć od tego całego gówna. To jest właśnie ten moment. Musiałam chociaż na chwilę uciec od problemów — odpowiedziała. — Poza tym jest tu naprawdę przyjemnie. Zwłaszcza w nocy, kiedy można po prostu popatrzeć na gwiazdy — westchnęła i zaciągnęła się szlugiem.

— Rozumiem, jest nas w takim razie dwoje — odparłem i popatrzyłem się na ciemne niebo, na którym było mnóstwo gwiazd i... — O kurwa, starlink.

— Jak pięknie — powiedziała, a w jej oczach pojawił się błysk, na co lekko się uśmiechnąłem.

Jeszcze przez kilkanaście minut oboje wpatrywaliśmy się w niebo w ciszy. Jednak gdy dobiegała czwarta rano Julka wstała i oznajmiła, że musi iść. Ja tylko kiwnąłem głową i patrzyłem jak odchodzi. Po chwili jednak nawet nie kontrolując swoich ruchów, również wstałem i pobiegłem za nią.

— Dasz mi może swój numer? — Spytałem, gdy tylko ją dogoniłem.

Dziewczyna wydawała się zaskoczona, jednak potaknęła i podała mi swój numer, który zapisałem w telefonie.

— Dzięki — powiedziałem i lekko się uśmiechnąłem, co Julka odwzajemniła i odeszła.

I wtedy pojawił się w mojej głowie pomysł. Szybko wsiadłem do swojego samochodu i od razu wyjąłem swój telefon z kieszeni. Odpaliłem notatki i zapisałem w niej kilka wersów. Piosenkę zatytułowałem „Starlink".

Starlink || ChivasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz