17. Ten ostatni raz

143 9 17
                                    

Cześć i czołem!

Witam was w kolejnym rozdziale pełnym emocji, tym razem z perspektywy waszego ulubieńca Marcela :) 

Mam nadzieje, że dzionek mija wam dobrze, a to co teraz będziecie czytać, wam go nie spieprzy <3

Jedyne czym mogę was pocieszyć, to tym, że w dziewiętnastym rozdziale wydarzy się coś, co po raz pierwszy będzie pozytywem w życiu Eloise. Wiem, że każdy z was długo czekał na ten moment, więc już w krótce wam go dam.  Możecie zgadywać, co dla was przygotowałam. 

Zachęcam do pogwiazdkowania mojego rozdziału, co daje mi wielkie wsparcie w mojej twórczości.

Zapraszam również na moje social media:

TIKTOK: nieskrywanaa.official

INSTAGRAM: nieksrywanaa.official

Miłego czytania słoneczka<3

--------------------------------------------------

Czy taka osoba, jak ja była jeszcze w stanie kogoś pokochać? Czy taka osoba, jak ja potrafiła mieć jeszcze uczucia?

Kiedy znajdowałem się w jej towarzystwie, wszystko wydawało się łatwiejsze. Dzień od razu stawał się lepszy, po zobaczeniu jej pięknego uśmiechu i usłyszeniu jej zniewalającego śmiechu.

Była cudowna, w każdym znaczeniu tego słowa. Jej uroda nie znała granic, a jej serce..... sprawiało, że i moje miało dla kogo bić.

Bo biło, w zwariowanym tempie dla tej małej brunetki, która była jak mój prywatny promyk nadziei na to, że jeszcze nie wszystko stracone.

Nawet nie wiem kiedy ta krucha istota tak zawładnęła moją głową. Potrafiłem myśleć o niej dwadzieścia cztery godziny na dobę, a moja wyobraźnia stąpała po naprawdę cienkim lodzie......

Eloise Wang była moją dziewczyną. Moją, niczyją inną. To mnie wybrała, to mi zaufała, to mnie kochała, a ja..... kochałem ją. Sprawiła, że moje życie zaczęło nabierać kolorów. Każdy myślał, że jest moim pionkiem w grze, tak jak planowałem to na początku, jednak teraz..... zrobiłbym wszystko dla tej dziewczyny, tylko po to, aby pozostała bezpieczna.

Zaparzyłem kawę i wyjrzałem przez sporych rozmiarów okno, aby zobaczyć piękną panoramę Galway. Irlandzkie miasto miało swój urok, ale brakowało mi mojego rodzinnego kraju.

Tęskniłem za gorącym klimatem i noszeniem krótkich rękawków w środku zimy. Tęskniłem za egzotyczną naturą oraz swoim rodzinnym domem, gdzie kiedyś wszystko wydawało się łatwiejsze. Mimo że już wtedy budzili we mnie potwora, umiałem zachować chociaż trochę człowieczeństwa.

Tutaj było mi z tym ciężej. Tak naprawdę jedyną osobą, która była moją kotwicą między piekłem a normalnością, była kobieta, która zawładnęła całkowicie moją potępioną duszą. To dla niej dalej żyłem.

Dzisiejszego dnia nie miało się dziać nic szczególnego. Tak naprawdę odkąd zacząłem coraz bardziej przynależeć do Eloise, mój plan został zaniedbany, z czego na pewno nikt nie będzie dumny.

Nie mogłem przyznać się do tego, że zakochałem się w dziewczynie, którą zamierzałem do niedawna wykorzystać. Ojciec by tego nie zaakceptował. Liczył na mnie i nie mogłem go zawieść, mimo że bardzo chciałem to zrobić.

Chociaż na chwilę chciałbym oderwać się od tego całego gówna. Chciałbym chociaż raz obudzić się rano w objęciach mojej kobiety i przyznać się do tego, że kocham życie. Chciałbym tylko jeden dzień spędzić normalnie, ale nie było to możliwe. Byłem kim byłem i już tego nie zmienię.

Lost in darkness - Zatraceni w mroku [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz