II Pierwszy dzień

76 6 0
                                    


Scaramouche POV:

Nie wiem czym mnie wtedy nafaszerował, ale obudziłem się ze strasznym bólem głowy, mięśni i tyłka. Ledwo mogłem się ruszyć, tak bolało.

A to w czym się obudziłem to uznałem za przykry żart. Spałem w jebanej klatce! Jak zwierzę! Nie. Zwierzęcia się tak nie traktuje do chuja!

Miałem wrażenie, że klatka czekała już na kogoś. Wszystko było czyste, zero brudu. Wysokość była niemalże idealnie dopasowana do mojego wzrostu, więc mogłem spokojnie stanąć wyprostowany. W kącie na podłodze leżał biały materac na, którym się obudziłem. Taki sam na którym... Nie, kurwa. Był jednak trochę mniejszy. Miałem koc i poduszkę w podobnych kolorach. Doceniam czy coś?

Jakieś dwa metry od legowiska znajdowały się dwie czerwone miski. Coś było na jednej napisane. Ja pierdole, nie wierzę.

SCARAMOUCHE – moje imię bezwstydnie widniało na psiej misce.

Aż mnie zatelepało ze złości. Co za kutas! Nie jestem zwierzęciem do kurwy nędzy!!! Obok była bezimienna miska z wodą, którą łapczywie zacząłem pić.

Byłem odwodniony, głodny i wściekły. Było mi już wszystko jedno czy się teraz upokarzam czy nie. Woda z głębokiej miski została całkowicie wypita a ja mogłem choć trochę sobie ulżyć.

Rozejrzałem się trochę, ale tylko po to by ostatecznie zdać sobie sprawę w jakiej chujowej sytuacji jestem. Klatka 5x5 z pojedynczym materacem, psimi miskami i – o zgrozo – wiadrem. W normalnych okolicznościach nie przejąłbym się tak bardzo stojącym sobie wiadrem, ale teraz zrozumiałem, że to nie będzie tylko tymczasowe zakwaterowanie...

Przeszły mnie ciarki, rzuciłem się w stronę wyjścia, ale dupa! Złota kłódka stanęła na drodze mojej wolności. Oczywiście kombinowałem coś ale z mizernym skutkiem. Ta może mnie jeszcze dechami zabij, żebym ci przypadkiem nie uciekł i nie zabił cię we śnie!!! Miałem szczerą chęć to zrobić. Zdekapitować a następnie użyć głowy jak zabawki erotycznej.

Sfrustrowany położyłem się z powrotem na materac. Byłem zmęczony całym tym zamieszaniem. Zdrzemnąłem się jeszcze dwie godziny.

***

Śniło mi się, że byłem u lekarza. Leżałem na kozetce, a ten mnie dotykał mnie po brzuchu co chwilę pytając czy to boli. Było mi nieprzyjemnie gdy dotknął mojego podbrzusza. Dotyk bolał, parzył, szczególnie gdy naciskał na siniaki. To uczucie wydawało się być zbyt rzeczywiste.

Obudziłem się i mimo moich obrażeń wyskoczyłem z łóżka jak oparzony.

- Co ty odpierdalasz?! - wrzasnąłem na mężczyznę ówcześnie obmacującego mnie we śnie. No kto inny mógł to być jak nie Dottore.

Szybko zauważyłem, że spodenki w których spałem były opuszczone do kostek, a koszulka podciągnięta niemal pod szyję. Zakryłem się prędko a twarz lekko poczerwieniała.

Ten zboczeniec tylko wykrzywił usta w tym swoim chytrym uśmieszkiem. Jak ja tego nienawidzę gdy uśmiecha się właśnie w ten sposób.

- Dzień dobry laleczko. Jak się czujesz? - klęcząc nadal przy materacu, zapytał się jak gdyby nigdy nic.

- Jaja se kurwa robisz?! Co ty... co tu się dzieje!

Doktor zrobił tylko teatralnie głupią minę, zupełnie jakby nie wiedział o co mi chodzi.

- Odpowiesz na moje pytanie? - odparł ze stoickim spokojem.

- A jak myślisz? Mam formę jebanego olimpijczyka po tym świństwie.

broken doll (Dottore x Scaramouche) PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz