Rozdział Jedenasty

231 17 3
                                    

'Normalność to pojęcie względne.'

Ciemnowłosa dziewczynka z radością zabrała się za odpakowywanie ogromnego prezentu, jaki znalazła pod pięknie przystrojoną choinką. Po kilku minutach ciężkiej walki z opakowaniem poddała się i poprosiła swojego brata o pomoc. Ten, jak to miał w zwyczaju, zaczął się z niej naśmiewać i twierdzić, że jest słaba, ale kiedy zobaczył łzy w jej szarych oczach, uciszył się i zrobił to, o co go poprosiła. Ta, bez słowa podziękowania, zabrała się za oglądanie zawartości paczki. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech po ujrzeniu dwóch pluszowych misiów, zielonej sukienki, kolorowej książeczki z obrazkami zwierząt i sterty słodyczy.

-Ćałkiem fajny prezent- zerknęła na szatyna, zaglądającego jej przez ramię.

-A ty ćo dostałeś?- spytała. Chłopczyk, z wyrazem dumy na twarzy, pokazał jej niebieską koszulkę ze smokiem, książeczkę z dinozaurami, małe modele eleganckich samochodów i masę łakoci- Mój jeśt lepśy.

-Chyba lepśy na odwrót! Mój jeśt śto razy fajniejsi!

-Nieprawda!

-A właśnie zie prawda!

-Nie!

-Dzieci! Czy wy naprawdę co rok musicie kłócić się o to samo?- dwójka zdenerwowanych maluchów spojrzało na ich tatę, siedzącego przy stole z mamą- Przysięgam, że napiszę specjalny list z prośbą do Mikołaja, żeby następnym razem przyniósł wam rózgi- rodzeństwo jak na komendę poderwało się z miejsc i podbiegło do rodzica z przerażeniem w oczach.

-Nie, tatusiu, prośę, nie rób tego.

-Juź nie będziemy- poparł młodzą siostrę szatyn. Ciemnowłosy mężczyzna zaśmiał się, widząc reakcję swoich dzieci.

-Dobrze, tym razem wam daruję. A teraz siadajcie do stołu, jedzenie stygnie- jak polecił, tak zrobili. Przez krótką chwilę cała czwórka jadła, wymieniając między sobą różne komentarze, jednak w którymś momencie trzyletnia dziewczynka poruszyła temat, nurtujący ją od jakiegoś czasu.

-Mamusiu, tatusiu? Czemu zawśe śpędzamy Święta sami? Moje wśyśtkie kolezianki i koledzy mają babcie, dziadków, ciocie, wujków, kuzynów, a my mamy tylko siebie- małżeństwo wymieniło między sobą lekko zaniepokojone spojrzenia. Zielonooka kobieta postanowiła przejąć inicjatywę i przekazać swoim dzieciom prawdę jak najłagodniej.

-Widzisz, kochanie, nasza sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana niż twoich koleżanek i kolegów. Ja nigdy nie miałam rodziny, bo moja mamusia i tatuś zginęli kiedy byłam malutka, nawet mniejsza od ciebie. Dlatego z mojej strony nie mamy nikogo, a twój tatuś...- zawahała się, patrząc na męża.

-Co z tatusiem? On teź nie miał rodziny?- zaczął dopytywać chłopczyk, równie zaciekawiony jak jego siostra.

-Miałem, jednak nie lubiłem się z nią za bardzo. My... Nie dogadywaliśmy się, któregoś dnia bardzo się pokłóciliśmy i od tamtej pory nie rozmawiamy- Agnes rozszerzyła oczy, w których po chwili pojawiły się łzy. Nie spodziewała się takiej historii i po usłyszeniu jej, pomyślała o czymś okropnym.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 20, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Secrets of the Past ▷▷ Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz