Rozdział 4

21 1 0
                                    



Nawet się nie zastanawiałam. Przepchnęłam się przez ludzi i stanęłam prosto przed dziewczyną, która dała mi te informacje.

– Zaprowadź mnie tam – powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Brunetka odrazu obróciła się i zaczęła biec w stronę zapewne mojej przyjaciółki, ruszyłam za nią, a ludzie niemal odrazu zeszli mi z drogi. I bardzo dobrze, lepiej niech mnie teraz nie wkurwiają jeszcze bardziej.

Wyszłam za nią na tylnią część domu i pierwszym  co zobaczyłam, był oczywiście tłum ludzi, ja nie miałam zamiaru robić przed nimi przedstawienia. Kiedy byłam w połowie ogrodu, wszyscy obrócili się w moją stronę, pewnie dlatego, że usłyszeli stukot moich naked wolfe. Natychmiast się porozsuwali i czekali na rozwój sytuacji.

I wtedy ją zobaczyłam. Moją przyjaciółkę z... jakimś pierdolonym blondynem, siedzącym obok niej, trzymając ręce na jej ciele. Coś we mnie przeskoczyło, po raz kolejny. Podeszłam bliżej, a Larissa odrazu przeniosła na mnie wzrok. Była przerażona. Ale nie wiedziałam, czy tym, że jest naćpana, czy tym, co zamierzam zrobić.

– Tessa, uspokój się, to nie ta....

Nie dokończyła.

Nawet nie miała szans, bo w jednej sekundzie chwyciłam tego chłoptasia za kołnierz koszulki i szarpnęłam go w górę, aby wstał. Chodziłam od czasu do czasu na siłownię, więc siły trochę miałam.

– Kurwa, czarna, poczek...

– Zamknij się! – wrzasnęłam.

Faktycznie się zamknął. Odwróciłam się do tłumu ludzi mierząc ich lodowatym spojrzeniem.

– Macie pięć sekund żeby stąd odejść. A następnie posprzątać bałagan, który zostawiliście w moim domu, i jeśli zobaczę chociażby okruszek po jedzeniu, nie daruje wam, zrozumiano ? Przekażcie to reszcie.

Nie odezwali się słowem, kilka osób pokiwało głową, po czym każdy się rozszedł. A ja teraz mogłam zająć się tą blond kurwą.

Uniosłam delikatnie kącik ust, obracając głowę w stronę chłopaka, on chyba nie wykazywał zadowolenia, bo brwi miał zmarszczone a oczy szeroko otwarte.

– Co jest ? Czemu oni się ciebie słuchają, jak jakieś pierdolone robo....

– Zamilcz – przerwałam mu, wywracając oczami.

– Dobra dobra, ale słuchaj... – westchnął – nie zrobiłem jej nic, okej ? To nie ja...

– Nie, to ty słuchaj – weszłam mu w słowo – Nie jestem, do cholery, głupia, rozumiesz ? Wiem co się tutaj wydarzyło, a teraz...

– Możesz mnie posłuchać ?

Poraz kolejny mi przerwał, a ja traciłam cierpliwość do jego osoby.

– Nic, jej, do cholery nie zrobiłem, czarna....

Nie. Koniec tego.

Popchnęłam go do tyłu, na co ten poleciał plecami na płot, i już miałam się na niego rzucić, kiedy w jednym momencie usłyszałam krzyk przyjaciółki.

– Tessa, kurwa, to nie on!

Zatrzymałam się. Dlaczego go broniła ? Czy ona straciła mózg ?

Darkness Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz