Rozdział 7

5 0 0
                                    

Obróciłam się w stronę mężczyzny i uniosłam brew. Na oko nie miał więcej niż dwadzieścia pare lat, był wysoki... cholernie wysoki, i postawny, zdecydowanie. Ale nie zrobił na mnie wrażenia, mimo że wyglądał naprawdę przystojnie. Czarne włosy miał delikatnie ułożone na żel, ale nie przesadnie, niebieskie oczy wydawały się oceanem.

To te oczy, które kojarzyłam, tylko że ja za cholerę nie wiedziałam kim jest ten człowiek. Widziałam go pierwszy raz na oczy. To było conajmniej dziwne.

Rozkazał mi odłożyć broń, czego oczywiście nie miałam zamiaru robić, myślał zapewne, że popłaczę się jak mały gówniarz i ucieknę stąd z rykiem i przerażeniem.

Jeśli tak, to niesamowicie się mylił.

Zerknęłam na chłopaka za mną, jego powieki teraz były przymknięte, głowę miał odchyloną do  tyłu. Jeszcze przed chwilą był przerażony. Ten mężczyzna musiał być zapewne kimś z jego rodziny, podejrzewałam że bratem, bo wyglądali dość podobnie. Ciekawy zbieg okoliczności. Pytanie, co teraz. Zastrzeli mnie ?

– Odłóż broń, porozmawiamy.

Znów ten głos. Odwróciłam się ponownie w jego stronę i parsknęłam śmiechem, doprawdy zabawne, myślał, że mu się poddam i po prostu zrobię to co mi każę.

– Nie zrobię tego. Nie skończyłam z nim jeszcze.

– Nie interesuje mnie to, w tej chwili zrobisz to, co ci powiedziałem.

– Powiedziałam, że tego nie zrobię.

Czarnowłosy pokręcił z rozbawieniem głową i chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał, i dobrze, miał wkurwiający głos.
Wcale nie miał.

– Dobrze, więc co zamierzasz zrobić z moim bratem ? Postrzelisz go, tak ?

Oczywiście, że nie, nie skończyło by się to dla mnie dobrze.

– To nie powinno cię interesować, ale jeśli się nie posłuchasz i grzecznie stąd odejdziesz, odstrzelę mu łeb.

– Nie zrobisz tego.

– Przekonamy się.

Przyłożyłam chłopakowi broń do głowy i położyłam palec na spust i lekko pociągnęłam.

– Nie rób tego.

– Poproś.

– Proszę, nie rób tego.

Wywróciłam oczami i przeniosłam pistolet na murek obok. Strzeliłam. Chłopak obok mnie wzdrygnął się i w następnej sekundzie uciekł w stronę brata. Bez zawahania oddałam cios w jego tylnią część uda. Zignorował mnie i po prostu spierdolił, a mi się to nie spodobało, poza tym i tak przeżyje. Chyba. A zresztą, co ja się tam będę przejmować.

Spojrzałam na jego starszego brata i dostrzegłam jego skupiony wzrok na mojej osobie, ale nie był to wkurwiony wzrok, raczej zadowolenie i może jakiegoś rodzaju... podziw ? Żałosne. I cholernie dziwne, dlaczego nie zareagował na swojego braciszka. Który aktualnie... próbował się wcisnąć do auta, z krwawiącą nogą. A jego brat miał go w głębokiej dupie.

Zabezpieczyłam broń i schowałam ją do torebki. To było kurewsko nieodpowiedzialne, noszenie broni ze sobą, a zwłaszcza w szkole. Ale podjęłam się tego ryzyka i jak na razie nic się nie stało. Chciałam się już odwrócić, i odejść, ale ten przeklęty głos znów się odezwał.

– Alexeyev.

Uniosłam brew i coś do mnie dotarło. Ja już znałam ten głos. Ten głos... kilka dni temu, kiedy mój ojciec przyszedł z kimś do domu, kiedy matka powiedziała że prowadzi ważną rozmowę z wspólnikiem. O kurwa....

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 06 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Darkness Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz