Rozdział 2

97 6 7
                                    


Lizzy

Mecz okazał się być całkiem ciekawy, drużyna Harry'ego, brata mojego przyjaciela wygrała, więc z tej okazji Noah zaproponował wyjście do pizzerii. Na początku byłam średnio przekonana do tego pomysłu, ale po przemyśleniu stwierdziłam, że nic się chyba nie stanie jak jednego wieczoru odpuszczę naukę.

Czekając na Harry'ego stałam oparta o blondyna i przeglądałam instagrama. I gdy tylko usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi od szatni pomyślałam, że to Harry i w końcu będziemy mogli się zbierać, bo nie oszukując robiło się już trochę chłodno.

Lecz zamiast brata Noaha, z szatni wyszedł pieprzony Lucas.

Chłopak na którego dziś wpadłam w szkole.

I gdy już myślałam, że Brunet mnie nie zauważy Nasze spojrzenia się spotkały. Jednak nie trwało to jakoś zbyt długo , ponieważ w jego stronę zaczęła biec Alice.

Lucas objął ją w pasie a następnie złożył na jej ustach szybkiego buziaka. Żałosne.

Gdy tylko dziewczyna mnie zauważyła, zaczęła szeptać coś chłopakowi do ucha, a następnie się zaśmiała.

Ugh..jak ja jej nie cierpię.

Podeszłam do Harry'ego, który właśnie wychodził z szatni i się do niego po prostu przytuliłam.

- Gratulację wygranego meczu.- Powiedziałam dalej przytulając chłopaka.

Harry chwilę stał bez ruchu, ale po chwili objął mnie w pasie by następnie przyciągnąć mnie bliżej siebie.

- Dziękuje, wszystko okej Li?- zapytał dalej mnie obejmując.

- Tak tak, chciałam ci tylko pogratulować wygranej.- odpowiedziałam lekko się od niego odsuwając.

Mój wzrok z powrotem padł na bruneta, który w tym czasie na oczach wszystkich obściskiwał się z moją byłą przyjaciółką. Obrzydlistwo.

- Znasz dobrze Lucasa? - Zapytałam w końcu Harry'ego

- Tego tam? - Przeniósł wzrok na chłopaka.- Nie zbyt dobrze, od tygodnia jest w naszej drużynie podobno przeprowadził się niedawno z rodzicami a czemu pytasz?

Właśnie Lizzy czemu pytasz?

Tak tylko z ciekawości.- Odpowiedziałam lekko się uśmiechając.- To co idziemy? Noah  się pewnie nie cierpliwi.

- Mhm, Chodźmy.- Chłopak złapał mnie za rękę i ruszył w stronę swojego brata.

- No w końcu ile można na was czekać? - odezwał się Noah.- Uber już czeka.

- Oj tam nie marudź, po prostu się zagadaliśmy co nie Li?.- spytał brat blondyna.

Ale ja już nic nie odpowiedziałam, w ciszy wsiadłam do auta i oparłam głowę o szybę.

Gdybym tylko wiedziała, że na tym meczu spotkam pieprzonego Lucasa nigdy bym się na niego nie wybrała.

Ten chłopak definitywnie działał mi na nerwy samym istnieniem, a wisienką na torcie był jego związek z Alice, jest tyle dziewczyn w szkole a on musiał akurat wybrać taką sukę? Ale jak to mówią żmija żmii nie ugryzie. Czy jakoś tak.

Nagle poczułam na ramieniu czyjąś dłoń, przez co lekko się zlękłam.

- Wszystko dobrze Li? – Zapytał Noah.

- Jest okej, po prostu trochę boli mnie głowa ale nie przejmuj się.- Uśmiechnęłam się do blondyna kładąc swoją dłoń na jego.

- Jeśli chcesz możemy przełożyć to wyjście i odwieziemy cię po prostu do domu.

- Nie, nie trzeba. To chwilowy ból.- zapewniłam blondyna.

Po prostu za dużo myślałam, a zwłaszcza o tym jednym chłopaku.

Przesunęłam się bliżej przyjaciela by następnie się do niego przytulić. Przy nim po prostu to wszystko znikało. On był moim słoneczkiem, którego tak bardzo potrzebowałam w takich chwilach.

Tak przynajmniej myślałam, lecz moje słońce zostało mi odebrane kilkanaście lat temu. 

*
*
*
*
*
*
*
*
*
*

Hejka za nami już drugi rozdział, mam nadzieje że w jakimś stopniu wam się spodobał i  będziecie mi towarzyszyć w historii Lizzy i Lucasa.

Z całego serca przepraszam za jakiekolwiek błędy. 

Ten rozdział jest wyjątkowo krótki, ale następne rozdziały będą już dłuższe.

Miłego czytania <3

#foundlovewatt


Found Love [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz