Rozdział 4: ,,Wypadek,,

86 13 11
                                    

Miałam 5 minut do rozpoczęcia lekcji. Zrobiłam szybką poranną rutynę i wybiegłam z mieszkania. Autobus odjechał z przystanku, ale zdążyłam do niego wsiąść. Gdy byłam blisko wejścia do głównego budynku szkoły, a autobus jeszcze się nie zatrzymał, kliknęłam przycisk otwierający drzwi autobusu i wyskoczyłam z niego z prędkością światła. Nie oglądając się, za niczym pobiegłam do klasy. Otworzyłam drzwi od klasy i zajęłam szybko swoje miejsce, tak by nauczycielka mnie nie zauważyła. Na szczęście się nie zorientowała, tylko prowadziła dalej lekcję. Wyjęłam z plecaka długopis i zeszyt i zaczęłam notować słowa nauczycielki. James siedział przede mną, odwracając się co chwilę i spoglądając na mnie. Odwzajemniałam jego spojrzenie lekko zdzwiona, że przez całą lekcję się na mnie patrzył. Aż zrobiło mi się gorąco. Nauczycielka zwracała mu trzy razy uwagę, ale on nadal się we mnie wpatrywał. Ciekawa byłam, co sobie o mnie myślał. Chciałam z nim chwilę porozmawiać, ale on był zajęty rozmową z kolegami. Po lekcjach udałam się do domu. Nowo poznane koleżanki błagały mnie bym się z nimi spotkała, ale ja odmówiłam. Nie miałam ochoty, ani chęci się z nimi spotkać bo chciałam nadrobić matematykę. Uczyłam się bardzo dobrze, ale z matematyką miałam lekkie trudności. Pisałam wiadomość do mamy, że wracam do domu i jej pomogę w przygotowaniach do urodzin Davida. Tak, David obchodził 17 urodziny, więc dlatego mama chciała żeby było perfekcyjnie jeszcze przed 18, dlatego chciałam jej pomóc. Szłam na przejściu dla pieszych, zapatrzona w telefon. Nie widziałam w oddali nadjeżdżającej ciężarówki. Byłam dopiero w połowie przejścia, kiedy zorientowałam się, że jest mnie coraz bliżej i kierowca nie zamierza się zatrzymać. Chciałam szybko pobiec na drugą stronę, ale bym nie zdążyła, ponieważ jechała za szybko. Zamknęłam oczy, błagając wszechświat o pomoc. Pisk opon chwilowo mnie ogłuszył, poczułam ból w nodze i mocne szarpnięcie. Otworzyłam z przerażeniem oczy, widząc leżącego na mnie Jamesa na chodniku. Znieruchomiałam na sekundę, ale widząc że się podnosi poruszyłam się. Okropnie bolała mnie noga. Nie mogłam wstać. James widząc jak się krzywie z bólu, powiedział:

- Twoja noga jest mocno opuchnięta i krwawi, na pewno masz złamaną, musimy pojechać do szpitala.

- Nie wszystko dobrze, na prawdę. Wrócę do domu i ją zaopatrzę. Nie musisz się martwić...-chciałam mówić dalej, ale mi przerwał.

-Carla, nie wrócisz sama, zrobisz sobie jeszcze większą krzywdę, prawie Ciebie ciężarówka rozjechała, gdybym Cię nie uratował.  Proszę przyłóż sobie tą czystą szmatkę do nogi. -wyjął z kieszeni spodenek biały materiał i mi go podał.

Przyjęłam od niego szmatkę i po chwili się odezwałam:

- No dobrze, ale jak chcesz mnie zawieźć?

-Od roku mam samochód i zdany egzamin. Pozwól, że, wezmę Cię na ręce i zaniosę do Mercedesa, a twoim zadaniem będzie objęcie mnie mocno w szyi.

-Okej...-mruknęłam po cichu.

Uniósł mnie, łapiąc mnie pod kolanami, i w talii. Głowę położyłam na jego klatce piersiowej, i tak jak, mnie poprosił objęłam rękoma jego szyję. Czułam od niego męskie perfumy, lubiłam ten zapach, kojarzył mi się z prawdziwą męskością. Jego auto stało na parkingu szkolnym, więc trochę musieliśmy przejść. Gdy doszliśmy posadził mnie obok siebie. Włączył nawigację do pobliskiego szpitala w Paryżu, z miejsca z którego byliśmy. Przyznał, że zapomina często drogi, dlatego musiał posłużyć się Google Maps. Jechaliśmy jakiś czas w niekomfortowej ciszy. Chciałam rzucić jakimś żartem, dla rozluźnienia atmosfery, ale to nie był ten czas. Nikt nie był w nastroju, zwłaszcza że jechaliśmy do szpitala. Na prawdę nie dowierzałam, że chłopak z mojej szkoły z mojej klasy, uratował mi życie. Byłam mu za to wdzięczna do końca swojego życia.

-Dziękuję, za uratowanie mi życia i przepraszam za to ,że nie zauważyłam ciężarówki. Mama jak się o tym dowie da mi szlaban, zamknie mnie w domu, będzie się na mnie darła, zabije mnie, po czym dalej będzie się darła za moją nieostrożność.

James zaśmiał się cicho pod koniec mojej wypowiedzi. Nie spodziewałam się, że akurat  przypadkiem obróciłam to w żart. Rozbawił mnie trochę swoim śmiechem, że i ja parsknęłam.

-Spoko, nie musisz mi dziękować, ale na przyszłość uważaj na przejściu dla pieszych. Mogłaś zginąć, gdybym też nie przechodził na drugą stronę. Masz szczęście, że tobie nic nie jest, oprócz złamanej nogi. Jeśli chodzi o wzmiance o mamie, myślę, że bym zrobił to samo na jej miejscu.-odpowiedział z powagą.

Moja noga nadal nie przestawała mnie boleć. Krew już przestała się ze mnie mocno lać, więc odetchnęłam z ulgą, Biała szmatka była cała przesiąknięta krwią, więc ją schowałam aby wyrzucić ją po drodze. Wreszcie dojechaliśmy do szpitala. Chłopak przetransportował mnie szybko do lekarza. Lekarz potwierdził diagnozę Jamesa. Noga była złamana i pilne było jej szycie oraz założenia jej w gips. Byłam niezadowolona z tego, że będę musiała chodzić o kuli ale nie mogłam nic z tym zrobić. Po wszystkim, wyszłam z sali. James czekał przed, a gdy podeszłam do niego z kulą, od razu podbiegł do mnie i pomógł mi dojść z powrotem do samochodu. Byłam zmęczona, chciałam już spać w swoim wygodnym łóżku i zapomnieć o złamanej nodze. Niestety nie było to takie proste jak mi się wydawało. Przez połowę drogi do domu rozmyślałam co powiedzieć o tym wszystkim rodzicom. Tata możliwe że będzie niezadowolony, gdy zobaczy że obcy dla niego chłopak mnie przywiózł. Ze stresu zaczęłam zgrzytać po cichu zębami. Został nam jeszcze półgodzinny powrót do domu, bo szpital był dość daleko od domu. James rozmawiał z mamą przez telefon, mówiąc że wróci późno do domu. Już był wieczór, a ja nie mając już na nic sił w końcu usnęłam.

Miłość w Paryżu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz