Usłyszałam otwieranie drzwi samochodowych od swojej strony. Otworzyłam oczy, widząc przed sobą Jamesa. Może był trochę zmęczony, ale w jego oczach majaczyła, pewność siebie i chęć do działania. Stał i patrzył się na mnie tymi pięknymi jak noc oczami. Już miałam odpłynąć, ale gdy minimalnie poruszyłam nogą, gdzie miałam gips, jęknęłam z bólu i musiałam niestety przerwać tą piękną chwilę. Miałam wrażenie, że to wszystko co się dziś wydarzyło to był jakiś koszmar. Przecież nie będę mogła normalnie funkcjonować. Z pomocą Jamesa udało mi się wstać z siedzenia i dojść pod same drzwi mojej kamienicy. W całym korytarzu słychać było stukot kuli, gdy próbowałam wejść po schodach. Wyjęłam klucze z czarnej, skórzanej, torebki, którą miałam na ramieniu i podałam je chłopakowi, aby mógł otworzyć drzwi. Gdy je utworzył ujrzałam mamę i tatę stojących w progu. Od razu podeszli do mnie, a ja już myślałam, że dostanę opieprz za moje wspaniałomyślne myślenie, gdy bez słowa poprostu mocno mnie przytulili.
-Mamo, tato udusicie mnie.- powiedziałam do nich, ledwo oddychając
-Skarbie nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiliśmy.- odpowiedziała mama z pobrzmiewającym smutkiem w głosie.
-Gdy tata Jamesa nas poinformował, o tym co się stało, i że za niedługo będziecie, mama prawie zeszłaby na zawał.-odezwał się tata.
-Chodźcie, przyszykowałam Wam ciepłą herbatę.- powiedziała mama, specjalnie zmieniając temat, udając, że nie słyszy tekstu taty. Na jej twarzy widać było jak poczerwieniała ze złości, dlatego nikt już tego nie skomentował.
James usiadł na kanapie, jak gdyby nigdy nic, się nie wydarzyło. Ja w tym czasie pokuśtykałam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Byłam leciutko rozmazana, więc postanowiłam zmyć resztki makijażu. Po chwili przeglądania się, poczułam mdłości. Kucnęłam przed muszlą klozetową i zwymiotowałam. Poczułam jak ktoś trzyma mi włosy. To był James. Wiedziałam że to on po jego wodzie kolońskiej, i grubych, lecz delikatnych palcach. Gdy już poczułam, że jest dobrze, poszłam z nim do salonu. Chłopak posadził mnie na krześle, a sam usiadł naprzeciwko mnie. Dopiero się zorientowałam, że rodzice poszli spać, po ciężkim dniu w pracy, a on tutaj ze mną został. Myślałam, że już dawno poszedł...
-Carla, powiedz mi proszę, czy dzisiaj coś jadłaś?- zapytał z powagą
Sięgnęłam po moją herbatę, która stała już dawno na stole. Była już trochę zimna, ale to już mnie nie nie obchodziło.
-Tak...- powiedziałam zachrypniętym głosem
-Nie wyglądasz mi jakbyś dzisiaj cokolwiek zjadła. Miałem już pojechać do domu, ale jak długo nie wychodziłaś, to zacząłem się obawiać najgorszego.
- Spokojnie, nic mi nie dolega, naprawdę, nie masz czym się martwić. Już dzisiaj dużo problemów Ci stworzyłam, muszę się Tobie jakoś odwdzięczyć.
- Carla, pomogłem Ci bezinteresownie, prawdziwy przyjaciel powinien zawsze pomóc w trudnych chwilach. Jak będzie coś nie tak, to wiesz gdzie masz dzwonić.
- Tak wiem, nie musisz mi przypominać- posłałam mu lekki, pokrzepiający uśmiech, żeby już dał sobie spokój i żeby się nie martwił. On najwyraźniej mi uwierzył, bo jego rysy twarzy wyraźnie złagodniały. Spojrzał na zegarek i westchnął.
- Naprawdę muszę już lecieć, trzymaj się.- przytulił mnie mocno i ucałował w głowę. Wyszedł szybkim krokiem, zostawiając mnie samą, zszokowaną tak czułym gestem z jego strony.
CZYTASZ
Miłość w Paryżu.
Novela JuvenilCarla musi przeprowadzić się do Paryża z powodu nowej pracy jej taty. Całkiem przypadkiem poznaje tajemniczego i za razem przystojnego bruneta Jamesa który odmieni jej życie które miała dotychczas. Czy nic nie stanie im na przeszkodzie? Jak Carla po...