13 grudnia 2013. San Francisco
Ten dzień zapamiętałam na zawsze.
Był mroźny grudniowy poranek.
Dziś były moje piąte urodziny, ale nigdy swoich urodzin nie świętowałam.
Weszłam do miejsca którego nazywałam „domem".
Choć to nie był dom...Modliłam się bym nie spotkała swojej pijanej matki. Mieszkałam z nią odkąd pamiętam.
Mojego Ojca nigdy nie poznałam.
Nawet nie wiadomo kto był moim ojcem. Elizabeth moja matka miała różnych facetów.
- Już gówniaro wróciłaś? - od razu zadrżałam na jej głos.- idź mi zrób kawy chociaż na to się nadajesz.
Poszłam do kuchni o Stanęłam na krzesełku by nalać wodę a potem włączyć kuchenkę.
Dużo razy się parzyłam ogniem ale kogo to obchodziło?
Na pewno nie moją matkę.
Gdy woda się zaczęła gotować zrobiłam kawy mojej Mamie.
Pomimo że tak mnie traktowała chciałam dla niej jak najlepiej.
Przyniosłam kawę mamie i postawiłam. Potem wyszłam i wzięłam swoje ostatnie pieniążki które dostałam jako prezent i kupiłam jedzenie.
Wszystko sama robiłam. Do sklepu najbliższego i najtańszego było chyba coś około trzydziestu minut.
Gdy wróciłam moja matka spojrzała na zakupy które zrobiłam i je po prostu wyrzuciła.
Chciało mi się płakać. I to dosłownie. Kazała mi usiąść z nią i się napić.
To dziwne było bo nigdy tak nie robiła ale na mój pięcioletni umysł było to normalne.
Wzięła jakiś biały proszek i mi wsypała do kubka.
- To są tylko witaminki
Przekonywała mnie.
Wypiłam herbatę bo byłam bardzo spragniona.
Napój w sam w sobie dziwnie smakował ale to zignorowałam.
Nie wiedziałam że te „witaminki" to tak naprawdę narkotyki. Piłam aż skończyłam pić. Poszłam do pokoju.
Kręciło mi się w głowie ale się położyłam i usnęłam.
× × ×
Obudziłam się a w pokoju było ciemno. Rozejrzałam się.
Usłyszałam krzykiem ludzi.
A drzwi mojego pokoju stanęły w płomieniach. Nie miałam siły wstać.
Coraz bardziej mglił mnie wzrok aż zobaczyłam jakoś postać.
A dokładniej jakiegoś mężczyznę który wziął mnie na ręce I coś powiedział.
A następnie gdy wyszliśmy na zewnątrz i byliśmy w bezpiecznym miejscu zaczęło wszystko naraz się dziać.
Z domu powstały ruiny.
Elizabeth krzyczała do mnie ze jestem nie posłuszna.
Sąsiedzi pytali czy wszystko jest dobrze a strażak posadził mnie w karetce i lekarze mnie badali.
A dalej już nie wiem co się działo. Nastała piękna „nicość" oraz cisza.
× × ×
Jasne światło mnie oślepiło gdy otwierałam oczy.
- Jak masz na imię? - spytała pani doktor
- L-Lily... wyszeptałam
- Dobrze Lily jestem Aga i jestem twoja lekarką , a to pan policjant pan Dante oraz pani policjant pani Sophia- kiwnęłam głową.
- Zadam jeszcze kilka pytań dobrze?- znów kiwnęłam głową.- Ile masz lat?
- Pięć
- Czy robisz sama zakupy , gotujesz i robisz wszystko?
- Tak...znaczy Nie - Wymienili policjanci i doktorową dziwnie spojrzenie.
- Czy Twoja mama ci dosypała do czegoś takiego białego proszku jak tak to do czego?
- Tak... do herbaty ale to są witaminki Tak mama powiedziała - znów Wymienili spojrzenie.
- Odpoczywaj skarbie , a państwa proszę chodźcie popatrzyła na policjantów i odeszli ale i tak usłyszałam co nie co.
- To już jak na ręce widać, Elizabeth bije swoja córkę, daje jej narkotyki przez co mała mogła zginąć i plus podpaliła dom by wydawało się że to samo podpaliło się. - to musiała być pani policjant
- Ale I tak jak na dziewczynkę jest bardzo silna - odezwał się policjant.
- Musi mieć bezpieczny dom bez Elizabeth.
Bez mojej mamy? O nie nie nie. Chcę być z mamą czy im się to podoba czy nie. Nienawidziłam właśnie dlatego swoich urodzin.
× × ×
Styczeń
Poznałam Pana Eliota i Panią Ewelinę ale z powodu mojej bladej skóry wybrali inną dziewczynkę.
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
WrzesieńByło tak samo. Aż 15 października mnie zaodoptował Pan- Charlie Anderson.
Był ubrany w garnitur. Ciekawie.
× × ×
Z wiekiem czasu dorastałam i wiedziałam że ten "Pan" pracował u Szefa Mafii. A ten Szef Mafii ma syna - Nathaniela Evansa?.....
CZYTASZ
The Dark End
Teen FictionLily Anderson to zwykła siedemnastoletnia nastolatka. Ma swoją historię tak jak każdy, ale co jeśli wszystko się nagle odwróci do góry głowami? Co jeśli jej mroczne sekrety wyjdą na jaw I co jeśli ON stanie jej na drodze?