Meeting after years

170 61 5
                                    

- Soo, może powinnaś to jeszcze przemyśleć?- zapytała mnie moja menedżerka, gdy stałyśmy pod budynkiem Hybe.

- Wiesz, że to dla mnie ogromna szansa i niestety jedyna, jeśli dalej chcę być idolką. Muszę wyrwać się spod wpływów mojej rodziny.

- Ale na pewno jesteś na to gotowa?

- Ale o co ci chodzi?- posłałam jej pytające spojrzenie.

Od tygodni rozmawiałyśmy o zmianie wytwórni i obie chciałyśmy to zrobić. Jednak po spotkaniu kilka dni temu z prezesem wytwórni, zaczęła mieć wątpliwości i starała się wybić mi ten pomysł z głowy. Niestety ja już dawno podjęłam decyzję o przeniesieniu, więc nie było opcji bym z tego zrezygnowała. Zarząd obecnej wytwórni zbyt bardzo kontroluje moją karierę, a przede wszystkim nie chce jej rozwijać. Podpisałam umowę z nimi tylko dlatego, że chcieli tego moi rodzice. Posłuchałam ich wtedy, ponieważ po wypadku, który zdarzył się pięć lat temu straciłam pamięć i nie byłam świadoma moich relacji z nimi, a także tego kim naprawdę byli.

A teraz? Dalej nie pamiętam wszystkiego, ale pamiętam przynajmniej swoją rodzinę i wiem, że nie są to dobrzy ludzie. Pragnęli tylko pieniędzy, a ja im to załatwiałam. Przynajmniej tak był do teraz, gdy postanowiłam wziąć życie we własne ręce. Fakt, że kończy mi się umowa, był doskonałą okazją do podjęcia takich kroków. Mogłam rozpocząć nowy etap w moim życiu i odkryć kim tak naprawdę byłam przed wypadkiem.

- Mam nadzieję, że twoi rodzice dowiedzą się już po fakcie. Jak dowiedzą się wcześniej, na pewno będą sprawiać kłopoty.

- Wiem- westchnęłam- dlaczego nie mogą zrozumieć, że jestem już dorosła?

- Może zrozumiesz później- powiedziała dość cicho, ale ją usłyszałam- powinnyśmy już iść, jeśli jesteś pewna, że chcesz to zrobić.

- Jestem- powiedziałam stanowczo- zróbmy to.

Moja menedżerka, Kim Minji kiwnęła głową na znak zgody. Jednak jej twarz wyrażała zupełnie co innego. Wiedziałam, że miała ciężko będąc moją menedżerką. Z jednej strony moi rodzice, a z drugiej szefostwo. Naprawdę podziwiałam ją, że daje sobie z tym wszystkim radę. Dlatego też wiedziałam, że dla niej to też idealna okazja na uzyskanie odrobiny spokoju.

Gdy weszłyśmy do budynku Hybe nie mogłam przestać się dziwić jak jego wnętrze jest przyjemne dla oka i sprawiało, że chce się w nim przebywać. Było to całkowite przeciwieństwo tej wytwórni, w której obecnie pracowałam. Naprawdę mi się tu podobało.

Gdy zachwycałam się wnętrzem, dobiegły mnie roześmiane głosy chłopaków. Od razu odwróciłam się w ich kierunku i moim oczom ukazali się chłopcy z TXT i Enhypen. Kilka metrów ode mnie stali Beomgyu, Taehyun, Jake, Sunghoon oraz Jungwon. Mój uśmiech był jeszcze większy, gdy ich zobaczyłam. Najbardziej na widok mojego kuzyna. Nawet jeśli rodzice mówili same złe rzeczy o nim, to ja w to nie wierzyłam. Cieszyłam się, że w końcu mogę go spotkać. Tyle lat w jednej branży muzycznej, a nigdy jakoś na siebie nie wpadliśmy.

Stałam tak na środku holu i przyglądałam się im, gdy w końcu jeden z nich mnie dostrzegł. Jake od razu, gdy mnie zobaczył, uciszył resztę i wskazał na mnie. Po chwili oczy wszystkich były skierowane na mnie. Każdy był w szoku, a w największym był Beomgyu, w którego oczach od razu pojawiły się łzy.

- Co się dzieje, Bee? – spytałam go, gdy postanowił ruszyć szybko w moim kierunku.

- Stary no!- krzyknął za nim Taehyun, ale mój kuzyn nic sobie z tego nie zrobił.

Minęło kilka długich sekund zanim silne ramiona objęły mnie szczelnie. Było to dziwne uczucie i w dodatku dość znajome. Brakowało mi tego przez ostatnie kilka lat. Takiego ciepła, którym ktoś się ze mną dzielił.

Fatal trouble || Lee HeeseungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz