Któregoś razu, gdy zostałem na "Argo II" tylko z trenerem Hedgem i Annaberg - dziewczyna poszła po coś do picia - gdy się odwróciłem zobaczyłem Drusille.
- Oh bogowie... Nie strasz mnie tak - odparłem wystraszony.
- Wybacz - powiedziała bez emocji.
- Myślałem, że nie zamierzasz podróżować z nami statkiem. Wogle jak to możliwe że pojawiasz się z nikąd?
- To moja sztuczka, ojciec mnie jej nauczył - odparła - mogę znikać kiedy zechcę, jak cię dotknę to nas nikt nie zobaczy ani nie usłyszy.
Przechyliłem głowę w zdumieniu. Dziewczyna nie miała na sobie czarnej peleryny tylko zamiast niej czarną, porwaną kurtkę z koronką. Ubrana była również w czarne poprzecierane jeansy i białą koszulkę jakiegoś zespołu Heavy Metalowego, na nogach miała wysokie, czarne, martensy, dzięki czemu wydawała się odrobinę wyższa. Buty były upaprane błotem . " Czyżby sadza z Podziemia?" - pomyślałem. O wiele lepiej wyglądała w normalnych ciuchach niż w pelerynie a'la Darth Vader. Minęło mi coś przed oczami, tak ... Do paska w ćwieki miała przyczepione dwa sztylety, chyba że stygijskiego żelaza, prawdopodobnie do rzucania, a więc musiała mieć dobrego cela.
- Zobacz ... Mogę ? - powiedziała pokazując na moją rękę.
Wyrwała mnie z zamyślenia więc w pierwszej chwili nie wiedziałem o co jej chodzi. " No tak, rozpływanie się w powietrzu" - skojarzyłem.
- Yyy, jasne - odparłem nie wiedząc co będzie dalej.
Jej dłoń była lodowata, zastanawiałem się jak to możliwe, nie nie jest oszroniona. Spojrzałem na Dru, ale jej nie zobaczyłem mimo, iż czułem, że mnie trzyma, zerknąłem na siebie.
- Oh - wyrwało mi się.
Ja również byłem niewidzialny. Może to dziwne, ale nie mogłem siebie dostrzec.
- Widzisz - powiedziała dziewczyna .
- No właśnie nie widzę !
Puściła moją dłoń i znowu mogłem ją dostrzec.
- Ale super - powiedziałem z uśmiechem, jednak ona nadal była przygnębiona.
Nie mam pojęcia czemu, ale pytała mnie o ojca i moją pierwszą misję. Byłem jej wdzięczny, że nie wspominała o mojej matce i życiu przed trafieniem do Obozu Herosów. Niestety, gdy chciałem ją o coś spytać powiedziała :
- Na mnie już czas. Do zobaczenia Leonie.
I zniknęła.Którejś nocy nie mogłem zasnąć, gdy otworzyłem oczy ujrzałem przyglądającą mi się Drusille. Powoli zacząłem przyzwyczajać się do jej niespodziewanych wizyt. Polubiłem ją była naprawdę fajna. Czułem, że pod tą cała czarna maska znajduje się nieśmiała dziewczyna, pragnąca czegoś nowego. Usiadłem na łóżku.
- Co tutaj robisz ? Jak trener Hedge się dowie ... - nie chciałem jej zniechęcić, jednak tak mogło to zabrzmieć " jestem beznadziejny ".
- Spokojnie, nie tylko my nie przestrzegamy zasad - odparła siadając koło mnie.
- Kto jeszcze? - zdziwiła mnie jej odpowiedź.
- Jutro się dowiesz - powiedziała z lekkim uśmiechem. Wyglądała wtedy naprawdę pięknie, mogłaby się częściej uśmiechać... I ta jej tajemniczość, naprawdę mnie kręciła, pragnąłem ją pocałować. Zamiast tego powiedziałem:
- No tak zapomniałem, że jesteś wróżbitką.
- Leonie, nie jestem żadną wróżbitką, ja po prostu widzę ...
- Tak, tak, przeszłość i przyszłość - powiedziałem uśmiechając się od ucha do ucha.
- Nie przyszłość tylko jej możliwe wersje, to zupełnie co innego.
- Czyli wiesz kiedy i jak umrę?
- Tak, mniej więcej, widzę różne możliwości, ale lepsze będzie dla ciebie życie w niewiedzy. Kiedy żyje się nie znając dnia, ani godziny swojego końca, docenia się teraźniejszość, planuje się, żyje się chwilą. Człowiek jest wtedy szczęśliwszy. Starożytni mawiali Carpe Diem - chwytaj dzień ...
Właśnie w tamtym momencie przestałem słuchać jej wywodu na temat życia i śmierci. Pomyślałem, że zbyt często jest ponura i jakaś taka nieobecna. Złapałem ją za rękę. Musiała zobaczyć, że się jej przyglądam, bo powiedziała :
- Przepraszam, zanudzam cię.
- Nic nie szkodzi, jest świetnie, lubię cię słuchać - to była najszczersza prawda, mimo iż dawała mi wykład że Starożytności. Od niepamiętnych czasów żadna dziewczyna się ze mną nie umówiła, a teraz siedziałem stykając się kolanami i trzymając się za ręce z córką Hadesa, która była tak piękna jak porcelanowa laleczka, taka delikatna... Postanowiłem ją rozweselić moimi nie wyszukanymi żartami. Ku memu zdumieniu ze wszystkich się śmiała, a nawet zaczeła opowiadać swoje dowcipy zapewne z podziemia, ponieważ najczęściej dotyczyły duchów i zaświatów. Jej ręka stała się ciepła, może to przez ten ogień, który domaga się we mnie wyjścia, a może przez radość. Pomyślałem, że nigdy nie opowiada o sobie, nie pytałem, bo ona również nie wtrącała się w moją przeszłość, może już ją poznała ... W każdym bądź razie to krępujące tematy, ale nie mogłem wytrzymać:
- Jak to się stało, że zamieszkałaś w Podziemiu ? - próbowałem dobrać odpowiednie słowa.
Spuściła głowę i na powrót stała się smutna. Od razu pożałowałem tych paru słów. " Co ze mnie za debil".
- Wiedziałam, że kiedyś o to spytasz - odparła.
- No tak, moja ty wróżbitko - próbowałem poprawić atmosferę, ale nic z tego nie wyszło.
- Byłam kiedyś zwykłą dziewczynką nic nie wiedzącą o półbogach i ich świecie. Moja matka doskonale wszystko ukrywała. Czułam emocje innych, a nawet czasem wiedziałam co myślą, nigdy nikomu tego nie powiedziałam. Gdy byłam w twoim wieku zaczełam widzieć duchy, mówiły do mnie , a ja o dziwo także mogłam z nimi rozmawiać. Tego nie dało się ukryć. To był dar ale jednocześnie przekleństwo. Matka opowiedziała mi o półbogach, a kilka dni później odwiedził mnie ojciec i zabrał do Podziemia, mówiąc że tam będzie mi lepiej. I faktycznie tak było, dopiero tam poczułam się sobą i co zabawne i paradoksalne, poczułam, że naprawdę żyję.
- I nigdy nie chciałaś wrócić do matki?
- Wśród żywych czułam się zawsze obco, nie miałam nigdy przyjaciół. Uważali, że jestem dziwolągiem. Za to w Podziemiu duchy potrzebowały mojego wsparcia, a ja ich. Teraz, gdy wrota są otwarte, duszę się buntują i nawet ja nie mogę ich uspokoić.
- Dlatego przyszłaś do świata żywych - kiwnęła głową - zaraz, zaraz powiedziałaś przedtem, że gdy byłaś w moim wieku? To ile ty masz lat? Dałbym głowę, że tyle co ja.
- Hmm... Na pewno jestem młodsza od Hazel, ale starsza od Nica - powiedziała Drusilla.
- Na Hefajstosa, nie powinnaś żyć! Jakim cudem...
- Spokojnie, nie jestem sługusem Gai, uwierz mi nie mam z nią nic wspólnego.
- Wierzę ci - powiedziałem.
- W podziemiu inaczej płynie czas. Gdy robię się niewidzialna to jestem jak duch, dlatego się nie starzeję i łatwiej jest mi porozumiewać się ze zjawami.
- Super! Też chciałbym tak potrafić, niezła sztuczka. Myślisz, że gdybyś mnie dotknęła i stalibyśmy się niewidzialni to moglibyśmy pójść razem do podziemia?
- Hmm, ciężko powiedzieć, ale myślę ,że nie, bo musiałabym przez cały czas trzymać cię za rękę, a poza tym aby odpowiednio wykonać tę sztuczkę trzeba mieć sporo wprawy, nie mając jej najprawdopodobniej nie przeszedłbyś przez granicę światów - krainy umarłych i żywych.
- Eh, szkoda ... Fajnie by było - powiedziałem ziewając.
Nawet nie zwróciłem uwagi kiedy zachciało mi się spać. Drusilla powoli wyjęła swoją dłoń z mojej i powiedziała:
- Jutro będziesz miał ciężki dzień, powinieneś się wyspać.
- Nie, spokojnie wcale nie jestem zmęczony - odparłem wbrew sobie.
Dru uśmiechnęła się ( czy w jej wzroku kryło się współczucie?) i ku mojemu zdumieniu pocajowała mnie w policzek. Zarumieniłem się.
- Czy Drusilla to przypadkiem nie jest rzymskie imię? - spytałem jeszcze zanim zniknęła.
- Tak, mój ojciec uznał to za zabawne żebym jako dziecko greckiego boga posiadała rzymskie imię.
Nie wiem czy to był żart czy mówiła na serio bo odplynąłem w otchłań snu. Wyjątkowo tamtej nocy nie śniły mi się koszmary.
CZYTASZ
Pamiętnik półbogów
Teen FictionOpowiadanie o miłosnej historii Leo z Olimpijskich Herosów. Jeśli myślicie że Kalipso była jego największą miłością to się bardzo mylicie... Poznajcie największy sekret Leo. UWAGA‼️Grafika też jest zastrzeżona prawami autorskimi ‼️