-Prolog-

24 4 1
                                    

25.08.2020.

Stałam obok dużych frontowych drzwi i ze smutkiem patrzyłam jak mój starszy brat pakował walizki do BMW. Nie przepadałam za swoimi rodzicami a teraz miałam mieszkać tylko z nimi, niestety mój brat mnie zostawiłał. Najchętniej wsiadła bym do auta i pojechała ze swoim bratem, ale nie mogłam. Mój brat jechał na studia a ja chodziłam jeszcze do podstawówki, a po za tym rodzice by się nie zgodzili. Oni na mało rzecz mi pozwalali. Nie miałam w szkole koleżanek i każdą wolną chwilę spędzałam z bratem. Nasi rodzice nie pochwalali naszej relacji, ale ja nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego, przecież jesteśmy rodzeństwem.

- Musisz jechać, Zane? - Zapytałam gdy brat podszedł do mnie by się pożegnać po raz setny tego dnia.

- Madeline, przecież wiesz, że tak - powiedział i przytulił mnie mocno. - Ale obiecuję, że wrócę i mam nadzieję, że przedstawisz mi swojego chłopaka.

Odsunęłam się od chłopaka i uderzyłam go pięścią w ramię na co on zaśmiał się a ja przewróciłam oczami.

- Jakoś w to wątpię - powiedziałam gdy nagle do przedpokoju przyszła moja matka.

- Do widzenia, Zane - powiedziała poważnie. Nawet nie uroniła łzy z powodu wyjazdu syna.

- Do widzenia, matko - powiedział równie sztywno co ona i zaczął z powrotem iść w stronę auta.

Podszedł do auta po czym wsiadł do niego i je odpalił. Stałam i ledwo powstrzymywałam łzy przy matce. Byłam pewna, że tej nocy nie zasnę i będę bezgłośnie płakać by nie obudzić rodziców. Gdy Zane odjechał i zniknął za zakrętem kobieta weszła do środka, lecz ja dalej stałam i wpatrywałam się w drogę, którą przed chwilą jechał mój brat. Gdy zaczął padać deszcz wróciłam do domu i skierowałam się w stronę swojego pokoju. Siedziałam przy biurku i czekałam aż moi rodzice pójdą spać. Gdy w końcu to się stało położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać, a nawet krztusić się łzami przeklinając swój los. Całą noc myślałam o ostatnich słowach Zana. Ale obiecuje, że wrócę.

27.08.2020

- Madeline! - Krzyknęła matka.

Od razu podniosłam się i ruszyłam w stronę jadalni, gdzie siedziała moja matka. Rozglądając się po tym samym nudnym wnętrzu - białe ściany, drewniany stół, szary dywan, abstrakcyjne szare obrazy na ścianach oraz żyrandol, który błyszczał gdy padało na niego słońce.

- Tak, matko? - Zapytałam niepewnie siadając na krześle.

Siedziałam na przeciwko swojej matki i ojca co nie było przyjemnym doświadczeniem. Rodzice mieli poważne miny, gdy ja coraz bardziej zaniepokojona czekałam na odpowiedź, której coraz bardziej się obawiałam.

- Musimy ci coś powiedzieć - powiedział mój ojciec więc momentalnie na niego spojrzałam.

- Słucham - odpowiedziałam i czekałam coraz bardziej zaniepokojona.

- Zane nie żyje - powiedziała spokojnie matka.

Moja matka powiedziała to, kurwa, głosem jakby właśnie mówiła ,, Obiad będzie o szesnastej" a przecież mówiła o śmierci swojego syna. W tym momencie mój świat runął w gruzach, jedyna osoba, która była dla mnie ważna nie żyje. Tym razem nie powstrzymałam łez, po prostu zaczęłam płakać nie zważając na nic. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje. Zane nie żyje.

They will make everything pleasantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz