Pewnego razu, w zwykły dzień, do zwykłej kobiety przyszła Nicość. Pojawiła się znikąd, do nikąd prowadziła. Z wielką, ziejącą pustką w środku.
Świat jednak nie znosi próżni.
Pustka pragnęła się wypełnić.
Znudzona i głodna wszystkiego Nicość zaczęła wchłaniać w siebie Jej myśli,przeżycia i uczucia, tworząc Ją coraz słabszą.
W tym samym czasie, w odległej, choć nie aż tak bardzo dalekiej krainie, Wilk Fenrir niestrudzenie próbował wyswobodzić się z pułapki. W końcu udało mu rozerwać wstęgę wykutą przez karłów. Był wolny.
Wkrótce, w pobliżu pałacu Walhalla, bogowie i olbrzymi stanęli na placu boju. Rozpoczęła się bitwa. Jej wynik z góry był wiadomy.
Olbrzymi i bogowie wybili się nawzajem. Zagładzie miał też ulec cały świat. Jednak śmiertelność dotyczyła materialnej części bogów a nie ich mocy. Te, opuszczone przez pokonane ludzkie ciała, szukały nowego odczłowieczego wsparcia.
Wzdęta jak balon Nicość nie miała umiaru w swej żarłocznej zachłanności. Pochłonęła jeszcze jeden kęs. Rozciągnięta do granic swojego istnienia, pękła uwalniając nową istotę.
I przed Nią stanął On. Był dla Niej wszystkim tym co utraciła a Ona dla Niego wszystkim tym, czego jeszcze nie doświadczył. Zwarli się więc w uścisku łącząc swoje ciała i umysły stając się kompletną jednością. I wtedy wpłynęła w Nich moc i energia umierających bogów i świata.
I tak, z kobiety i mężczyzny powstał Nowy Świat.
Część ludzi, zwierząt,stworzeń i zjawisk przetrwało i znalazło swe miejsce w następnej rzeczywistości. Ale powstały też nowe istnienia.
Z miłości kobiety i mężczyzny powstało wiele dobrych stworzeń i zjawisk. Lecz z czasem w ich uczucie wdarło się zmęczenie, znużenie i irytacja. Powstały w ten sposób stworzenia i zjawiska mające w sobie zło.
Jednak ich miłość zazwyczaj przeplatała i mieszała się z problemami tworząc swoją własną jakość. I tak powstało Ilrin.