1. I po co mieć tego przyjaciela...

89 8 0
                                    

– On nie będzie na ciebie czekał. – powiedzjał mi Juan.

–No cóż, oczywiście, że na mnie nie czeka, myśli, że jeszcze zdaję egzaminy – odpowiadam bratu Fermína.

– Biedny mój brat, jego najlepsza przyjaciółka go okłamuje. – odpowiada ze śmiechem.

– To w dobrym celu, głupcze.

– Mamo, Julia mnie obraziła! – mówi mamie, a ja się śmieję.

– Właśnie nazwałeś ją kłamcą, czego się spodziewałeś? – mówi Lola, stając w mojej obronie.

– Jak zawsze musisz jej bronić. – mówi Juan, udając złość.

Diego, Lola, Juan i ja jedziemy samochodem. To rodzice i brat mojego najlepszego przyjaciela Fermína. Znamy się i jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi praktycznie od urodzenia, nasi rodzice przyjaźnią się od liceum, a między naszymi urodzinami jest jeden dzień róznicy. Teraz jedziemy do Linares, aby zobaczyć, jak Fermín rozegra swój ostatni mecz z starą drużyną.

W ostatnich latach grał w młodzieżowej drużynie Barcelony, jednak został wypożyczony do Linaresu i w przyszłym sezonie wróci do starego klubu.

Fermín gra w Barcelonie od 13 roku życia, realizując marzenie o byciu profesjonalnym piłkarzem.
Chociaż zostałam w Huelvie, naszym rodzinnym mieście, nigdy nie przestaliśmy rozmawiać, zawsze byliśmy dla siebie dostępni.

– On właśnie mnie dzwoni. – oznajmia Lola, mając na myśli Fermina

– Nic nie mów, Julia. – mówi mi, zanim podniesie słuchawkę i przełączy się na głośnik.

– Cześć, kochanie.

– Cześć mamo, jak się masz? Ile drogi Ci zostało? - Słyszę głos Fermína rozmawiającego przez telefon swojej matki.

– Bardzo dobrze, podróż zaraz się kończy, do Linares mamy jescze, tylko pół godziny. - odpowiada Lola - A jak ty się masz, kochanie?

– No cóż, właśnie wróciłem z kolacji, po rozmowie z tobą zadzwonię do Juls, żeby z nią porozmawiać, powiedziała mi wcześniej, że dzisiejszy egzamin wypadł jej dobrze, a potem pójdę spać, żeby na jutro być dobrze wypoczętym.

– No to tyle, kochanie, mamy jeszcze trochę czasu, żeby dotrzeć na miejce, jak dotrzemy, wyślę Ci smsa, żebyś wiedział, że przyjechaliśmy i możesz spokojnie iść spać. - mówi mu Lola.

– Dobrze, do zobaczenia jutro, kocham cię. – żegna się.

– Do zobaczenia jutro kochanie. – mówi Lola przed rozłączeniem się.

Nie minęły nawet dwie minuty, gdy w moich rękach zadzwonił telefon – to był Fermín.

– To Fermín. – mówię przed odebraniem, żeby nic nie mówili.

Odbieram, ale nie włączam głośnika jak jego mama, a po prostu przykładam telefon do ucha.

– Cześć.

– Cześć, co robisz? – pyta mnie.

– Jestem, w domu, uczę się.

– Mógłbym Ci kazać wyjść na chwilę i oczyścić głowę, ale znając Ciebie, wiem, że tego nie zrobisz, bo wolisz zostać w domu i dać się przytłoczyć. – mówi mi, a ja się uśmiecham, z tego, jak dobrze mnie zna.

– Wiesz, że jestem uparta i nie wychodzę, więc porozmawiajmy o tobie. – mówię, zmieniając temat. – Stresujesz się jutrzejszym dniem? To twój ostatni mecz w Linaresie.

Siempre tú ||| Fermín López (TŁUMACZENIE PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz