2. Zły moment

2 0 0
                                    

Taksówka przyjechała szybko pod klub. Był to zwykły czerwony opel astra, który miał na bagażniku numer telefonu, jak i reklamę firmy taksówkowej. Kierowca był w średnim wieku i śmierdziało od niego papierosami. Typowe, ale miał uroczą przywieszkę na lusterku kaczki, która trzymałą się sznurków jak huśtawki i tak się huśtała. Ernest powiedział kierowcy ich adresy i przy okazji zapłacił. Seul źle się poczuł z faktem tego, że ktoś za niego płaci. Tym bardziej że tym kimś jest osoba pracująca w mafii. Chociaż i to nie miało znaczenia, Seul nie lubił być dłużny. Wygrzebał te drobne, jakie mu został i wyciągnął je w stronę chłopaka.

- Jak będzie okazja, oddam ci wszystkie pieniądze, obiecuje- powiedział rudowłosy, a brunet się zaśmiał głośno.

-Oj daj spokój! To marne grosze, nie musisz mi tego oddawać- powiedział, patrząc na niego, a Seul pokręcił głową

-O nie, nie, nie. Oddam ci tę kasę, nie lubię być dłużny- powiedział stanowczo. Ernest popatrzył na niego i westchnął.

-i tak tej kasy nie przyjmę. Do tego, nie kojarzę cię, a znam praktycznie wszystkich z mojej okolicy, może nie tak dokładnie, a tylko z widzenia. A mało tego, masz bardzo nietypową urodę, nie jesteś z polski co? Lub masz jakieś korzenie. Powiedz więc, jak to z tobą jest? - zapytał, patrząc a niego, a Seul nie mógł uwierzyć, że kilka chwil, a brunet mógł już tyle wywnioskować

-Cóż, przeprowadziłem się tydzień temu - skłamał lekko. Bo na logikę, jakby powiedział mu prawdę, jakie wrażenie mógł o sobie wyrobić? Ledwie zmienił zamieszkanie i już do klubu poszedł? No na pewno nie taką, jaką Seul by chciał. - I tak, masz racje, nie jestem Polakiem. Pochodzę z Korei, południowej oczywiście i jako dziecko przeprowadziłem się z mamą do jej partnera. - wyznał. I w tym momencie zrozumiał, jaki błąd popełnił. Nie powinien zdradzać o sobie żadnych informacji, a on już wie jego prawdziwe imię, jak i jego narodowość. Rudowłosy nawet nie wymyślił sobie fałszywej tożsamości! W myślach przeklinał siebie za ten błąd. Geniusz po prostu.

-O! To interesujące. A jak na razie ci się podoba okolica? A sąsiedzi mili? - powiedział, uśmiechając się sympatycznie. Seul patrząc na niego, nie mógł też się nie uśmiechnąć. Zaraźliwy ten uśmiech.

-No, nie znam ich na razie, ale spokojnie jest- przyznał - i to dobrze, lubię spokój.

-To najważniejsze. - przyznał Ernest. Miał znów coś powiedzieć, lecz dźwięk syren im przeszkodził. Kierowca musiał gwałtownie zahamować, przez co dwójka pasażerów lekko poleciała do przodu, bo po co komu pasy. Ernest i Seul spojrzeli na siebie i zapieli je od razu.

-Przepraszam, ale muszę ustąpić straży- powiedział ochrypłym głosem kierowca. I rzeczywiście, po chwili obok nich przejechały dwa wozy strażackie.

-O takiej godzinie? Co mogło się stać- mruknął Seul, który został zarażony przez ojczyma tej polskiej ciekawości. Mieszkali na obrzeżach, więc policja lub straż pożarna robiła furora, niczym Seul idący chodnikiem. Każda starsza kobieta zachwycała się, że Seul wygląda jak porcelanowa, ruda laleczka.

-Masz racje, to dziwne, że o takiej godzinie jadą. Tym bardziej że skręcili w twoje osiedle. - zauważył brunet, a Seul myślał, że się przesłyszał. Rzeczywiście, kiedy sami skręcili w osiedle, Ernest, jak i Seul mogli zobaczyć tłum ludzi zebranych przy jednym z bloków, a także strażaków, którzy pilnowali tłum gapiów.

Seul mruknął ciche „no nie" i kiedy kierowca się zatrzymał, wybiegł z auta. Za nim wyszedł Ernest. Miał przecież blisko do domu, a był ciekawy, co się wydarzyło.

Blok, jak blok, stał i na pierwszy rzut oka, nic nadzwyczajnego z nim się nie stało. Dopóki ktoś nie spojrzał do góry. Od około 3 piętra, wszystkie okna w bloku były potłuczone, a z niektórych nadal wylatywał ciemny dym. Seul blady się aż zrobił, bo jego mieszkanie było na trzecim piętrze! Miał nadzieje, że coś się zachowało, bo jeśli nie, zostaje z niczym. Akurat jeden ze strażaków przechodził obok niego.

Too easyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz