Rozdział 2

19 1 0
                                    

- No, i ta babka, jebnęła do mnie tekstem "spierdalaj". - Słuchałam długiego wywiadu roześmianego Nicka, o tym, jak kasjerka zwyzywała go, po tym jak chciał kupić piwo, będąc pijanym.
Sobotni wieczór, był dość ciepły, więc wszyscy siedzieliśmy przed barem, obserwując wszystko dookoła. Byłam już po pracy, więc mogłam sobie pozwolić na chwilę wytchnienia od obowiązków.
Nicholas ciągle coś gadał do Chase'a, Janet i Severin siedziały popijając piwo a Mia... z nią, nigdy nic nie wiadomo. Poznała chłopaka, z którym jest prawie rok, przysięgam, że nigdy niewidziałam jej tak szczęśliwej i zakochanej. Jej przyszły mąż (jak sama stwierdziła) ma na imię Jordan. Miał kręcone bląd włosy I niebieskie oczy. Skłamałabym, mówiąc, że jest brzydki, bo wcale taki nie był.
Kiedy patrzyłam na moich przyjaciół, nie dowierzałam. Nie dowierzałam, że odzyskamy kontakt, siedząc w barze, popijając tanie piwo i tworząc wspólne, niezapomniane chwile.
- No heeej misiaczki wy moje! - Krzyknęła Mia, zjawiając się tuż obok mnie. Chłopaki patrząc się na nią, wybuchnęli śmiechem.
- Ee, małolata idziesz zatańczyć? - Zapytał Chase, wyciągając w kierunku Mii rękę.
Patrzyła na niego z udawaną pogardą, po czym szeroko się uśmiechnęła. Wiedziałam, że Jordan jest przeciwko, ale już było za późno na jakiekolwiek sprzeciwy. Będąc z nią w związku, musiał zaakceptować również naszych pojebanych znajomych.

Czując obce ręce na swojej tali, szybko się odwróciłam. Okazało się, że to tylko Nicholas z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem.
- Tobie już się naprawdę nudzi? - zapytałam, przewracając oczami.
- Przestań tyle gadać i chodź tańczyć!
Zaciągnął mnie w kierunku parkietu, na którym ludzie tańczyli jebanego kankana.
Patrzyłam z szokiem na tańczących ludzi, kiedy w tłumie ujrzałam tańczego Chase'a i Mię.
- Tobie się nieźłe popierdoliło w głowie, jeśli myślisz, że zatańczę kankana. - Stwierdziłam, ślepo patrząc na ludzi przed sobą.
- No chodź, będzie fajnieee.
Nick patrzył na mnie maślanymi oczkami, lekko ciągnąc w stronę parkietu.
- Niewiem jak ty, ale ja nie mam zamiaru się ośmieszać.
- Niszczyciel dobrej zabawy! - Krzyknął kiedy szłam w kierunku naszej ławy w której urzędowaliśmy. Widziałam nieznaną mi osobę, ubraną w elegancki, dopasowany garnitur, rozmawiającą z Jordanem. Wydawało mi się, że kojarzyłam tą osobę, moze nawet ją widziałam.  Moje przypuszczenia były jak najbardziej trafione. Chłopak który siedział z chłopakiem Mii, to Aiden.
Zszokowana usiadłam koło Janet, próbując zająć ją rozmową.

- Ten skurwysyn, chciał zatańczyć ze mną kankana. - powiedziałam, udawając strasznie oburzoną tym faktem. Widząc minę przyjaciółki, powtórzyłam ostatnie słowo. - KANKANA!
Patrzyła na mnie i w kierunku Greya, chcąc dać mi do wiadomości, że tu siedzi. Posłałam jej niezręczne spojrzenie, kontynuując dalej rozmowę.
- Powiedziałam mu, że nie zatańczę kankana i się obraził. Powiedział, że jestem niszczycielem dobrej zabawy. - Powiedziałam przewracając oczami a dziewczyna patrzyła na mnie z rozbawieniem, wymalowanym na twarzy.
- A ze mną zatańczysz? - Zapytała, patrząc to na mnie, to na Aidena.

Po krótkiej chwili milczenia, przeanalizowałam to wszystko, dochodząc do wniosku, że lepszy kankan niż siedzenie obok chłopaka, o którym chciałam zapomnieć.
Pociągnęłam blondynkę ze sobą, prowadząc ją w stronę parkietu. Okazało się, że "sezon" na kankana już minął, więc teraz DJ puszczał Vixę, co totalnie mi nie przeszkadzało w dobrej zabawie. Janet widząc mnie tańczącą, zaczęła robić to samo co ja.

Minuty zaczęły przyspieszać. Nawet się nie orientowałam, ile czasu spędziłam już na parkiecie. Z daleka widziałam trzy osoby, przyglądające się mi oraz Janet. Wśród nich, zauważyłam Aidena, który co jakoś czas, mówił cos do Chase'a i Nicholasa. Miałam wrażenie, że wszystko dookoła zaczęło zwalniać. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam bardziej kręcić biodrami. Skoro się patrzył, musiałam to wykorzystać. Janet obserwując całą sytuację, zblizyla się do mnie aby mi coś powiedzieć.
- Patrzy się na ciebie!
Posłałam przyjaciółce chytry uśmiech, po czym jej odpowiedziałam.
- O to mi chodzi!
Po krótkiej wymianie zdań, wróciłyśmy do tańczenia, jednak jak się okazało, nie na długo, bo moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Poklepałam moją towarzyszkę po barku, wskazując na naszą ławę, pokiwałam głową a ja niedługo później kierowałam się w tamtym kierunku.

Po drodze podeszłam do baru, zamawiając sobie drinka Sex on the beach. Wiedziałam, że to będzie ostatni drink, przed powrotem do domu.
Siadając na ławie, popijając drinka, poczułam silne szturchnięcie. Odwróciłam się, aby zobaczyć, kim była ta osoba. Zmarszczyłam brwi, widząc przed sobą Chase'a.
- Co jak co, ale tyłkiem to ty potrafisz ruszać. - Pokręcił figlarnie brwiami.
- Dopiero teraz to odkryłeś?
- Stara, mówię ci, mój brat był, kurwa, zachwycony! - powiedział, niemal piszcząc z podziwu.
- A jak ci powiem, że taki był mój zamiar. Uwierzyłbyś mi?
Gray przez chwilę się zastanawiał nad odpowiedzią.
- Tak, bo to nawet do ciebie podobne.
Obydwoje się roześmialiśmy, łapiąc kontakt wzrokowy.
- Gdzie Severin? - Zapytałam, zdając sobie sprawę, że od dłuższego czasu jej nie widziałam.
- Pojechała do domu. Wiesz... nagła sprawa.
Uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc co mój przyjaciel miał na myśli. Kiedy Severin się zwijała z imprezy w "nagłej sprawie" chodziło o trudną sytuację w domu, a dokładniej, o jej ojca alkoholika. Wiedziałam, że ta dziewczyna ma ciężko a pomimo wszystkiego, zachowywała się jak najszczęśliwsza osoba na ziemi, choć wiedziałam, że chce to wszystko odreagować.  Tak naprawdę, osoby z ciężką sytuacja rodzinną, skrywały wiele sekretów. Chciały zachować pozory, lecz nie zawsze było to możliwe. Musiały żyć jakby nigdy nic, bo nie chcialy zamartwiać bliskich osób, swoim smutkiem. Było to dla mnie zrozumiałe, zawsze starałam się ją wspierać kiedy tylko tego potrzebowała, jednak nigdy nie potrafiłam postawić się na jej miejscu. Byłam osobą która miała wręcz idealne życie, bez większych problemów (nie licząc mojego ex-stalkera). Miałam kochających rodziców i kochaną siostrę przy boku.

Siedzieliśmy całą gromadą, przy naszym stanowisku, beztrosko rozmawiając.
Czułam na sobie wzrok Aidena, co mnie bardzo rozpraszało. Nie potrafiłam się na niczym skupić, bo jedynie o czym myślałam, to chłopak z przeszywającym wzrokiem, siedzący naprzeciw mnie.
- Pan Prawnik nie pije?- Zapytał roześmiany Chase, swojego brata.
Aiden posłał mu znudzone spojrzenie.
- Prawnicy nie piją.
- Oho, pan "Łamacz prawa" stał się panem "przestrzegającym prawa". Interesujące, powiem ci
Po tonie głosu Chase'a, wiedziałam, że stara się nie wybuchnąć śmiechem. Ja, obserwowałam całą sytuację. Nicholas, który też obserwował, postanowił zabrać głos.
- Dobra Chase, daj mu spokój.
- No dobra, dobra. - Gray podniósł ręce na znak kapitulacji.
W późniejszym czasie, słyszałam dookoła głosy, jednak nie potrafiłam się skupić, nawet gdybym tego chciała. Bo jedynie o czym myślałam, to żeby na nowo zniknął z mojego życia. Nie chciałam znów się przywiązać, tylko po to, aby na nowo się rozczarować. Nie chciałam nic do niego czuć, ale było w nim coś, co przyciągało. Nie potrafiłam dokładnie nazwać tego uczucia, jakie do niego czułam.
Był moim koszmarem, który nie pozwalał mi spać po nocach.

We are the same #2 [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz