Rozdział 2

15 4 0
                                    

Mavros stał przy oknie, które zdawało się przyciągać jego wzrok, pochłaniając jego myśli w ciemnościach lasu przed nim. Patrzył tak intensywnie, że wydawało się, iż nie dostrzega niczego innego wokoło. Mój wcześniejszy dotyk, moje słowa - wszystko to przeszło koło niego niezauważone. Ale dostrzegłam coś innego - drżenie mięśnia na jego mocno zarysowanej szczęce.

Decydując się na kolejne podejście, znowu musnęłam go delikatnie po ramieniu. Chciałam dotrzeć do niego, przerwać to milczenie, które zaczęło mnie coraz bardziej niepokoić. Podeszłam bliżej, aż nasze spojrzenia musiały się spotkać. Chciałam, aby mnie zauważył, aby wreszcie otworzył usta i wykrztusił z siebie to, co tak głęboko skrywał. Wiedziałam, że coś go dręczy, że coś go trzyma w mroku jego własnych myśli.

W jego spojrzeniu widziałam burzę emocji - niepokój, zdezorientowanie. Ale także coś jeszcze - emocje, które próbował ukryć pod tą twardą powłoką, którą zwykle przywdziewał jak zbroję.

Czekałam, patrząc na niego intensywnie, gotowa na to, co może wypłynąć na powierzchnię. Mój dotyk na jego ramieniu był jak most, który chciałam zbudować między nami, abyśmy mogli porozmawiać o tym, co nas obu dręczyło.

- Caelistra, ja... - zaczął niepewnie przeczesując ręką swoje ciemne włosy.

Delikatnie dotknęłam dłonią jego policzka, czując pod palcami lekki zarost, który drapał moją skórę. Nie odrywałam od niego oczu, próbując zrozumieć wszystkie ukryte emocje, które się w nim kryły. Widziałam, jak jego spojrzenie stawało się coraz bardziej intensywne, jakby chciał przekazać mi coś istotnego, coś co nie mieściło się w zwykłych słowach.

Wszystko wokół nas zdawało się zastygać. My dwoje, sami we własnym świecie, powietrze było nasycone napięciem. W tym momencie każdy oddech, każdy gest miał znaczenie. Jego oczy wciąż wpatrywały się we mnie, próbując odnaleźć odpowiednie słowa, które chciał wyrazić.

Nagle drzwi do leśnego domku otworzyły się gwałtownie, przynosząc do wnętrza chłód nocy. Przeniosłam swój wzrok ku wejściu i od razu rozpoznałam, że to Calamitas zaszczyciła nas swoją obecnością. W jej oczach dostrzegłam zaskoczenie, a może i niepewność, widząc naszą bliskość i atmosferę, która zapanowała między nami.

Mężczyzna nagle oderwał wzrok ode mnie, jakby przypomniał sobie o otaczającym nas świecie, który przez chwilę zdawał się zniknąć. Bez słowa obrócił się i wyszedł. Jego odejście było tak nagłe i bezceremonialne, że poczułam, jak serce zamarło mi na chwilę. Zostałam sama z wirującymi myślami i niewypowiedzianymi słowami.

- Ja... Przepraszam, że wam przerwałam... Nie wiedziałam, że..., że wy jednak... - mówiła z trudem, próbując ogarnąć szok.

Z delikatnym uśmiechem na ustach odsunęłam się od okna. Powoli zbliżyłam się do mojej przyjaciółki, przywitałam ją serdecznie, choć czułam jej wzrok badający mnie uważnie. Widziałam, że jeszcze nie może uwierzyć w to, co zobaczyła.

- Nie, między nami nic nie ma - odpowiedziałam bez większych emocji - To nie jest dobry czas na tego typu relacje - mówiąc to skierowałam się w stronę fotela, na którym nie tak dawno siedziałam.

***

Wciąż nie mogłam się otrząsnąć po ostatnich wydarzeniach. Moja misja zakończyła się niepowodzeniem, Mavros zniknął bez śladu, a Veritas... Veritas narażając własne życie uratował mnie, teraz być może płaci za to najwyższą cenę. Każda myśl o nim, o jego losie, budziła we mnie niepokój. Za każdym razem przypominałam sobie ostatnie słowa, które do mnie powiedział „Nie martw się o mnie" - łatwo powiedzieć.

CAELISTRAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz