- Czujesz się gotowa "Smerfetko"? - Anika przeczesała ostatni raz moje niebieskie włosy związane w kucyk i spojrzała na mnie w ogromnym lustrze stającym na przeciwko mnie.
- No powiem Ci, że w chuj gotowa. - Powiedziałam sarkastycznie czując jak mój puls niebezpiecznie przyśpiesza. - Od kilku dni zastanawiam się jak rozegrać ten dzień żeby się z nim nie spotkać a ty masz czelność się mnie pytać "czy czuję się gotowa"? Oczywiście, że nie idiotko! Jestem cholernie przerażona! Skala mojego strachu wybiła za miarę! - Schowałam swoją twarz w dłoniach co spotkało się z natychmiastową interwencją blondynki, która widząc moje poczynania zabrała moje ręce.
- Ty frajerko godzinę robiłam ci makijaż tylko po to żebyś odbiła go sobie na łapach a nie na jego pościeli? - Wytrzeszczyłam oczy i wyrwałam swoją dłoń strzelając Anike w głowę.
- To się nazywa mobbing. - Justin wszedł na zaplecze i odłożył swój plecak na ziemię. - Od kilku dni obie jesteście jakieś nieobecne i tajemnicze. Co wy knujecie?
- Zastanawiamy się gdzie schować ciało. - Przyjaciółka rzuciła uroczy uśmiech w stronę chłopaka i przewiązała czarny fartuch przez swoją talię. - Mia Khalifa powinna zejść za około minutę więc idę ją zastąpić. A tobie Harper radzę CIASNO związać fartuszek. - Blondynka akcentując niektóre słowa wyszła na salę zostawiając mnie w stanie kompletnego załamania, a Justina z jeszcze większą zagadką.
"U mnie czysto... Nie widać nigdzie twojego gwiazdora". Wiadomość od Aniki wybiła mnie z rytmu pracy. Zbliżała się już północ a po wysokim blondynie nie było ani śladu. Może dał sobie spokój? Z jednej strony było to moje wybawienie i coś czego tak naprawdę od początku chciałam. Z drugiej jednak zastanawiało mnie to dlaczego tak nagle chłopak się wycofał. Wyglądał jakby mu zależało. Co się stało blond chłopcze?
Trzecia w nocy. Koniec zmiany. Cały mój starannie wykonany makijaż już dawno się rozmazał a z precyzyjnie utworzonej kitki wystawała teraz masa pojedynczych włosków.
- Mam nadzieję, że już nigdy nie pokaże nam się na oczy. Co za skurwysyn! Najpierw łazi za tobą jak jakiś pojebany małolat, a kiedy zgadzasz się na spotkanie to nie przychodzi? Przysięgam, że jak go zobaczę to... - Anika przeżywała nieobecność Joosta bardziej niż ja.
- Daj sobie spokój blondie. Mam nadzieję, że już nigdy na siebie nie wpadniemy i tyle tak? Raz w życiu popełniłam błąd zgadzając się w ogóle na przegadanie sytuacji, która nie powinna się wydarzyć. - Westchnęłam i rozpuściłam włosy rozczesując je delikatnie. - Leć do domu. Ja muszę jeszcze na stację. Nie mam alkoholu w domu a po wstaniu zamierzam najebać się w trzy dupy, a ty mi w tym pomożesz.
- Dzwoń pół godziny wcześniej. W takim razie do zobaczenia Smer...- Dziewczyna przerwała gwałtownie i uśmiechnęła się niezręcznie. - Miśku. - Anika pocałowała mnie w policzek, zabrała swoją torbę i zostawiła mnie samą na zapleczu.
Poszłam do łazienki i zmyłam reszki makijażu. W końcu i tak nie będzie mi potrzebny. Przebrałam się z wieczorowej, czarnej sukienki w dresy i przerzuciłam włosy na jedną stronę zarzucając kaptur. W nocy warto wyglądać jak dres żeby żaden frajer się do ciebie nie doczepił. Zbierałam się do wyjścia kiedy w tylnie drzwi ktoś zaczął uciążliwie pukać i ciągnąć za klamkę. Pewnie Anika czegoś zapomniała...
Otworzyłam szare, drewniane drzwi i od razu tego pożałowałam. Przede mną stał ten sam, głupi blondyn, który od kilku dni sprawiał, że moje ciśnienie skakało jak szalone.

CZYTASZ
bad idea right? | Joost Klein
FanfictionNiefortunna seria wydarzeń, w której jedna, wspólna noc zamienia się w codzienne "dzień dobry" i "dobranoc". " - No nieźle. Lalka bratz i emos wyjęty z filmu Tima Burtona? Jesteśmy prawie jak Timothée Chalamet i Kylie Jenner. - Ja bym tego nie odb...