.:Zapoznanie..

28 3 10
                                    


**Proszę czytać z filmikiem w tle dla lepszych wrażeń!**

Nigdy nie miałem szczęścia do miłości. Nawet nie wiem czy byłbym w stanie nazwać to miłością, a nawet jeżeli to jedynie jednostronną. Moje serce było złamane, na milion kawałków to za mało powiedziane, było rozszarpane niczym mięso przez głodne lwy. Myślałem, że po stracie mojego ukochanego Marka, moja dusza nigdy nie zasta spokoju. Myślałem, że Marek jest moją jedyną i prawdziwą miłością i nie umiałem się poskładać po jego stracie jednak kiedy myślałem, że to mój koniec i jak człowiek bez serca umiera tak i ja umre bez tego uczucia - spotkałem go.
Bartłomiej. Spotkaliśmy się dzięki prawdziwemu aniołowi miłości,Xyluwnicy. Z pradawnej mitologii, przestrzeliła nasze serca niczym kupidyn. Moja sytuacja majątkowa była tak samo beznadziejna jak moja sytuacja sercowa, jednak dzięki tej utalentowanej kobiecie co mi spadła z nieba jak jezusek co gładzi grzechy świata dostałem pozycje w jej firmie "Zhongli Cake™" na stanowisku sekretarki dla zarządcy w oddziale "Kamisato Slumber Party" dotyczącym prawdziwej twarzy polskiego sportu na czele z dyrektorem Bartłomiejem W.

Stres to za mało powiedziane, przed pierwszym dniem w nowej pracy myślałem, że oszaleje. Musiałem dać z siebie 100%, nie tylko dla siebie ale również dla Xylu jak i żeby udowodnić Markowi, że stracił prawdziwy diament. Jako iż egzamin na prawo jazdy spodobał mi się tak bardzo, że go zdawałem 24 razy, to wybrałem komunikację miejską. Jako iż Sosnowiec nie jest zbyt wielkim miastem, to mój poranny autobus był przepełniony ludźmi. Na szczęście udało mi się znaleźć kawałek podłogi, na którym przestałem aż do przystanku pod moim nowym punktem pracy. Budynek był ogromny, tylko trochę okrągły. Pewnym krokiem wszedłem do budynku, pokazując moją kartę dostępu. Jednak zanim udało mi się wejść do budynku, zatrzymał mnie mężczyzna w mundurze, łapiąc mnie za bark.
– P..Przepraszam Pana serdecznie.. – Wydukałem z siebie. Tajemniczy mundurowy spojrzał się na mnie spod byka, biorąc moją kartę dostępu.
– Nie myśl, że cię tak prędko przepuszcze, skibido. – Odrzekł komandos. Myślałem, że już po mnie. Jednak zanim żołnierz zdołał mnie wyrzucić, jego praca została przerwana przez czarnowłosego mężczyznę, z przypinką tajemniczego niebiesko-włosego pirata.
– Krzysiu, zostaw tego gnojka, zaraz 18, idziemy na automaty. Wtorek dzisiaj, w automaty sobie pobijesz nie w tego cwela. – Odetchnąłem z ulgą. Mundurowy zostawił mnie, popychając mnie do środka budynku. Szybko zabrałem dupe w troki, uciekając z miejsca zbrodni. Pierwsze miejsce, do którego się udałem było windą, miałem na swojej karcie numer mojego biura, a więc wybrałem numer na tablecie numerycznym czekając jak udam się na swoje piętro. Po wyjściu z windy ujrzałem masę ludzi, czułem się nieswojo bo zazwyczaj siedzę w domu i z niego nie wychodzę, więc widok aż 6 osób był dla mnie przytłaczający. Szybkim truchtem udałem się do wyznaczonego miejsca.
Biuro było ogromne. W porównaniu do mojego domu 20x50 taka przestrzeń to był luksus. Na miejscu zastała mnie pustka. Trochę mnie to zestresowało ponieważ Xylu mówiła, że na miejscu zastam przewodnika. Usiadłem wygodnie na moim miejscu. Ah, w końcu. Stabilna praca. Nie mogłem w to aż uwierzyć! Powoli zacząłem rozpakowywać swoje graty aż poczułem ogromną i przytłaczającą aurę. Poczułem mocarną, spoconą, wielką, majestatyczną dłoń na swoim małym barku, która ściskała mnie ochoczo. Niepewnie się odwróciłem, czując jak moja twarz zaczęła się czerwienić.
– A więc.. – Zaczął tajemniczy głos, który przestrzelił mnie niczym ogromna kula z pistoletu. Niski basowy głos zbliżył się do mojego ucha, łaskocząc je swoim oddechem, w którym można było wyczuć podwójnego big maca. – To ty jesteś moją nową sekretarką? – Zapytał, ściskając mój bark mocniej. Przez moje ciało przeszły ciarki, a krew w moich żyłach przyspieszyła. Spojrzałem się za siebie. Zszokowałem się. Za sobą zobaczyłem anioła ze skrzydłami pięknego niczym Apollo, odjęło mi aż mowę, ta majestatyczność i piękno sprawiła, że po moim kolanie pociekła kropla potu. Jak się później okazało, mój szef, uśmiechnął się do mnie, delikatnie smyrając mój bark. Aż poczułem, że moje hemoroidy zaczęły się cofać. Zanim zdążyłem coś odpowiedzieć, mężczyzna zaśmiał się, poklepał mnie po plecach tak mocno, że myślałem, że się wpierdole w swoje biurko. Następnie odszedł ode mnie, stając na środku mojego jak się okazało przedsionka. Rozłożył ręce, zaczynając swoją wypowiedź,
– Cóż..heh, nie spodziewałem się, że moją sekretarką będzie taki przystojny, młody mężczyzna jednak..heh, nie moje miejsce by oceniać. – Słysząc to zarumieniłem się, nie przerywając jego wypowiedzi. – Pozwól, że cię oprowadzę. – Wyszeptał, podchodząc do mnie po raz kolejny, delikatnie łapiąc moją dłoń. Jedyne co mogłem zrobić to skinąć głową, zgadzając się niewerbalnie na wycieczkę. Bartłomiej zabrał swoją dłoń tak szybko jak wstałem, pokazując mi wszystkie miejsca, o których powinienem wiedzieć. Na sam koniec znaleźliśmy się w ogromnym biurze Bartłomieja. Tak szybko jak weszliśmy, uśmiechnął się, dumnie oprowadzając mnie po jego królestwie. Pod sam koniec zaprowadził mnie na środek, przesuwając swoimi ogromnymi palcami po mojej dłoni.
– Spójrz na to, Maksymie UK. To..To! To jest moja dumna! To! Stół na wzór pizzy 60 centymetrów. Maksymie, czyż nie jest olśniewająca? – Zapytał z adoracją w głosie. Byłem oszołomiony. To było niesamowite! Westchnąłem zaszokowany.
– P..Panie Bartłomieju.. To jest...Ah! – Aż mi zabrakło słów. Nigdy nie widziałem czegoś tak potężnego oprócz mojego obecnego szefa. Bartłomiejowi podobała się moja reakcja, odwrócił się do mnie, pokazując mi swój zegarek na wzór skrzydełka z kfc.
– Spójrz, zaraz zamykamy. Chętnie posiedziałbym tu z tobą dłużej jednakże nie mogę ryzykować mojej pozycji. – Zaśmiał się, kierując się do wyjścia. – Wiesz... – Dodał.
– Za rogiem jest dobry bar, mają tam automaty i dobre piwo. Chciałbyś może odprężyć się po stresującym dniu w pracy? – Zapytał się, powoli wychodząc z biura. Jak zbłąkany kundel pognałem za nim. Wstydziłem się rozmawiać jednak słuchałem wszystko o czym do mnie mówił. Dzięki temu wypadowi dowiedziałem się, że drzwi w naszym budynku można rozmontować, żeby Bartłomiej mógł na spokojnie wyjść.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kawałki Miłości (z serem i pepperoni}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz