Rozdział Dwudziesty Siódmy

26 5 4
                                    

Gula podeszła mi do gardła, nie mogłam uwierzyć. Ona była totalna kanciarą! Jak mogłam jej zaufać!?

Jestem głupia.-Pomyślałam.

-Gdybyś nie przymilała się do Lizzy miałabym łaskę. Z solverem nie wygrasz.-Rzekła ciemno włosa.

Na twarzy J wymalowała się odraza jakby jej obwody nie chciały tego słuchać. Wydała z siebie głośny jęk irytacji.

-Serio kolejna w tamtej zakochana!? Czy wy nie umiecie znaleźć sobie dobrych kandydatów bądź kandydatek na drugie połówki!? Takich jak ja oczywiście.-Rzekła moja liderka widocznie załamana całym światem..

Czerwono oka machneła ręką na znak ignorancji i przyjęła pozycje do walki. Miała zamiar zacząć potyczkę.

Nie chciałam tego, ale co ja mogłam? Sama muru nie przepchnę. Potrzebowałbym kogoś na kim mogę polegać

Poddanie nie wchodziło w grę. Jak ja legenda wśród dronów rozbiórczych mogła się poddać? To byłby wstyd.

-Naprawdę chcesz walczyć? Nie ma sprawy.-Usmiechnełam się bajerandzko.

Moja liderka wraz z ciemnowłosa zaczęły wydobywać z siebie odgłos śmiechu. Nawet J wyglądała rozbawioną.

-Jeden dron przeciwko dwum silnym i pięknym istotą? Chodź bez urazy, ale urodą grzesze tutaj ja.-Oznajmiła biało włosa.

Pewnym krokiem podeszłam, wiedziałam co mogę zrobić, lecz czy to by wypaliło? Nie miałam zupełnie nic do stracenia. Gdy chciałam już wykonać mój pomysł, to ruska lalka doll , bo na z dużej litery nie zasługuje wtrąciła się.

-Ja też jestem ładna!-Krzykła czerwonooka.

Wyrolowałam oczami, ale postanowiłam zgrywać ofiarę. Najlepiej mi, to wychodziło, gdyż zawsze tak broniłam się przed konsekwencjami. Chociaż czy to miało być udawanie poszkodowanej?

-Macie rację... Poddaję się kompletnie... Nie wygram z wami, to wiem...-Rzekłam ściszonym głosem.

Dziewczyny spojrzały na mnie niepewnym wzrokiem, widać było, iż nie wierzyły w moje zamiary. Czy byłam zdziowna takowym faktem? Jasne, że nie.

-Nie wierzę ci.-Powiedziała szorstko moja liderka.

Podeszłam do niej pewnym krokiem, specjalnie spojrzałam na nią słodko. Mogłam ją zamordować nawet, firma nie byłaby w stanie czegoś mi zrobic, dlaczego? Nie miałam z nimi już żadnego kontaktu.

Objęłam dziewczynę mocnym węzłem zrobionym z moich rąk. J zesztywniała cała, ale uraczyła mnie po czasie tym samym.

-Przepraszam liderko.-Powiedziałam w pełni spokojnie, moje opanowanie było wręcz niespodziewane.

Dziewczyna spojrzała na mnie i wydała z siebie śmiech jakby przyjęła moje przeprosiny.

-Wybaczę ci, ale ostatni raz masz odwalać takie akcje!-Powiedziała podniesionym tonem głosu.

Zacisnęłam rękę w pięść, lecz starałam się nie zdenerwować. Pragnęłam by tamta podróba tostera się nie wpierdoliła.

-Ja nie o tym. Przepraszam za to.-Powiedziałam jednoczenie wysuwając pazury.

Wbiłam je w korpus dziewczyny. Olej prysł na mnie a system J zaczął świrować. Wyciągnęłam żelaste ostrza a kobiety a ta padła na ziemię.

Nie poczułam kompletnie nic z tym faktem, zupełnie nic. Żadnej najmniejszej emocji. Dokonałam się zamachu na J.

jak zostałam lesbijką [love story V x Lizzy] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz