Ostatnia była Lara, gdzieś wcześniej przewinęły się Sara i Alessandra. Mogłabym wymieniać je wszystkie bez końca, ale jaki byłby sens tego wszystkiego? Ja cierpliwie czekałam na swoją kolej, ale nigdy do niej nie przyszło. Mój czas się skończył, nim cokolwiek się rozpoczęło.
Napisałam dla ciebie dzienniczek wspomnień. Z początku nie miałam w tym żadnego celu, po prostu pielęgnowałam nasze wspólne chwile. Dopiero po diagnozie stwierdziłam, że mogę to jakoś wykorzystać z myślą o tobie. Wiedziałam, że kiedy odejdę, będzie ci strasznie ciężko. Nie chciałam, żebyś załamał się tak bardzo, jak ja po śmierci moich rodziców.
Choć moje ostatnie miesiące życia zawdzięczam tobie i twoim pomysłom, moja historia się skończyła. Twoja nie kończy się z chwilą, kiedy ja przestaję oddychać, a przynajmniej mam taką nadzieję. Nie wiem, co się wydarzy dalej, nie mam nad tym kontroli, ale musisz żyć dalej. Musisz trzymać mnie bliżej siebie, by móc przeżyć każdy kolejny dzień. Gdy za mną zatęsknisz, chwyć ten zeszyt, przeczytaj parę wspomnień i wtedy wrócę do ciebie. Pamiętaj, że teraz jestem twoim Aniołem Stróżem i nie wolno ci się poddawać. Wiem, gdzie cię znaleźć, jeśli zrobisz coś, czego nie powinieneś.
Byliśmy nierozłączni, odkąd trafiłam do domu dziecka po wypadku. Zatroszczyłeś się o mnie jako jedyny. Choć nikt z nas nie miał już rodziców, robiłeś wszystko, bym nie odczuwała ich braku. Pozwoliłeś mi walczyć z tęsknotą i gdzieś miałeś to, że miałam tylko sześć lat i nie rozumiałam nic prócz tego, że moi rodzice nie żyją. Jak na czternastolatka, któremu powinny już buzować hormony, odznaczyłeś się niebywałą dojrzałością, empatią i troską.
Uratowałeś mnie po raz pierwszy, dlatego pozwól mi, że teraz ja uratuję ciebie.
Do dzisiaj pamiętam wszystkie szczegóły tego, jak się poznaliśmy. Biegałeś z rondlem na głowie, śmiejąc się z innymi chłopakami, a ja siedziałam w rogu korytarza, pochłonięta żałobą. Byłam pod stałą opieką psychologa, ale nawet on nie zdziałał tyle, ile ty w ciągu pierwszych minut naszej rozmowy. Po prostu podszedłeś do mnie, usiadłeś obok i nie odezwałeś się. Zdziwiłeś mnie tym, dałeś mi chwilę czasu na przyzwyczajenie się do twojej obecności. Gdy już byłeś pewien, że wystarczająco dużo czasu spędziłam w twoim otoczeniu, by móc poczuć się komfortowo powiedziałeś:
– Widzisz tych wszystkich tutaj? Myślisz, że straciłaś rodzinę? Mylisz się. To twoja nowa rodzina i zadbam o to, żeby stała się dla ciebie najważniejsza na świecie. Nie jesteś sama, dobrze?
Pamiętam doskonale, jak wtedy się rozpłakałam. W końcu uświadomiłam sobie, że ktoś mnie rozumie. Byłeś pierwszym, który chciał mnie zrozumieć i pomóc. Byłeś inny niż psycholog. To był jego zawód, by mi pomóc, dostawał za to wynagrodzenie. Ty nie oczekiwałeś niczego w zamian. Od tamtego dnia, nie odstępowałeś mnie na krok. Byłeś moim osobistym ochroniarzem i chociaż czasem drażniło mnie to, że łaziłeś za mną wszędzie, byłam ci z całego serca wdzięczna. To dzięki tobie nauczyłam się żyć pełnią życia.
To wspomnienie pomaga mi przetrwać najgorszy okres choroby.
Pamiętasz, jak dojechaliśmy do Cannes? Znów byłeś przy mnie i nie zostawiłeś mnie nawet na minutę. Chodziłeś ze mną do łazienki, bo bałeś się, że znów stracę przytomność, a ciebie nie będzie obok, żeby w porę zareagować. Historia znów zatoczyła koło i nie mogłam prosić cię o lepsze zakończenie naszej historii.
Takiej klamry, gdzieś w duchu, potrzebowałam najbardziej.
Wiedzieliśmy obydwoje, że z Francji już nie będzie tak samo szczęśliwego powrotu, ale, na ile mogliśmy, korzystaliśmy z naszego towarzystwa, jak najbardziej się dało. Nie znam słów, które mogłyby wyrazić moją wdzięczność za wszystko, co dla mnie zrobiłeś, dlatego czemu by nie spisać każdego słowa, które padło z naszych ust? Czemu by nie napisać historii, którą mógłbyś czytać każdego dnia, żeby znów poczuć mnie blisko siebie?
By pamiętać, że to wszystko kiedyś działo się naprawdę.
Nic nie było wymyślone.
Już później, gdy pisałam ten dzienniczek, nie byłam pewna, które wspomnienie jest prawdziwe, a które fałszywe. Będziesz sam musiał to zweryfikować i wprowadzić poprawki. Chociaż może spodobają ci się niektóre. Jednym z moich ulubionych jest to na chwilę przed diagnozą, zaraz po zerwaniu z Deverellem. Następnego dnia poszłam do pracy i straciłam przytomność. Zabrała mnie karetka, to wtedy usłyszałam wyrok śmierci.
Zdążyłam wtedy zapomnieć, że całą noc miałeś dyżur w szpitalu. Wierzyłam w to, że specjalnie przyszedłeś do mnie z gorącą zupą o trzeciej w nocy, a potem zrobiłeś mi striptiz na pocieszenie, który zabrnął za daleko. Teraz brzmi to dziwacznie, bo w życiu nie robiłeś striptizu, przynajmniej nie wtedy. To, co się działo w Cannes, pozostawię bez komentarza. Kiedy myślę sobie o tym, aż sama się dziwię, że wcześniej nie zauważyłam, że było ze mną coś nie tak.
Może wtedy byłaby dla mnie jakakolwiek szansa?
Wiem, że nieważne co ci powiem i tak będziesz się obwiniał. Jesteś neurologiem i jak mogłeś nie zauważyć u przyjaciółki guza mózgu? Nie dziwię ci się, że niczego się nie domyśliłeś. Świadczy to o mnie, że byłam naprawdę niezłą aktorką. Pewnie, jeśli istnieje życie po śmierci, teraz gram w najlepszych filmach.
Oszukałam cię, ale mam nadzieję, że rozumiesz, dlaczego i nie masz mi tego za złe. Mam nadzieję, że rozumiesz, jak bardzo potrzebowałam przyjaciela, a nie lekarza, który zajmie się moim leczeniem. Jakbyś wtedy mnie zapamiętał? Słabą, podpiętą do nie wiadomo jakich urządzeń?
A tak to spędziliśmy cudowne chwile w Cannes, za które jestem ci wdzięczna i te wspomnienia zabieram ze sobą do grobu.
Zabieram ze sobą to, jak całymi dniami przesiadywaliśmy na plaży.
Zabieram ze sobą kąpiele w środku nocy.
Zabieram ze sobą budowanie zamków z piasku.
Zabieram ze sobą upojne noce na wybrzeżu.
Zabieram ze sobą naszą nagłą potrzebę wzięcia ślubu.
Ja też muszę się z czegoś cieszyć i mieć co wspominać, jeśli faktycznie rozpocznę nowe życie. Ty masz mój dziennik i ja też muszę coś mieć, by móc trzymać cię blisko siebie.
Chyba nigdy się nie dowiem czy nasz szalony plan zadziałał, choć mam szczerą nadzieję, że się udało. Musiało się udać, nie ma innej opcji. Gdyby się nie udało, to boję się, że już dawno ugościłabym cię w życiu pośmiertnym. Już od momentu, kiedy leżę w szpitalu i ledwo jestem w stanie pisać to pożegnanie, byłeś wrakiem człowieka. Mam nadzieję, że ten etap masz za sobą. Mam nadzieję, że już jest znacznie lepiej. Mam nadzieję, że uczysz się żyć bez mojej fizycznej obecności.
Pamiętaj, że najważniejsza jest ta duchowa.
Już sama się gubię w słowach, które chcę ci przekazać. Nie mam zbyt wiele czasu, ale mam zbyt dużo do powiedzenia i nie umiem sklecić logicznego porządku informacji. Zresztą, nieważne jak chaotycznie wyszedł ten list, ty i tak wszystko zrozumiesz. Znasz mnie najlepiej ze wszystkich i choć teraz ronię może łez, bo nie chcę cię zostawiać, wiem, że rozumiesz główny przekaz.
Pamiętaj, że zawsze będę cię kochać.
Żywa i martwa.
Nie wyobrażam sobie swojego życia bez ciebie. Tak wiele mnie nauczyłeś i mam nadzieje, że jeśli nasz plan zadziałał, dalej będziesz przekazywać tę wiedzę. Ja teraz sobie odpocznę, zamknę na chwilę oczy. Boże, naprawdę jestem bardzo zmęczona, ale z drugiej strony za każdym razem, gdy zamykam oczy, boję się, że już ich nie otworzę, a mam ci jeszcze tak wiele do powiedzenia. Żałuję, że wcześniej nie powiedziałam ci, że...
Mężczyzna zgina kartki na pół, kładzie je obok siebie i otwiera zeszyt z zapiskami z całego jej życia. Otwiera stronę, na której ostatnio skończył i wciąga powietrze do płuc. Usadawia się wygodnie na kanapie i po chwili przechyla głowę, by móc spojrzeć w błękitne oczęta dziesięcioletniej blondynki.
– Kochanie, chcesz dalej słuchać historii rodziców?
CZYTASZ
Hold me closer ✔️
RomanceCzy życie układa proste scenariusze? Czy każda decyzja jaką podejmiemy, okaże się tą właściwą? Zawsze byłam pewna w stu procentach. Byłam pewna wszystkiego, ale kiedy chodziło o niego, to zawahałam się, zwątpiłam w słuszność swoich decyzji. Chciała...