Gdy wraca mi świadomość i przytomność, coś mi nie gra. Leżę na miękkim, choć niewygodnym materacu i mogłabym przysiąc, że słyszę odgłos medycznej aparatury. Moje serce przyspiesza swoje nieregularne bicie, kiedy uświadamiam sobie, że ja naprawdę jestem w szpitalu. Gwałtownie otwieram oczy i już nie mogę złapać oddechu. Nie tak miało być. Chcę się dalej poderwać, ale czuję wenflon i już wiem, że nie potoczyło się z tą podróżą tak, jak tego chciałam. Moje tętno jest niebywale szybkie, o czym informuje mnie pikanie maszyny, ale nie mogę się uspokoić. Wszystko zaraz legnie w gruzach, a ja nie zdążyłam się na to przygotować.
Już znał moje dwa słowa.
Ezra.
Przypominam sobie o przyjacielu i rozglądam się wokół szpitalnego pokoju, ale nigdzie nie mogę go dostrzec. Przez chwilę wydaje mi się, że uroiłam sobie całą tę podróż, ale gdy tylko słyszę skrzypienie drzwi, odwracam głowę w tamtą stronę i widzę Ezrę, który nie wygląda na zadowolonego. Wiedziałam, że tak będzie.
Chłopak chowa telefon do kieszeni. Musiał z kimś rozmawiać i przeczuwam, że doskonale znam tę osobę od siedmiu miesięcy. Zamyka za sobą drzwi i powoli, nie spiesząc się, kieruje w stronę krzesła, które stoi przy łóżku. Bacznie obserwuję go, a moje serce nawet na chwilę nie spowalnia bicia. Gdy Ezra rozsiada się na krześle, nawet na mnie nie patrzy. Ogarnia nas niekomfortowa cisza z każdej strony, którą wiem, że powinnam przerwać, ale boję się tego zrobić. Wbijam więc wzrok w pościel i nerwowo skubię jej brzegi, próbując się uspokoić, choć pikanie aparatury medycznej w niczym nie pomaga.
Grobowa cisza trwa do momentu, aż Ezra w końcu podnosi się dość gwałtownie i udaje się na przód łóżka. Nie muszę tego widzieć, by móc stwierdzić, że sięga po moją kartę. On w porównaniu do mnie, doskonale rozumie, co tam jest zapisane. To nie działa na moją korzyść.
– Jak długo? – podejmuje nagle, ale jego głos wcale nie należy do tych przyjemnych. Jest szorstki i lodowaty, pozbawiony wszelkich emocji. Zupełnie jakby rozmawiał ze swoim najgorszym wrogiem. Nie dziwę mu się. Sama byłabym zła, dlatego chciałam mu o tym powiedzieć w ładniejszych warunkach. Na rajskiej plaży. Może to złagodziłoby trochę jego reakcję. Niestety, ze względu na ogromną gulę w gardle, nie jestem w stanie nic powiedzieć. – Powiedz mi – żąda i puszcza z rąk kartę, która upada na podłogę. Przymykam oczy i powstrzymuję się od płaczu.
Bałam się tej reakcji najbardziej na świecie. Bałam się, bo to była jego profesja, a ja nie zwróciłam się z tym do niego w pierwszej kolejności. Podjęłam decyzję, gdy pierwszy raz zawieziono mnie z pracy do szpitala, że nie będę go tym zadręczać. Nie powinien patrzeć na mnie w taki sam sposób jak mój lekarz. Chciałam mieć przyjaciela u swojego boku, nie neurologa.
– Siedem miesięcy – chrząkam spokojnie, mrużę oczy, a gdy ponownie je otwieram, sięgam po szklankę wody, która leży obok. Ezra nie rusza się z miejsca i wyczekuje mojej dalszej wypowiedzi, ale znów nie jestem w stanie powiedzieć ani jednego słowa.
– I co, zamierzałaś mi o tym kiedykolwiek powiedzieć? – Prawie krzyczy, na co się krzywię. Jak ja dawno nie słyszałam tego tonu głosu.
Ostatnio tak brzmiał, kiedy zdradził mnie chłopak i Ezra postanowił mu pokazać, gdzie jest jego miejsce. W życiu go tak wściekłego nie widziałam, a zawsze starał się być oazą spokoju. Choć w tej sytuacji mogłam go zrozumieć. Deverell był po prostu idiotą, czego nie potrafiłam nigdy zauważyć. Za bardzo byłam zaślepiona zauroczeniem, które odebrało mi zdolność do racjonalnego myślenia i zwracania uwagi na szczegóły. To było oczywiste, że mnie zdradzał i Ezra jako pierwszy się tego domyślił. Mało co nasza przyjaźń się nie skończyła, bo nie byłam w stanie mu uwierzyć. Jak głupia broniłam swojego chłopaka. Dopiero gdy za poleceniem Ezry, poszłam do gabinetu Deverella, zrozumiałam, jak byłam głupia.
CZYTASZ
Hold me closer ✔️
Roman d'amourCzy życie układa proste scenariusze? Czy każda decyzja jaką podejmiemy, okaże się tą właściwą? Zawsze byłam pewna w stu procentach. Byłam pewna wszystkiego, ale kiedy chodziło o niego, to zawahałam się, zwątpiłam w słuszność swoich decyzji. Chciała...